Tytuł: Zbrodnia po irlandzku
Autor: Aleksandra Rumin
Wydawnictwo: Initium
Stworzenie udanej komedii nie należy do zadań łatwych. Można zatem sobie wyobrazić, że połączenie jej z motywem kryminalnym jest dodatkowym utrudnieniem. Trzeba wówczas zadbać nie tylko o żarty na wysokim poziomie, ale także o wciągającą intrygę, która pochłonie czytelnika. Tak żeby można się było pośmiać, ale też porządnie wystraszyć. Czy Aleksandrze Rumin udało się stworzyć właśnie taką historię?
O książce:
„Szmaragdowa przygoda”, czyli wycieczka marzeń do Irlandii organizowana przez biuro „Hej Wakacje” okazała się wielką porażką. Klienci słyszeli nazwę i wykazywali zainteresowanie, a potem dowiadywali się dokąd mieliby polecieć i szybko rezygnowali. Twierdzili jednogłośnie, że do Irlandii można wybrać się do pracy na zmywaku, a nie na letni wypoczynek. Jednak pomimo tak małego zainteresowania znalazło się kilku śmiałków, którzy postanowili wyruszyć do kraju klifów, owiec i monumentalnych zabytków.
Jak zdecydowali się na tą wycieczkę? Otóż wygrali w konkursie vouchery o wartości 5 tysięcy złotych i mogli wykorzystać je na dowolne wakacje, a że „Szmaragdowa przygoda” była okazją, więc postanowili skorzystać. Poza tym, aby wybrać podróż do innych krajów musieliby dopłacić, a tak przecież nie mogło być...
Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy z biurem podróży „Hej Wakacje”.
Tomasz - opiekun wycieczki orientuje się, że wyjazd ten będzie różnił się od tych, w których do tej pory brał udział. Zwłaszcza, kiedy jeden z wycieczkowiczów umiera na wskutek nieszczęśliwego wypadku.
Moje zdanie:
Aleksandra Rumina dała się poznać jako pisarki komedii kryminalnych w książce „Zbrodnia i Karaś”, która była satyrą o szeroko rozumianym szkolnictwie. W „Zbrodni po irlandzku” przyszedł czas na turystykę i Polaków, którzy swoim zachowaniem nie raz zostawiają wiele do życzenia. Ideą autorki było stworzenie historii prześmiewczej, która byłaby dobrą parodią różnych, także i tych złych zachowań naszych rodaków. Fabuła aż kipi od absurdalnych, przerysowanych scen wyśmiewających zachowanie turystów, którym na wakacjach puszczają wszelkie hamulce.
Początek książki był bardzo obiecujący. Sam pomysł na stworzenie tej historii przypadł mi do gustu i byłam ciekawa, jak rozwinie się akcja. Bądźmy szczerzy, że my jako naród mamy swoje przywary, które warto od czasu do czasu potraktować z przymrużeniem oka. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy nie spotkał się, albo nie słyszał od znajomych z roszczeniową postawą naszych rodaków — płacę to wymagam, nieznajomością żadnego języka obcego, lub też wynoszeniem rzeczy z pokojów hotelowych.
Pomysł, aby wycieczka do Irlandii organizowana przez biuro podróży była tłem zbrodni, nie był zły. Śmieszno-gorzka satyra o nas samych to coś, co warto przeczytać. Po początkowym zachwycie przyszło jednak znużenie. I chociaż absurd sam w sobie ma duże pokłady komizmu, to jak dla mnie było go za dużo. Wiele rzeczy moim zdaniem zostało wrzucone na siłę. Wyszło trochę jak w większości polskich kabaretów. Wszystko jest niby tak śmieszne, że w sumie staje się żałosne.
Moim zdaniem na duży plus zasługują bohaterowie. Każdy jest inny, a co lepsze, każdy charakteryzuję się jakimś typowo polskim stereotypem. Bo przecież w satyrze o to chodzi - o uwypuklenie czegoś.
Autorka zrobiła dobry research przed opisaniem samej Irlandii i jej zabytków. Nie ukrywam, że teraz jeszcze bardziej mam ochotę zwiedzić ten kraj i zobaczyć na żywo miejsca, w których bywali opisani turyści.
Podsumowując, sam pomysł parodii na duży plus, jednak wykonanie trochę leży. Zdecydowanie jest to książka typowo rozrywkowa i podczas czytania na wiele spraw trzeba przymknąć oko.
Ocena: 6/10
https://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/