„Confessio” autorstwa Natalii Kruzer jest to debiut, który był dla mnie bardzo trudny oraz ciężki do przeczytania. Spokojnie, nie mam tu na myśli stylu pisania autorki, czy powolności fabuły - w swojej powieści Kruzer postanowiła poruszyć bardzo trudny temat - wychowanie niepełnosprawnych dzieci, które dla samotnych rodziców jest sporym wyzwaniem...
Czy człowiek, który dopuszcza się największej zbrodni i odbiera życie innemu, jest zawsze zły? Kim trzeba być, aby zamordować bezbronne i niepełnosprawne niemowlę? Na te pytania usiłuje znaleźć odpowiedź prokurator, a jednocześnie matka samodzielnie wychowująca pięcioletniego syna z autyzmem, gdy staje przed koniecznością rozwiązania najtrudniejszej sprawy w swojej dotychczasowej karierze. Dotarcie do prawdy nie stanowi jedynego problemu, z jakim musi się zmierzyć. Prześladuje ją trudna przeszłość, którą zagłusza lekami i alkoholem oraz szara rzeczywistość, na którą składa się żmudna terapia syna i walka o niezależność. Czy ostatecznie uda się jej rozwiązać tę sprawę? A jeśli tak, jaką cenę będzie musiała za to zapłacić?
Wow, wow, wow i jeszcze raz wow. Takiej książki się po prostu nie spodziewałam. Nie sądziłam, że autorka przygotuje dla mnie tak dobry kryminał, który nie tylko zapewni mi kilka godzin dobrej zabawy, ale również pokaże mi od zaplecza pracę prokuratora. Do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu dla autentyczności tej fabuły - od samego początku czuć, że autorka porusza kwestie, które nie są jej obce, co w książkach bardzo sobie cenię.
Jeśli cenicie sobie kryminały, w których każdy element fabuły został dokładnie przeanalizowany, to debiut Kruzer będzie strzałem w dziesiątkę! W „Consfessio” nie ma czasu na zapychacze stron, czy przestoje w akcji - napięcie budowane jest już od pierwszej strony, a im więcej poszlak pojawiało się w sprawie, tym intryga stawała się bardziej zawiła.
„Confessio” należy do tych kryminałów, w których nie zabraknie lekkiego wątku obyczajowego. Poza przedstawieniem nam dość ciekawej intrygi kryminalnej, pani Natalia postanowiła pokazać nam odrobinę bliżej życie pani prokurator, która każdego dnia zmuszona jest samemu wychowywać syna w spektrum autyzmu. Niestety jej były partner (wraz ze swoją „kochaną” matką) nie są zbytnio zainteresowani Aleksandrem - uważają go za pewnego rodzaju problem, którego mogą w każdej chwili podrzucić biednej Paulinie, kiedy ta chciałby, chociaż na jeden dzień odpocząć od codziennych trosk.
Niestety pomimo licznych zalet, pozycja ta ma jedno „ale” - zakończenie, które pozostawiło we mnie pewien niesmak. Jak możecie się domyślić, w pewnym momencie domyśliłam się, kto za tym wszystkim stoi, jednak z racji tego, że jest to debiut, przymknę na tę wadę oko.
Czy książkę polecam? Polecam ten tytuł przede wszystkim osobom o mocnych nerwach. Może i nie dostaniecie tutaj rozlewu krwi, czy brutalnych opisów ofiar, to jednak portrety kilku osób zostaną w Waszych głowa na długo. Żadnemu z dorosłych krzywda dzieci nie jest obojętna, dlatego przygotujcie się na wiele emocji.