Indianin kontra biały człowiek. Dzikusy kontra cywilizacja. Patrząc z perspektywy czasu na to jak przebiegła kolonizacja możemy dyskutować kto był prawdziwym dzikusem. Biały człowiek wkroczył na te tereny z przekonaniem, że „istnieje tylko jeden właściwy sposób życia”[1] i w brutalny sposób zaczął go wprowadzać. Nie brał pod uwagę, że od Indian można również czegoś się nauczyć, że to oni znają najlepiej tę ziemię.
Jedną z takich zasad było przyjęcie wiary chrześcijańskiej. „W naszym plemieniu zwykle to mężczyźni godzą się na katolicyzm jako pierwsi. Może dlatego, że w walce i podczas polowań bardziej ocierają się o śmierć. A może przez to, że po zmianie wiary tracą mniej swobody niż kobiety”[2]. Danielle Daniel w powieści „Córki Klanu Jeleni” opowiada o kolonizacji z perspektywy kobiety. Jej bohaterka mów: „Nie dość, że musiałam przejść na katolicyzm i oddać duszę, muszę również oddać ciało”[3]. Marie kochała, ale straciła swoja rodzinę w wyniku walk z plemieniem Irokezów. Teraz, aby umocnić sojusz z Francuzami ma wyjść za mąż za jednego z nich. Jakie życie przy boku zagorzałego katolika czeka córę Ziemi?
Mam wrażenie, że do znudzenia powtarzam w swoich tekstach, jak bardzo lubię książki o silnych, myślących kobietach, ale właśnie po taką literaturę sięgam najchętniej. Marie to wspaniała bohaterka. Poddaje się woli wodza z szacunku do niego, ale też ma świadomość tego, że nie ma wyjścia. Biały człowiek upomniał się o nią. Kobieta musi przyjąć pewien sposób życia, ale nie zapomina o tym, żeby pielęgnować tradycję i przekazać ją dzieciom.
Nie byłoby to możliwe, gdyby jej mąż, Pierre, był bardziej surowy. Jest on dla mnie najciekawszą postacią z powieści Danielle Daniel. Na pierwszy rzut oka autorka krytykuje wartości chrześcijańskie prezentując je jako niezgodne z naturą ludzką. Księża, zakonnice, którzy mają nawracać „dzikusów” prezentowani są jako krótkowzroczni. Pierre to dobry człowiek i gorliwy katolik. Stara się żyć zgodnie z zasadami wiary, dużo się modli, zabiega, aby w jego osadzie powstał kościół. Ale w przeciwieństwie do duchownych słucha... Słucha tego, o czym opowiada mu żona. Traktuje ją – kobietę – jako równorzędnego partnera w decydowaniu o rodzinie. Jego wiara zostanie poddana próbie. I nie mogę tu napisać, że mężczyzna zwątpi w Boga. Raczej znacznie zastanawiać się nad naukami wpajanymi przez ludzi kościoła i władzę. Nie będzie mógł zrozumieć, że coś uznawanego przez niego za piękne i kochane w mniemaniu jego autorytetów jest obrzydliwe.
Danielle Daniel napisała wspaniałą książkę. Prostą i jasną w swoim wydźwięku, ale poruszającą istotę tego przed czym stoi nie tylko Kościół, ale też my, Polacy, jako społeczeństwo. Musimy się zastanowić, dlaczego uważamy, że coś jest złe. Dlaczego atakujemy osoby homoseksualne, śmiejemy się z ludzi transpłciowych, albo negujemy poczęcie dziecka w laboratorium? Dlaczego tak uparcie przeszkadzamy tym osobom, dla których samych są to często ogromne wyzwania, godnie żyć. Dlaczego komentujemy nie znając istoty ich problemów? Kochani, znam kilka osób, które mierząc się bezpośrednio z tak negowanymi przez kościół i część rządzących zjawiskami, odbyły wewnętrzną walkę. Podobnie jak Pierre, nie mogły zrozumieć, gdzie tu siedzi zło.
[1] Danielle Daniel, „Córki Klanu Jeleni”, przeł. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik, wyd. Mova, Białystok 2023, s. 75.
[2] Tamże, s. 35.
[3] Tamże, s. 12.