Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, że przed ocenieniem książki, musiałem się przespać ze wszystkimi myślami z nią związanymi. Marcin Ciszewski to nie jest autor, po którego sięgam po raz pierwszy. Kilkanaście lat temu czytałem Jego cykl WWW, ale i zacząłem cykl Meteo, którego "Wiatr" jest trzecim tomem. Potem moja czytelnicza droga nieco odbiła od literackiego szlaku pana Ciszewskiego i tak sobie funkcjonowaliśmy na różnych płaszczyznach rzeczywistości, aż do tego roku, kiedy to Wydawnictwo Skarpa Warszawska postanowiła wznowić cykl z Jakubem Tyszkiewiczem w roli głównej. Pierwsze tomy ponad dekadę temu wydawał Znak i z tego co kojarzę czytałem dwa pierwsze, tj. "Upał" i "Mróz". "Wiatr" to trzecia odsłona, ale pierwsza jeśli chodzi o chronologię, a przynajmniej tak gdzieś czytałem. W każdym razie fabuła jest zbudowana tak, że nie musicie znać wcześniejszych książek, aby połapać się co i jak i kto jest kim.
Rzecz zaczyna się w Sylwestrowe popołudnie w Zakopanem, kiedy to Jakub Tyszkiewicz ze swoją żoną Heleną i Staszek Krzeptowski szykują się na kameralną imprezę w schronisku na Kasprowym Wierchu. Tych dwóch panów to stołeczni kryminalni, ale w górskiej stolicy są zupełnie prywatnie. Wieczór przynosi huraganowy wiatr, który z każdą minutą wzmaga się coraz bardziej. W ostatnich chwili udaje im się dotrzeć koleją linową na szczyt. Początkowo całkiem wesoła impreza, szybko zostaje przerwana przez wypadek jednej z bawiących się kobiet. Wypadek? A może niezupełnie? Faktem jest, że dziewczyna potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej. Na kolejkę nie ma co liczyć, a zatem Tyszkiewicz i Krzeptowski postanawiają zwieźć ranną w specjalnych saniach. Tymczasem na górę zmierza zespół czterech uzbrojonych facetów ze służb specjalnych. Na ich celowniku jest jeden z gości feralnej imprezy. Zadanie mają proste i jasne: odzyskać to co ukradł, a gościa zlikwidować. Ich problem jest taki, że facet potrafi się bronić, bo jeszcze niedawno był jednym z nich...
Gdy sięgam po powieść sensacyjną nie mam jakiś dużych oczekiwań. To gatunek czysto rozrywkowy i po prostu nie ma tu miejsca na literackie uniesienia. Nadal jednak chciałbym przeczytać ciekawą historię z niemniej interesującymi bohaterami, którzy mają coś fajnego do powiedzenia, jakieś przemyślenia, jakieś poglądy; za którymi stoi jakaś historia, najlepiej wyboista niczym zapomniana droga powiatowa. A jeżeli nic z tych rzeczy, to chociaż, żeby akcji było dużo, na tyle dużo żeby ta akcja zamaskowała kiepską fabułę i papierowych bohaterów. Bo dlaczego "Szybkich i wściekłych" dobrze się ogląda? Przecież to jest tak głupie i nielogiczne, że aż głowa mała, a jednak wizualnie daje radę. Daje radę bo jest dobrze zrobione, bo jesteśmy atakowani festiwalem efektów specjalnych i dynamicznymi ujęciami. Gdy siadam do filmów z tej serii doskonale zdaję sobie sprawę, że będę oglądał głupoty, że z logiką niewiele będzie to miało wspólnego, ale oglądać będzie się dobrze. Tego samego oczekiwałem od "Wiatru".
Tymczasem pierwszych sto stron to była jazda pod górę: przygotowania do imprezy, poprzetykane niezbyt błyskotliwymi dialogami, potem faktyczna jazda kolejką i początek sylwestrowego wieczoru. Ani to ciekawe, ani porywające. Bohaterowie sztampowi, z wyraźnym podziałem na tych, których mamy polubić i na tych, którzy są dupkami... Akcji tu nie ma, ale od czasu do czasu dostajemy sceny z oddziałem specjalsów i tajemniczym generałem oraz politykami. Z początku niewiele z tego można rozkminić: ktoś coś ukradł i dał nogę, jakieś brudne tajemnice mają zostać ujawnione i żeby ta cała kupa nie rozlała się na Polskę, służby specjalne muszą wytropić, odzyskać co jest do odzyskania, a na koniec zdrajcę... no wiecie... killim go. A zatem i specjalsi wbijają do kolejki linowej (choć nieco później od naszych głównych bohaterów), terroryzują bogu ducha winnego kolejarza i też jadą na górę. Sam wjazd ciągnie się przez kilkadziesiąt stron i to jest swego rodzaju zwiastun, zły omen, że będzie długo i nudno. Takich zdecydowanie zbyt długich sekwencji jest w powieści "Wiatr" znacznie więcej. Owszem, są momenty, gdy akcja nabiera tempa, gdzie są strzelaniny, gdzie trup pada, a ostrze noża błyska w blasku księżyca, ale tego jest zbyt mało, aby uznać tę powieść sensacyjną za dobrą powieść sensacyjną.
Po tych pierwszych stu stronach naprawdę myślałem, że akcja się rozwinie, nieco przyspieszy, a jeszcze lepiej, gdyby przyspieszyła znacząco, tymczasem kolejnych dwieście stron, to powolne, bardzo powolne schodzenie z Kasprowego. Nie powiem - ma to swój klimat: noc, świszczący huraganowy wiatr i czające się w mroku niebezpieczeństwo, ale - cholera - na samym klimacie, daleko się nie zajedzie. Owszem, są tu chwile, gdy czujesz, że jednak masz w rękach powieść sensacyjną, ale jest tego zbyt mało, a książka zdecydowanie za gruba.
Powiem szczerze: zmęczyła mnie ta książka, a od czytadła, to ostatnia rzecz jakiej oczekuję. Nie jest to jednak powieść całkowicie zła. Sama intryga została całkiem nieźle pomyślana, motyw służb specjalnych i międzynarodowej intrygi (bo w pewnym momencie ona rzeczywiście robi się międzynarodowa) też jest ciekawy. I gdyby Ciszewski to wszystko rozwinął i poszedł w stronę - powiedzmy - thrillera szpiegowskiego, to mogła to być całkiem niezła opowieść. Wyszło jednak jak wyszło i "Wiatr" okazał się dla mnie mało sprzyjający. W mojej ocenie to jest "zapchaj dziura" poniżej oczekiwań. Jeżeli nie masz nic innego pod ręką, to ok, może być i "Wiatr". Marcin Ciszewski potrafi budować atmosferę i tego mu nie odbieram, problem w tym, że na samej atmosferze daleko się nie zajedzie. Inna rzecz, że widziałem opinie innych czytelników i wiem, że dużej części ta powieść przypadła do gustu. Nie rozumiem tego, ale też nie wszystko muszę. Mnie, niestety, umęczyła dlatego też nie polecam Wam "Wiatru". Jeśli chcecie porządnej sensacji, sięgnijcie po Lee Childa, to autor, który po mistrzowsku buduje napięcie, dawkuje akcję, a przy tym opowiada ciekawe historie.
Niestety, ten mój powrót po latach do twórczości Marcina Ciszewskiego nie był udany. Szkoda, ale jak mówią mądrzy ludzie: c'est la vie. I trzeba iść dalej.
© by MROCZNE STRONY | 2024