W Warszawie giną młode kobiety, nauczycielki muzyki. Sprawca podpisuje się pseudonimem „Prawdziwy Polak”, przy zwłokach zostawia liściki z patriotycznymi pieśniami oraz maki. Wybiera swoje ofiary bardzo starannie, a na dodatek jego zbrodnie są nietypowe, mają zawsze związek z czymś symbolicznym i charakterystycznym dla kraju. Sprawę prowadzi komisarz Polak, który ma na koncie kilka spektakularnie rozwiązanych spraw. Czy uda mu się złapać mordercę?
Zbrodnia po polsku to kolejna komedia kryminalna Aleksandry Rumin. Głównym bohaterem powieści jest Jan Polak, policjant po przejściach – rozwodnik ze zbuntowaną córką i zabraną przez żonę kolejną ukochaną istotą, Jolantą. Polak znany jest z kilku rozwiązanych spraw, którymi żyły media, jednak to przypadek sprawił, że komisarzowi się poszczęściło. Bez grosza przy duszy, z kochanką-sprzątaczką, bratem wprost z Ameryki i nowym pomocnikiem, przed którym musi zgrywać twardziela – oto cały Polak.
Akcja kręci się wokół zbrodni, które nękają Warszawę. Śledztwo ujawnia kolejne fakty, wytłuszcza podobieństwa między ofiarami i pozwala na wytypowanie kolejnych potencjalnych kroków mordercy. Jan Polak ma do pomocy profilera, który wrócił z zagranicznych szkoleń, a także młodego policjanta, który podziwia starszego stopniem kolegę.
Morderstwa przedstawione w powieści są wymyślne. Autorka wplotła w nie symbole, które mogą kojarzyć się z Polską. Zrobiła to oczywiście w swoim stylu – prześmiewczo i ironicznie wybierając odpowiednie rzeczy. Jedne są bardziej, inne mniej oczywiste. I choć można w połowie książki, po jednej ze scen, domyślać się już zakończenia, nie psuje to wcale zabawy z dalszej lektury.
Proza Aleksandry Rumin to przede wszystkim satyra na konkretne grupy społeczne. Tym razem obrała sobie za cel policję. Przedstawiła też obraz Polaka, który wracając z zagranicznych wojaży, niezwiązanych z wakacjami, lecz z zarobkiem, wplata w swoje wypowiedzi obce zwroty. Autorka obnaża przywary, żongluje stereotypami, świetnie wyolbrzymia pewne fakty dotyczące opisywanych przez siebie społeczności. Zaczynając czytanie jej powieści, trzeba nastawić się na dużą dozę ironii, kpiny, czarnego humoru. Z każdej niemal strony wylewa się absurd, który łączy się z przesadą, a to wszystko napisano w tak lekki sposób, że ma się wrażenie, że autorka sama świetnie bawiła się podczas tworzenia.
Zbrodnia po polsku to kolejna powieść Rumin, którą czytałam z przyjemnością. Lubię jej styl, mimo że dla wielu osób może wydawać się on męczący i na siłę. Tak naprawdę trzeba podczas czytania przymknąć oko na wiele wyolbrzymień i pozwolić się sobie dobrze bawić. To bardzo ciekawa komedia kryminalna, w której ukazano przywary kolejnej grupy społecznej. Zbrodnie też są, lecz to nie one są tu najważniejsze, lecz fakt, jak dochodzi się do prawdy i ile po drodze można spaprać. Zdecydowanie polecam, jeśli lubicie specyficzny humor i chcecie się rozluźnić podczas wieczornej lektury.