Sięgając po powieść Paula Tremblay’a w ogóle nie wiedziałam czego się spodziewać. Niby taka niepozorna okładka, a książka skrywa w sobie czyste zło! Niezwykle niepokojąca, przerażająca i szokująca. Opętanie, demony, egzorcyzmy? A może wytwór chorej wyobraźni małej dziewczynki? Czy raczej początek schizofrenii??
Spokojne życie Barretów zmienia się z dnia na dzień. Ich starsza córka zaczyna zdradzać pierwsze oznaki… no właśnie czego? Jak wytłumaczyć dziwne zachowanie Marjorie, która do tej pory zachowywała się całkowicie normalnie, a teraz krzyczy nocami i chodzi po ścianach? Lekarze są bezradni, a rodzina nie ma bladego pojęcia jak pomóc swojemu dziecku. Czy wezwanie księdza będzie jedynym rozwiązaniem? 15 lat póżniej, całą historię opowiada Merry, siostra Marjorie, która nie dość, że była świadkiem tych ekscesów w dzieciństwie, to dodatkowo te wydarzenia pozostawiły w jej pamięci dość mroczne i bolesne wspomnienia. Jak było naprawdę? Czy poznamy wszystkie wydarzenia tej strasznej historii?
Na co dzień, nie czytam horrorów. Może miałam ze dwa podejścia i oba były totalną klapą, bo tamte książki nie miały w sobie ani grama grozy. Zdecydowaniem wolałam iść do kina i tam obejrzeć jakiś horror…szkoda tylko, że takich naprawdę strasznych to jest teraz jak na lekarstwo. Największym przerażeniem napawają mnie historię o opętanych dzieciach, nie wiem czemu, ale zawsze tak miałam. Opętane dzieci mają w sobie coś takiego, co wywołuje u mnie ciarki na plecach. I tak też było w przypadku „Głowy pełnej duchów”! I choć bardziej można skłaniać się do stwierdzenia, że to nie horror, a mroczny thriller psychologiczny z elementami grozy, tak dla mnie był on genialny! Ta książka z każdą stroną wywoływała we mnie taki niepokój, że choć bałam się tego co przeczytam, to jednak ciekawość zwyciężała :P i z każdą kolejną stroną chciałam więcej. Kojarzycie w horrorach ten moment, kiedy coś się dzieje i główny bohater idzie sprawdzić co to było, a Wy łapiecie się za głowę i mówicie : „Na cholerę tam człowieku idziesz?? Uciekaj!”? To ja już teraz całkowicie wiem, dlaczego oni tak robią :P i już wiem czemu ciekawość to pierwszy stopień do piekła ;)
Autor w przerażający sposób opisuje zachowania Marjorie, a później tak gmatwa czytelnikowi w głowie, że ja sama nie wiedziałam już co było prawdą, a co kłamstwem. Cały czas zastanawiałam się, czy ta dziewczynka jest opętana, czy wszystko sobie wymyśliła. I zapewne nie tylko ja, bo większy orzech do zgryzienia miała ta spokojna dotychczas rodzina. Autor świetnie prowadzi całą historię, przez co czyni z nią książkę nieodkładalną, a jednocześnie szokującą i przerażającą.
Jeden jedyny minus, który mnie tu osobiście przeszkadzał, to wpisy z bloga, które chociaż przybliżały nam wszystko bardziej, to jednocześnie psuły całą frajdę z czytania tej historii i cały niepokój szlak trafiał… Ogromny plus za zakończenie, którego w ogóle się nie spodziewałam, co więcej, czytałam je z otwartą buzią! No szok… koniecznie musicie przeczytać! Do tej pory co sobie przypomnę o tej historii, to mam ciarki na plecach ;)