Już na wstępie chcę serdecznie podziękować pani Katarzynie Obodzińskiej za przesłanie mi swojej książki w formie audiobooka do recenzji. Jej wysłuchanie zostawiłam sobie na czas podróży i przyznaję, że była to trafna decyzja. „Esy Floresy” zdecydowanie uprzyjemniły mi całodniową jazdę pociągiem i nawet spore opóźnienie przestało być frustrujące.
Nie będę opowiadała treści, ale przytoczę krótki opis wydawcy, który ma zachęcić czytelnika do sięgnięcia po tę właśnie książkę:
„Lekka i zabawna powieść z motywem kwiatów w tle
Ambitna studentka dziennikarstwa spotyka na swojej drodze Adama, doświadczonego już dziennikarza. Oboje są wrażliwi na ludzką krzywdę, oburza ich brawura i lekkomyślność. Czy uda im się przetrwać zawirowania losu?
Esy floresy to powieść o przyjaźni, zrozumieniu i kwiatach.”
Czy czujecie się zaintrygowani? Ja nie do końca, więc pozwólcie, że napiszę Wam o moich wrażeniach z lektury…
Tematyka bardzo na czasie, idealnie wpisująca się w obecną coraz bardziej chaotyczną rzeczywistość. Wydaje się, że obchodzenie obowiązujących zasad, czy to zwyczajowych, czy norm prawnych, weszło nam w krew. Coraz częściej niestety hołduje się idei głoszącej, że przepisy są po to, by je łamać. To smutne i przerażające w jakim kierunku podąża świat…
Pani Katarzyna stara się zwrócić naszą uwagę na te drażliwe kwestie posługując się swoimi bohaterami. Mówi o telefonach zabieranych na przejażdżkę rollercoasterem, które na skutek przeciążenia i szybkiej jazdy mogą wypaść i spowodować wypadek. Podejmuje problem wsiadania za kierownicę po alkoholu i brak należytej reakcji społecznej na tego rodzaju wykroczenie. Zwraca uwagę na brak odpowiedzialności i narażanie siebie i innych na niebezpieczeństwo przy zbaczaniu z wyznaczonych szlaków turystycznych, czy choćby przechodzeniu z dziećmi przez ulicę na czerwonym świetle. Sporo miejsca poświęca coraz bardziej wymyślnym metodom okradania ludzi i… niesprzątaniu odchodów po swoich pupilach. Niby nic nowego, zwyczajna proza życia, zakazy i nakazy dotyczące spraw wydawałoby się oczywistych, a mimo to tak trudne do wyegzekwowania na co dzień.
I tu pojawia się moja osobista refleksja z ostatniej podróży dotycząca prawidłowego noszenia maseczek w transporcie publicznym. Kolejny wręcz niewykonalny nakaz wykpiwany i nagminnie łamany. A przecież wystarczy tylko odrobina dobrej woli i szacunku dla współpodróżującego…
„Esy floresy” to historia ciekawie napisana, lekko, prosto, bez niepotrzebnego rozwlekania. Autorka zastosowała tu dwutorową narrację oddając głos Wioletcie – młodej studentce dziennikarstwa, która poszerza swoje umiejętności pracując na stażu w wydawnictwie oraz Adamowi – mężczyźnie po przejściach, który jest doświadczonym dziennikarzem, wykładowcą na wyższej uczelni. Te z pozoru odrębne i niepowiązane ze sobą historie w miarę rozwoju zdarzeń zyskują coraz więcej wspólnych elementów, aby w rezultacie spleść się ze sobą i stworzyć interesującą i nietuzinkową opowieść. Brak wątku głównego, wokół którego skupiałyby się wątki poboczne sprawia, że historia nabiera formy relacji, ale ma być też przestrogą, przekazem z konkretnym morałem. Sytuacje opisane przez autorkę to nie fikcja literacka, co z jednej strony cieszy, z drugiej smuci i przeraża. Wątek kryminalny wprowadzony w końcowej części historii był dla mnie kompletnym zaskoczeniem, ale spowodował skok adrenaliny i dostarczył dodatkowych emocji.
Pozostaję pod wrażeniem niepospolitych i wyrazistych wzorców osobowościowych. Bohaterowie są elokwentni, zabawni, uparci w dążeniu do zamierzonych celów oraz przedsiębiorczy. Tworzą sympatyczną społeczność młodych ludzi, których chciałoby się widzieć jako dziennikarzy.Przyjaźń, pasja i miłość towarzyszą bohaterom. Walka o siebie i swoje marzenia, pokonywanie wyzwań, zwracanie uwagi na to co naprawdę istotne i życie zgodnie z zasadami to cechy, które warto rozwijać. Autorka stawia na szczerość i ja to doceniam.
Małe zastrzeżenie mam do samych rozdziałów, które wydały mi się zbyt krótkie. Niektórym wątkom można byłoby poświęcić nieco więcej uwagi, troszkę je rozbudować, albo na przykład połączyć dwa rozdziały w jeden, tyle że dłuższy.. A tak odnosiłam czasem wrażenie jakby dany rozdział się urywał i powstawał przeskok. Podobnie samo zakończenie zostało potraktowane trochę zbyt pobieżnie.
Przewijający się motyw kwiatowy w tle ciekawie ubarwił całą opowieść. „Esy floresy” mimo pewnych mankamentów to udany debiut, którego wysłuchałam z przyjemnością i zainteresowaniem. Do tego okładka na „szóstkę” – tytuł zastanawia i intryguje, a rozmarzona dziewczyna otoczona przez kłosy i trawy przyciąga wzrok. Piękna szata dla ciekawego wnętrza.
Mam nadzieję, że teraz czujecie się w pełni zaintrygowani. A zatem zapraszam do lektury.