Na nowy rok wyznaczyłam sobie wyzwanie w wyzwaniu – dokończyć dwa rozpoczęte cykle, a jednym z nich była Trylogia oporu, której ostatni tom właśnie przeczytałam. Co ciekawe, pierwszą książką przeczytaną przeze mnie w tamtym roku był tom drugi. 😊
Ale do rzeczy. Świetnie pamiętam, że Krwawy kwiat (część pierwsza) był dla mnie ożywczą i niesamowicie wciągającą lekturą. Trochę dlatego, że mało czytam thrillerów, a ten dodatkowo był polityczny, co mnie szczególnie ciekawiło. Drugi powód to zauroczenie główną bohaterką, którą – teraz to widzę – nieco w swojej głowie (albo w swoim sercu) wyidealizowałam. Bezwład (część druga) podtrzymał we mnie te odczucia. Oba tomy oceniłam bardzo wysoko, trzeci zdecydowanie niżej. Dlaczego?
Piszecie nieraz w swoich recenzjach i opiniach, że książki (zwłaszcza kryminały) są zbyt obszerne, rozwleczone, niepotrzebnie przeciągnięte, jak ta pieczeń w piekarniku. Można ją potem zjeść, ale nie całkiem smakuje. Dotąd jakoś tego nie odczułam, ale powieść Do skutku jest właśnie taka – o co najmniej 100 stron za długa. Porusza taką tematykę, że od zastanawiania się nad nią może człowieka rozboleć głowa, bo nie sposób sobie nie zadawać pytań w rodzaju: czy to by się mogło wydarzyć? Na przykładzie takich zjawisk jak szwedzka neutralność, skandynawski dobrobyt oraz idea demokracji w ogólności pokazuje autorka, że… takie pojęcia nie istnieją. Są one jak lep, na który chcemy się łapać. Jak dobro, w które chcemy wierzyć, aby nie zwariować. W rzeczywistości jednak stoi za nimi Przedsiębiorstwo Podtrzymywania Ułudy – o zasięgu międzynarodowym, potężne, doskonale zorganizowane, mające wszystko pod kontrolą i nieuczciwe. Bo uczciwość także nie istnieje.
Przedsiębiorstwo Podtrzymywania Ułudy to nazwa wymyślona przeze mnie – w powieści jest to organizacja SDS prześladująca Sarę i wszystkich bliżej z nią związanych, a to w celu zdobycia kompromitujących materiałów, które przez lata gromadził jej ojciec. Tu nie ma zmiłuj, SDS dąży do celu bez przebierania w środkach. Niestety w pewnym momencie akcje zaczynają się powtarzać, być przewidywalne. Coraz częściej brakuje elementu zaskoczenia i świeżości. Do tego Sara w kilku momentach okazuje się głupiutka (np. sprawdza znaczenie słowa, które w użytym kontekście jest naprawdę oczywiste), nie działa logicznie i nie reaguje tak, jak ewidentnie powinna. Zachowuje się jak te baby w horrorach, którym się mówi: nie idź tam, zostań tu, czekaj na mnie – one oczywiście nie słuchają, a potem się dziwią, że spotkało je coś strasznego. Albo: przełożony Sary, postać często obecna w książce, bliski przyjaciel jej ojca i jej samej, zostaje porwany. Wiadomo, że to działanie wymierzone w Sarę. Tymczasem przez kolejnych kilkadziesiąt stron nie dostajemy informacji o tym, co się z nim stało, Sara w ogóle o nim nie wspomina. Można to wszystko niby wytłumaczyć nagromadzeniem traumatycznych przeżyć, ale jednak czułam się tym zirytowana.
Wspomnieć jeszcze trzeba o ojcu Sary – o tym, który kazał jej być niezłomną. Od niego wszystko się zaczęło, można powiedzieć nawet, że początki były dwa… Ten szwedzki współczesny Don Kichot podejmuje walkę, której wynik jest z góry przesądzony – ale czy to wygrana, czy przegrana, sami musimy osądzić. Obdarowana jego dziedzictwem Sara nigdy przez to nie miała realnego wpływu na własne życie i dużo ją to kosztowało.
Podsumowując. Nadal wysoko oceniam Trylogię oporu jako całość. Porusza ona kwestie dotyczące funkcjonowania państw i społeczeństw, pyta, w jakim stopniu są one znane obywatelom. Ile wiemy o mechanizmach politycznych i gospodarczych, ile w ogóle chcemy wiedzieć? Pytania te zadaje autorka odnosząc się do wielu rzeczywistych szwedzkich afer i podobnie jak w poprzednich tomach, przywołując szereg artykułów prasowych, które faktycznie się ukazały. Pyta też o znaczenie pojedynczego człowieka i o źródła jego siły. Chciałoby się jednak powiedzieć – ale to już było, w poprzednich tomach. Tom trzeci, w którym wszystko ostatecznie się wyjaśnia i rozwiązuje, jest najsłabszy. Powinien być odchudzony, bardziej zwarty i dopracowany. Nie podobają mi się wyraźnie widoczne w nim ślady niedbalstwa.
Na koniec ostrzeżenie: w tomie tym, podobnie jak w poprzednim, mamy niestety do czynienia z okrucieństwem wobec zwierząt.