Każdy z nas kiedyś pewnie się zastanawiał jak wygląda moment, w którym umieramy. Jednak czy ktoś kiedyś zastanawiał się nad tą drugą stroną? Kto stoi za odprawianiem naszej duszy w zaświaty? Jak to wygląda? Na te i kilka jeszcze innych pytań, starała się udzielić nam odpowiedzi Gina Damico w swojej debiutanckiej powieści pod tytułem Zgon.
Lexington (alias Lex) Bartleby była kiedyś miłą i grzeczną dziewczyną, miała grono wiernych przyjaciół, doskonale się uczyła czym sprawiała radość rodzicom. Jednak wszystko uległo zmianie jak za dotknięciem różdżki. Od pewnego czasu Lex łobuzuje ile wlezie, zamieniając się powoli w nastoletniego, babskiego chuligana. Po ostatnim wybryku jej rodzice mają dość i odsyłają ją na wakacje na wieś do wujka Morta. Jednak na miejscu wszystko okazuje się zupełnie inne niż Lex sobie wyobrażała.
Gina Damico zdobyła zarówno wykształcenie socjologiczne i teatralne. Jak sama mówi, ciągle zmieniała pracę aby w końcu znaleźć tę właściwą – pisarki. Dopiero tutaj mogła dać poszaleć swojej wyobraźni połączonej z tematami, które interesowały ją od zawsze – tajemnica morderstw i zbrodni. Zgon jest nie tylko debiutancką powieścią, ale także tomem otwierającym trylogię o tym samym tytule.
Książka zainteresował mnie od pierwszych zapowiedzi jakie pojawiły się w sieci. Szczególnie, że blurb udostępniony przez wydawnictwo zarówno nie zdradzał niczego jak i wszystko. Wiem…, wiem. Brzmi to dość dziwnie i raczej nie odpowiednio, ale właśnie takie miałam odczucia gdy przyszło mi go za każdym razem czytać. Nic więc dziwnego, iż moja ciekawość rosła.
Zacznę może jednak od początku. Gdy dotarła do mnie paczuszka z tą powieścią stwierdziłam, że zajrzę do na chwilę aby przekonać się jak będzie mi szło czytanie. To był poważny błąd! Od samego początku autorka wciąga nas do świata Lex tak bardzo, że ciężko się później z niego wyswobodzić. Chociaż nie mogę powiedzieć, aby akcja rwała do przodu niczym rączy koń w pełnym galopie. Wszystkie wydarzenia następują po sobie w spokojnym i miarowym rytmie, ale nie należy zbytnio się do tego przyzwyczaić, ponieważ autorka potrafi wyskoczyć z czym niespodziewanym. Fabuła niby schematyczna (młoda dziewczyna z super mocami), a jednocześnie zupełnie inna niż te, które do tej pory mieliśmy poznawać. Jest tak skonstruowana żeby już na wstępie rozbawić czytelnika do łez i nastawić go na to, że im dalej w las tym będzie lepiej. I jest! Damico nie tylko bowiem rozśmiesza do łez, ale chwilami przyprawia także o gęsią skórę lub wzdrygnięcia z obrzydzenia (Legowisko – to chyba tłumaczy dla tych co znają treść książki :P).
Szkoda tylko, że dalszy rozwój poszczególnych wątków jest dość przewidywalny. Nawet głównego winowajcę dość szybko można wyłuskać z tłumu. Jednak niech to nikogo nie zraża, nie we wszystkich przypadkach tak jest. Są bowiem momenty, w którym przewidywalność zostaje zepchnięta z piedestału na rzecz konsternacji, ponieważ z informacji podsuwanych przez autorkę mogliśmy wywnioskować coś zupełnie innego niż otrzymaliśmy.
Jeżeli chodzi o bohaterów to nie wiele mogę w tym temacie napisać. I wcale nie dlatego, że są źle wykreowani, wręcz przeciwnie. Doskonale widać, że pisarka przyłożyła się do tego i właśnie dlatego nie mam wiele do pisania. Wszystkie postacie są świetne, żadnego nie można nie polubić. Ciężko jest mi także pozachwycać się nad tym moim najbardziej ulubionym, ponieważ każdego uwielbiam i to zupełnie za co innego niż resztę.
Podsumowując. Zgon napisany jest prostym i lekkim językiem, a do tego także bardzo plastycznym. Dzięki temu książki nie sposób wypuścić z rąk. Tej powieści się nie czyta, ani nawet nie pochłania, ją się dosłownie pożera wzrokiem. Gina Damico miała naprawdę świetny pomysł z ogromnym potencjałem, który doskonale rozplanowała, a część przeznaczoną na ten tom: wykorzystała do maksimum. Już nie mogę się doczekać kontynuacji. Polecam!