"Byli kim byli - Jarenem i Kivą, dwojgiem ludzi połączonych ze sobą na dobre i na złe. Kiva nie musiała się nad tym zastanawiać. Nawet nie mogła jeśli chciała pozostać przy zdrowych zmysłach. Jej plany się nie zmieniły, mimo że serce wolało to ignorować"
Po wyjściu z więzienia Kiva ma jeden cel. Jest to zemsta za wszystko co ona i jej rodzina doświadczyli.
Czy Kiva zrealizuje swoją zemstę? Czy zdradzi Jarena? Co dziewczyna odkryje?
Kiva po tym jak spędziła 10 lat w więzieniu, przetrwała próby żywiołów w końcu wychodzi na wolność. Jak wiemy z poprzedniej części na skutek buntu w więzieniu udało się jej i jej przyjaciołom uciec. Obecnie stara się przyzwyczaić do nowego życia, jednak ciężko jej się przyzwyczaić do obecnych luksusów.
Po tym jak zakończenie pierwszej części ujawniło szokującą prawdę, że Kiva jest samą córką Zbuntowanej Królowej i potomkinią wrogiego rodu rodzinie królewskiej zamieszkuje ona w ich pałacu. Dziewczyna ma jeden cel, a jest nią zemsta. Zemsta za śmierć ojca, brata i za to, że była więzieniu.
Kiva stara się realizować swój plan. Ale czy jej się to uda?
Dziewczyna spotyka się w końcu ze swoim rodzeństwem, które ma pewien plan, a do jego realizacji jest im potrzebna właśnie Kiva. A to, że dziewczyna mieszka w pałacu przemawia znacząco na korzyść. Pierwsze spotkanie rodzeństwa jest dosyć gwałtowne i brutalne można powiedzieć. O ile jej brat od razu przypadł mi do gustu to niestety nie mogę tego samego powiedzieć o jej siostrze, która jeszcze nie raz pokaże na co ją stać.
Torrell i Kiva mają silna więź. Tak jakby w ogóle się nie rozstawiali. Brat troszczy się o nią, widać że ją kocha. Przez całą historię czuć, że jest to bohater który wszystko zrobiłby dla swojej siostry. Dosłownie wszystko. A wiedza, której dowiaduje się dzięki księciu wręcz łamie mu serce. W tym momencie zrobiło mi się naprawdę go szkoda.
Zuleeka, cóż, to ta rodzeństwa, która nie wzbudziła mojej sympatii. Od początku według mnie ma dwa oblicza, bo raz jest sympatyczna w stosunku do swojej siostry a raz wręcz przeciwnie. Ma jasno sprecyzowany cel. Ale kto wie? Może ją polubicie.
Kiva również w tej części mnie zachwyciła. Uczy się żyć na wolności, zdobywa nawet przyjaciółkę. Pojawia się też szansa na spełnienie marzenia. To coś co zawsze chciała robić. Tylko czy zdecyduje się iść drogą marzeń? Jedyne co nie podobało mi się w jej zachowaniu to zbytnia ufność wobec rodzeństwa. Także ciężko mi zaakceptować to, że wzbrania się przed korzystaniem ze swoich umiejętności.
Kiva stoi przed trudnym wyborem. Jest bardzo roztarta. Z jednej strony własna rodzina, a z drugiej strony rodzina królewska. W wyborze nie pomaga również to, że bardzo jej zależy na Jarenie, któremu ufa. Stara się trzymać go na dystans, nienawidzić go, ale nie potrafi. Ponadto okazuje się, że rodzina królewska nie jest taka zła jak jej się wydawało. W związku z tym coraz częściej zaczynają dopadać ją wyrzuty sumienia. Dodatkowo kolejne sekrety zaczynają wychodzić na jaw i okazuje się, że nie wszystko jest takie jak jej przedstawiono. Dowiaduję się wiele nowego odnośnie swojej matki, rodziny i całej historii jej rodu. Tajemnice, wszędzie tajemnice. Co wybierze Kiva? Jaką decyzję podejmie? Zemsta? Nieważne co zrobi, któraś ze stron zostanie zdradzona.
Nie możemy zapomnieć o naszym księciu. Nie było go tu raczej dużo, bo książka w głównej mierze skupia się na naszej bohaterce. Jaren jest to bardzo dobrze wykreowany bohater i ktoś, to faktycznie nadaje się na króla. Nie wywyższa się, nie czuje się wyjątkowy i poświęca swój czas dla innych. Widać, że troszczy się o swoje społeczeństwo. Podobało mi się to, że podjął konkretne działania, aby zmienić sytuację w więzieniu.
Kiva jest dla Jarena bardzo ważna. Chce, aby zaczęła spełniać swoje marzenia. Nie chce jej hamować, powstrzymać. Pragnie, aby korzystała ze swojej wolności a on zawsze będzie u jej boku. Teraz i w przyszłości.
"Jaren przyszedł do niej, kiedy go potrzebowała. Zawsze był przy niej w trudnych chwilach. Nie mogła o tym myśleć, bo kiedy tak się działo..."
Wątek romantyczny był bardzo delikatny. Mamy tu motyw slow burn i naprawdę jest to slow. Jednak zaskakująco w ogóle mi to nie przeszkadzało. Był tak dobrze tutaj przedstawiony, a sama historia tak wciąga, że w żadnym momencie nie poczułam się zniecierpliwiona, że tak wszystko to trwa. A naprawdę, trzeba troszkę poczekać na ich bliższy kontakt.
"Jaren Vallentis, czy też raczej książę Deverick, gdyż pod tym imieniem znał go cały świat, był towarzyszem jej ucieczki z więzienia, kompanem w podróży, niegdyś przyjacielem – a potencjalnie kimś więcej – i zaprzysięgłym wrogiem i rodziny"
Nasz książę troszczy się i opiekuje bohaterką, co widać było między inny podczas spotkania z jej rodzeństwem. Otwarcie przyznaje, że mu na niej zależy, co widać chociażby przez to, że dzieli się z nią sprawami, o których mało kto wie. Bardzo jej ufa. Ta ufa jak jeszcze nikomu innemu. Tylko czy Kiva zasługuje na jego zaufanie? Czy zawiedzie je?
Tak, Jaren to wspaniały bohater, ale jednak moją największą sympatię zdobył ktoś inny. Ktoś kto w tej książce stał się moim ulubionym męskim bohaterem. Ktoś, to zdetronizował naszego księcia z tej pozycji. A mianowicie Caldon, kuzyn Jarena. Można powiedzieć, że go i Kive dosyć dużo łączy. Caldon zrobi wszystko dla bezpieczeństwa swojej rodziny. Jest to bohater, który sypie żartami i nie przestaje być radosny, a przynajmniej na pierwszy rzut oka. A głęboko skrywa swój ból. To on najwięcej dowiaduje się o naszej bohaterce, więcej niż Jaren.
W książce nie brakuje akcji i napięcia. Jak w przypadku pierwszego tomu początki były powolne to tutaj akcja gna od początku. Jestem zachwycona tą częścią. Nie da się za wiele pisać, aby za dużo nie zdradzić, jednak jest to zdecydowanie książka, z którą musicie się zapoznać. Emocje i ciągłe zwroty akcji gwarantowane. Jest wiele niebezpieczeństw i zagrożeń, nie tylko ze strony buntowników. Pojawia się ktoś inny, tylko kto?. Zakończenie bardzo zaskakujące i nie spodziewałam się takiego rozwoju historii. A końcówka wręcz złamała mi serce. Naprawdę. Czuję niedosyt, frustracje i niesprawiedliwość. Jest to jedna z niewielu książek, po której mam wręcz kaca książkowego. Minęło kilka dni, a dalej myślę o tym co się stało na końcu.
"Granice zaczęły się zacierać, dobro i zło nie były już tak oczywiste jak wcześniej"
"Złota klatka" to zachwycająca książka. Niczego mi tu nie brakuje. Cudownie spędziłam z nią czas i wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Emocji nie brakuje, a zakończenie powoduje, że z niecierpliwością czekam na kontynuację i liczę, że lada chwila doczekam się 3 tomu. Po tym jak się zakończyło kontynuacja to będzie coś.
Jak pierwsza część przypadła Wam do gustu to ta jeszcze bardziej się Wam spodoba. Bardzo, bardzo polecam! Miłego!