Praca na temat problemu, który wydaje się narastać - a może po prostu coraz więcej się o nim mówi. Wypalenie zawodowe lub stres zawodowy (w książce rozgranicza się te dwa pojęcia) dotyka niemal wszystkich zawodów, szczególnie jednak narażeni są przedstawiciele tych profesji, gdzie pracuje się z ludźmi i bierze za nich odpowiedzialność. Czyli na przykład, choć nie tylko, nauczyciele.
Pierwsza część książki to bardzo dobre zebranie i podsumowanie stanu badań nad wypaleniem zawodowym; autorka odwołuje się do prac zarówno zagranicznych, jak i polskich (a bibliografia na końcu, powiedzmy to szczerze, jest imponująca). Jednocześnie prezentowane są różnorakie poglądy na temat tego, czym jest wypalenie i co je powoduje. Końcowy katalog najważniejszych przyczyn wypalenia czyta się jednak wyjątkowo przygnębiająco w Polsce Anno Domini 2022 (przypomnę, że praca powstała w 2009), bo wygląda jak opis stanu naszego szkolnictwa i sytuacji jego pracowników: przeciążenie pracą, permanentny stres, bardzo wysokie czy wręcz niemożliwe do spełnienia wymagania, niskie płace, niski status, brak wsparcia instytucjonalnego i społecznego. Brzmi znajomo, koledzy nauczyciele? W dodatku niektórzy badacze wskazują, że na stres narażeni są najbardziej ci, którzy najmocniej się angażują. Stąd powtarzany kilkakrotnie w książce cytat, który umieściłam w tytule.
Druga część pracy, zgodnie z zapowiedzią, skupia się na czynnikach psychologicznych i osobowości predysponujących do wypalenia. Przedstawione zostają wyniki badań przeprowadzonych wśród ponad 250 polskich nauczycieli różnych typów i poziomów szkół. Wypełniali oni testy mające określić ich cechy osobowości i zarazem poziom wypalenia. Wypalenie oceniano w trzech kategoriach: brak zadowolenia z pracy, wyczerpanie emocjonalne i depersonalizacja, czyli obojętne czy wręcz cyniczne traktowanie uczniów i obowiązków. Na podstawie tych kryteriów autorka podzieliła badanych na cztery grupy: dostosowanych, wypalonych oraz stadia pośrednie - zdystansowanych i rozczarowanych - jeszcze nie wypalonych, ale przejawiających już niektóre symptomy.
I tu mój entuzjazm przygasł, bo po pierwsze w książce nie pokazano użytych narzędzi (trzeba ich sobie samemu szukać w głębinach bibliografii), po drugie - nie wyjaśniono, jak w teście, w którym nauczyciele opisywali samych siebie, oddzielono ich cechy osobowości od wyrazów chwilowego nastroju (jeśli jesteś krańcowo wypalony, to raczej nie opisujesz sam siebie samymi pozytywnymi określeniami, prawda?), a po trzecie z wskazanych korelacji nic nie wynika. Podkreślam - to są KORELACJE, a nie związki przyczynowo-skutkowe. Nie porównano czterech typów z wynikami korelacji i nie ma tam żadnych sensownych wniosków, poza dość oczywistym stwierdzeniem, że niektórzy są po prostu bardziej odporni na stres. Hm, tak jakby już wcześniej to wiedziałam.
Pewne ciekawe wnioski można sobie wyciągnąć samemu. Na przykład poziom wypalenia jest niższy u nauczycieli nauczania początkowego i przedmiotów artystycznych. Czy może ma to np. związek z mniejszą presją na wyniki uczniów w nauce? W najmłodszych klasach oceny są opisowe i nauczyciel nie musi się martwić standaryzowanymi testami. Może z młodszymi uczniami pracować jest łatwiej (złe zachowanie uczniów zostało wskazane jako ogromny stresor)? A z plastyki czy muzyki końcowych testów, decydujących o przejściu na następny etap, też nie ma. Niestety, ta praca intelektualna nie została wykonana przez autorkę, która właściwie jakby ma pretensje do wypalonych nauczycieli o "słabą" czy "nieodpowiednią" osobowość, a uwarunkowania zewnętrzne, wbrew temu, co przytoczono na początku, lekceważy, w stylu "no cóż, każda praca może być ciężka".
Oczywiście, niektórzy lepiej się do tej pracy nadają, ale jednak trudno zwalać fakt, że tylko około 25% badanych dostosowało się do warunków tak, by nie zdradzać symptomów wypalenia, tylko na cechy charakteru pozostałych.
Ciekawe, jak by to wyglądało dzisiaj.