Kiedy sięgałam po książkę Mieczysława Gorzki „Wilczyca”, wiedziałam, że będę ją oceniała przez pryzmat „Poszukiwacza zwłok”. Pierwsza część przygód komisarz Laury Wilk pochłonęła mnie całkowicie. Dawno nie czytałam tak dobrej powieści. Czy część druga okazała się równie interesująca? Oddajmy na wstępie głos autorowi:
„Chciałem, żeby kontynuacja dorównała pierwszej części, a przy tym nie powielała utartych schematów. Postarałem się więc, żeby było inaczej, od samego początku zaskakująco, przy równoczesnym zachowaniu klimatu części pierwszej.”
Z tego powodu akcja „Wilczycy” na początku utworu toczy się wolniej. Autor przypomina czytelnikowi, co wydarzyło się w „Poszukiwaczu zwłok”, aby dobrze orientował się w opowiadanej historii. Ale z każdą stroną akcja nabiera tempa i trzyma w napięciu do finału „Wilczycy”. A sam finał jakże zaskakujący!
Poltergeist, nieuchwytny i brutalny zabójca, nadal znajduje się na wolności. Do Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu dołącza młodszy aspirant Dominik Bielczyk z Warszawy, specjalista od ścigania seryjnych zabójców. Laura Wilk nie do końca darzy zaufaniem nowego kolegę. Być może z powodu ich niefortunnego pierwszego spotkania. Sytuacja zaczyna robić się niebezpieczna, kiedy zabójca uderza bezpośrednio w Laurę.
Ariel vel Maciej Lesiecki wraca do czasów dzieciństwa, które spędził we wsi Wątlica, aby odkryć korzenie swoich problemów psychicznych. To prowadzi go do poznania przerażającej prawdy. Jego życie znowu jest zagrożone.
Działania Laury i Ariela uruchamiają lawinę zaskakujących, niebezpiecznych zdarzeń i prowadzą bohaterów do miejsca urodzenia Poltergeista, w którym dochodzi do ich spotkania. Jakie skutki będzie miało spotkanie z Duchem? Czy w końcu uda się go aresztować? Aby się tego dowiedzieć, trzeba sięgnąć po „Wilczycę”.
Licząca sobie prawie pięćset trzydzieści stron powieść nie skupia się tylko na jednym wątku. Rozdziały z wydarzeniami teraźniejszymi przeplatają się z częściami retrospekcyjnymi, dotyczącymi chociażby wcześniejszych zdarzeń z życia tytułowej Wilczycy. Wszystko jednak z biegiem akcji układa się w spójną całość. Podobnie jak to miało miejsce w „Poszukiwaczu zwłok”, bohaterowie „Wilczycy” nie są czarno-biali. Narracja prowadzona czasami w mowie pozornie zależnej doskonale oddaje przeżycia wewnętrzne, punkt widzenia, emocje, danego bohatera, przez co lepiej można wytłumaczyć postępowanie danej postaci. Sposób, w jaki Mieczysław Gorzka przemierza meandry ludzkiej psychiki, zasługuje-moim zdaniem-na uznanie. W skrócie można to ująć następująco: sprawne pióro, dobry styl, pasujący do klimatu i fabuły język.
„Wilczyca” nie tylko dostarczy wam dreszczyku emocji, ale i skłoni do refleksji na ważne tematy, poruszane -czasami nie wprost -na kartach utworu.
„Może nie zrozumiesz tego, co powiem, ale wszystko, co dobre, szybko odchodzi, a to co złe zostaje już z nami na długo”.
„Zło zawsze rodzi jeszcze większe zło…”
„Cholera, niby ludzie są teraz tacy inteligentni, a tak spieprzyli sobie świat niedopowiedzeniami, sztucznymi pozami i ukrywaniem przed innymi własnych uczuć.”
Dlaczego boimy się mówić wprost, co czujemy? Brakuje nam słów, czy może się wstydzimy, obawiamy wyśmiania? W jaki sposób oczyścić swój umysł z negatywnych uczuć? Czy i ja mam stłumione emocje? Bez autorefleksji trudno udzielić odpowiedzi na to pytanie, a warto, ponieważ efekt tłumienia emocji może okazać się tragiczny w skutkach.
„Czasem decyzje, które uważa się za dobre, w przyszłości przynoszą katastrofę.”
Losy Laury, Dominika, Macieja, Poltergeista pokazują, że kluczem do lepszego rozumienia siebie jest nasza przeszłość. Jej poznanie pozwala zrozumieć, dlaczego wciąż robimy to samo, nawet jeśli nie jest to przez nas akceptowalne albo moralne. Pozwala domknąć pewne sprawy, skoncentrować się na byciu tu i teraz, pełniej doświadczać teraźniejszości.
Podsumowując, „Wilczyca” to kawał naprawdę dobrej literatury -kryminału z elementami powieści psychologicznej. Zachęcam do lektury. Nawet, jeżeli nie mieliście okazji przeczytać „Poszukiwacza zwłok”. Warto!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję pani Bognie i Wydawnictwu Czarna Owca.