Królestwo Rabu po "wojnie gatunków" ponownie przeżywa kryzys. Kiedyś dla bezpłodnej królowej stworzono automatony, które miały imitować człowieka, ale być od nich lepsze. Nikt nie przypuszczał, że to działo stworzone przy pomocy alchemii spowoduje wojnę, wygra ją i przejmie nad wszystkim władze. Obecnie poznajemy losy Lady Crier, która ma być spadkobierczynią królestwa i nim rządzić. Z drugiej strony mamy Aylę, która straciła rodzinę po jednym z ataków automatonów i teraz chce uderzyć tam, gdzie najbardziej zaboli, czyli w oczko w głowie króla. Gdy ich losy się splotą nic nie pójdzie zgodnie z planem. Jak to wszystko się potoczy? Czy wartości które wyznawały główne bohaterki były warte wszystkich poświęceń? Czy człowiek i automoton mogą się dogadać?
Nakręciłam się na tą pozycję bardzo, już w momencie gdy zapoznałam się z opisem i to był mój błąd... Niestety liczyłam na interesującą pozycję o podłożu mocno politycznym, pełnym akcji i niedomówień. Po części mogę powiedzieć, że to otrzymałam, ale nie w takiej formie na jaką liczyłam. Jednak zacznę od początku i to wytłumaczę.
Po pierwsze mamy styl pisania. Niestety nie jest on najprzyjemniejszy. Trudno jest się wciągnąć w fabułę i na dłuższy czas się skupić. Jest w niej całe mnóstwo opisów szczegółów, które nie są niezbędne, a spowalniają akcję. Poza tym sama akcja, jest opisana w tak nudny sposób, że trudno wręcz powiedzieć, gdzie się ona zaczyna, a gdzie kończy. Brakuje w niej emocjonalności i jak rozumiem to w perspektywie Crier, która raczej nie powinna okazywać uczuć, to u Ayla już kompletnie nie. Skoro działa pod wpływem zemsty to raczej powinna bardziej emocjonalnie do tego podchodzić. Brakuje też bardziej rozpisania postaci, ich motywacji, przemyśleń, bo niby autorka chce się bardziej skupić na akacji, to średnio to wyszło. Dodatkowo zmiany perspektyw też nie zostały dość dobrze odcięte i w jednym momencie czytam o jednej postaci, a zaraz mam przeskok na kolejną.
Jeśli chodzi o postacie no to nie licząc tego, co przed chwilą napisałam, to są dość płaskie. Mamy tylko kilka cech danej osoby, które mają je charakteryzować i tyle. Ayla człowiek, buntownik, który stracił rodzinę i chce zabić spadkobierczynie oraz posiada przedmiot, za który może stracić głowę. Crier za to, to księżniczka, podporządkowana ojcu, posłuszna wręcz marionetka. Można o niej powiedzieć, że jest miła i momentami działa dość impulsywnie biorąc pod uwagę jej "gatunek". Kinok to można powiedzieć prawa ręka króla. Osoba która ma wszystko zaplanowane, dąży do realizacji swoich celów z wszelką cenę. Dodatkowo można go określić jako wyrachowanego i działającego kilka kroków w przód.
Podsumowując może tylko narzekam, ale finalnie nie jest ona tragiczna. Ma kilka fajnych motywów i akcji, które były interesujące i jestem ciekawa jak to zostanie rozwinięte w kolejnej części. Wydaje mi się, że za bardzo się nakręciłam na tą powieść i dlatego tak zabolał zawód. Zmniejszę oczekiwania i spróbuję! Jednak nie zaprzeczę, że motyw z naszyjnikiem jest na tyle ciekawy, że jestem niecierpliwa w oczekiwaniu na kolejny tom. Na koniec, co jeszcze mogę powiedzieć to odczułam kilka podobieństw do Sagi Księżycowej, więc jeśli tamta historia Wam się podobała, to ta również może :)