„Trudno być szczęśliwym człowiekiem, gdy układ pokarmowy jest nieszczęśliwszy!”[1] jak sobie o tym pomylicie, stwierdzicie, że autorka tych słów ma wiele racji. Wiadomo, że chorowanie to nic przyjemnego, jednak dolegliwości trawienne mają do siebie to, że są zarówno przykre jak i wstydliwe. Pamiętać również musimy, że to co jemy ma wpływ na działanie naszego ciała. „Proces trawienny nie tylko trawi pokarm i usuwa z organizmu zbędne produkty przemiany materii, ale pełni również ważną rolę w ochronie układu immunologicznego, utrzymując w ten sposób organizm w dobrej kondycji”[2]. Mówiąc prosto: Zadbany układ pokarmowy to inwestycja w naszą odporność. Ja często powtarzam iż: „Zdrowie tkwi w jelitach”, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok publikacji „Zdrowe jelita”.
Szybki rzut oka na zawartość. Na początek trochę teorii. W pierwszym rozdziale Kimberly A. Tessmer opowiada głównie o bateriach jelitowych i charakteryzuje najczęstsze dolegliwości układu pokarmowego. W kolejnych rozdziałach dostajemy konkretniejsze wytyczne. Dowiadujemy się jakie produkty sprzyjają naszym jelitom, a jakich powinniśmy unikać. Dostajemy wskazówki jak robić zakupy, czytać etykiety, planować posiłki itp. Ostatni rozdział to rozpisana na czternaście dni propozycja jadłospisu.
Kimberly A. Tessmer to dietetyczka. W jej biogramie możemy przeczytać, że jest autorką wielu publikacji o zdrowym odżywianiu i to doświadczenie w pisaniu widać. Dostajemy w nasze rączki przemyślaną i jasno napinaną publikację. Można powiedzieć, że Kimberly A. Tessmer pisze przystępnie, krótko i na temat. Nie popisuje się wiedzą, ale chce wyjść naprzeciw czytelnikowi, który raczej jest laikiem w temacie, skoro sięgnął po tę publikację (przynajmniej takie jest założenie).
Co mi się nieszczególnie podobało to, że miałam wrażenie, iż książka została napisana dla Amerykanów. Chociażby znajdziemy tu dane statystyczne, że tyle i tyle procent Amerykanów czegoś nie ja, albo na coś choruje. Wydaje mi się, że dla nas – w sensie Polaków – jest to mało interesujące i mało obrazowe. Być może też niektóre porady wynikają z innego stylu życia, innej dostępności do produktów, innych preferencji smakowych tego narodu. Przykładowo, nie zliczę ile razy autorka książki zachęca do sięgania po produkty pełnoziarniste. Podkreśla też rolę żywności fermentowanej, a całkiem niedawno czytałam, że obcokrajowcy, w przeciwieństwie do Polaków, patrzą na nią jak na coś nieświeżego – przyznacie, że u nas kiszonki mają się dobrze. Wracając do książki. Czuć, że jej treść jest skierowana do odbiorców o innej filozofii żywienia. Z drugiej strony może to być jej atutem, bo również na gruncie jedzenia, możemy zobaczyć w Polsce postępującą amerykanizację.
Porady zawarte w publikacji „Zdrowe jelita” nawiązują do szeroko pojętego zdrowego stylu życia z naciskiem na odżywianie. Pewnie część z was powie: „Nudy! Trąbią o tym codziennie we wszelkiej maści mediach”. Ale czy na pewno wiemy, dlaczego dany produkt ma łatkę zdrowego, a inny szkodliwego? Książka „Zdrowe jelita” ma nam pomóc zrozumieć konsekwencje naszych wyborów. Ma pomóc zrozumieć – od strony biologicznej – jak jedzenie wpływa na nasz organizm. A kiedy cały proces stanie się dla nas jasny, to łatwiej będzie nam kształtować dobre nawyki.
[1] Kimberly A. Tessmer, „Zdrowe jelita. Plan żywieniowy, dzięki któremu zwalczysz zaparcia, zapalenie uchyłków wrzody i inne problemy trawienne”, przeł. Joanna Żywina, wyd. Kobiece, Białystok 2022, s. 20.
[2] Tamże, s. 16.