Nikt jej nie słuchał. Nikt, chociaż krzyczała bardzo głośno o tym, że w lesie, w którym ją znaleziono, zginął człowiek. Nikt nie chciał uwierzyć dziewczynie, odnalezionej pośród drzew w ciężkim stanie. Dlatego zamknęli ją tu, w szpitalu psychiatrycznym, gdzie rozkładają jej psychikę na czynniki pierwsze.
A ona wie. Wie, że ktoś tam umarł. I podaje dokładną datę, gdy ciało zamordowanego mężczyzny zostanie odnalezione.
Dopiero gdy w lesie w dniu podanym przez Paulinę zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, jej psychiatra zaczyna uważniej słuchać tego, co dziewczyna chce mu przekazać. Twierdzi, że ma wizje, ale jak ktokolwiek mógłby uwierzyć w coś takiego? A z drugiej strony w jaki sposób pacjentka mogłaby być winna, skoro jest zamknięta na oddziale? Kolejne wydarzenia tylko dodatkowo gmatwają całą sprawę, otaczając ją coraz gęstszą siecią niedopowiedzeń i tajemniczości...
Śledztwo prowadzi Igor Szulc, zwany przez wszystkich na komendzie Czarnym. To do niego zwraca się lekarz Pauliny, konsultując z nim jej słowa. Zagłębianie się w przeszłość pacjentki budzi tylko dodatkowe pytania...
Nic w tej sprawie nie jest jasne.
Wystarczyło, bym przeczytała w opisie wydawcy o wizjach, by zachęcić mnie do lektury. Z drugiej strony byłam też ciekawa, jak wypadła najnowsza książka pani Krystaszek- po jej poprzedniczce, W cieniu terapeutki, miałam dość mieszane uczucia. I ów fakt niestety się utrzymuje, bo choć historia zdaje się wciągająca i ciekawa, to ciągle coś mi tu nie gra.
Czarny właśnie miał rozpocząć długo wyczekiwany urlop i spotkać się z dziewczyną, którą olał poprzednim razem, gdy ponownie został wezwany. Mimo zmęczenia służbą wciąż czuje to podekscytowanie na myśl o trudniejszym śledztwie. A sprawa odnalezionej w lesie dziewczyny należy do tych bardziej skomplikowanych. Mężczyzna nie do końca wierzy w to, jakoby dziewczyna miała wizje, ale z każdym kolejnym spotkaniem utwierdza się w przekonaniu, że z Pauliną coś jest nie tak. Raz wydaje się wycofana, wręcz przestraszona, by innym razem otwarcie go kokietować, a nawet grozić. Może to rozdwojenie jaźni, a może coś zupełnie innego? Igor uważa jednak, że tę kwestię powinien rozstrzygnąć jej psychiatra. Jego zadaniem jest schwytanie mordercy, który podrzuca kolejne zwłoki. Ich ciała piętnują nie tylko liczne rany, ale także... cyfry. Chora gra, w której stawką jest życie.
To, co najbardziej mnie uwiera w tej książce, to bohaterowie i prowadzone między nimi rozmowy. Postaci jest tu naprawdę całkiem sporo i wydawałoby się, że z tak szerokiej grupy łatwo wyłowić kogoś, kogo można obdarzyć choć szczątkowymi uczuciami. A tu nic. Wszyscy byli tacy... jednakowi. Dialogi wydają się sztywne, jakby miały być tylko niepotrzebnym dodatkiem. A przecież wszyscy wiemy, że to jedna z najważniejszych rzeczy- w taki sposób nawiązujemy swego rodzaju nić porozumienia z postacią, poznajemy go lepiej poprzez to, jak komunikuje się z drugą osobą. Ta kwestia niestety leży i z tego co pamiętam, wobec poprzedniej książki autorki miałam podobne odczucia.
Co do samej fabuły, bardzo na plus- nic nie jest oczywiste, a w pewnym momencie bardzo łatwo uwierzyć w wykreowaną, fantastyczną rzeczywistość. Autorce udało się na tyle mnie omotać, bym nie była pewna, co jest prawdą, a co fikcją. Ostatecznie wszystko ładnie się zgrywało, brakowało niedociągnięć w pomyśle i niespójności, a to już naprawdę bardzo dużo.
Wizje. Gniew. nie jest może książką, która zapada w pamięć na lata, aczkolwiek czyta się ją całkiem dobrze. Zapewne umili Wam te kilka godzin z nią spędzone.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Muza Shadows :)