Przed wyruszeniem w drogę to prequel opowieści o Edmundzie Kociołku i jego ekipie do zadań specjalnych. Jeżeli spodobała Ci się historia tych wyjątkowych bohaterów, na pewno też zainteresuje Cię i ta lektura. Jest to zbiór czterech opowiadań, z których dowiadujemy się, w jakich okolicznościach Kociołek poznał Gramma, Urgo, Żychłonia, Eliaha i Zwierzaka. Przy okazji dowiemy się też, kiedy teściowa Edmunda przeprowadziła się do Gryfa. Wszystko rozgrywa się w czasach Waśni, czyli wojny między książętami. Kociołek był wtedy kucharzem w wojsku, gdzie zaciągnął się, aby nie musieć walczyć na froncie. Miał spokojnie przeczekać wojnę w bezpiecznym miejscu, a następnie wrócić do domu. Jeżeli znasz już Edmunda to wiesz, że spokojne przeczekanie i bezpieczne miejsce nie pasują do tego bohatera.
Pierwsze opowiadanie Zrazy na przepiórczych jajach opowiada o spotkaniu z Grammem i to było jedno z dwóch opowiadań, które podobały mi się najmniej. Uwielbiam całą ekipę, jednak nie będę ukrywać, że jednych bohaterów darzę większą sympatią niż innych. Krasnolud niestety zalicza się do tych innych i – nie zrozumcie mnie źle, bo go również uwielbiam – jego historia również interesowała mnie mniej.
Łaska Doli, jak możesz się domyślić po tytule, dotyczy naszego rycerza Urgo. Przemierzał on trakty i pomagał ludziom w potrzebie. To była druga opowieść, którą przeczytałam, ale jednak bez większych emocji. Urgo pod względem moich ulubieńców jest gdzieś na poziomie Gramma. Lubię ich, bardzo ich lubię, po prostu innych lubię bardziej.
I wreszcie dochodzimy do trzeciego opowiadania Liść olchy. Domyślasz się? Dokładnie! To zdecydowanie Eliah, ale w tej historii poznajemy też bliżej Żychłonia. Guślarz pojawiał się we wcześniejszych opowieściach – czasem osobiście, czasem inni o nim mówią, ale dopiero w Liściu olchy bezpośrednio spotyka się z Kociołkiem. Tutaj też się wreszcie wciągnęłam i… no cóż, spodziewałam się tego, nie mogłam już się oderwać.
Czwarta opowieść Drużyna do zadań specjalnych to oczywiście Zwierzak, ale nie tylko! To też, można powiedzieć, pierwsza misja naszej ekipy. Nasza szóstka po raz pierwszy będzie musiała razem rozwiązać pewien problem. Nie wiem, które z tych opowiadań podobało mi się najbardziej, ale Drużyna do zadań specjalnych na pewno bardzo mocno mnie wciągnęła i z przyjemnością przewracałam kolejne strony.
Mamy tutaj pierwszoosobową narracją, a wszystkie zdarzenia opisuje nam sam Kociołek. Do czego w sumie już powinniśmy się przyzwyczaić, o ile też najpierw przeczytałeś Nie ma tego Złego, Głodną Puszczę i Skrzynię pełną dusz. Wprawdzie Przed wyruszeniem w drogę to prequel, ale ja go przeczytałam na samym końcu i wydaje mi się, że to w miarę odpowiednia kolejność. Zazwyczaj stosuję się do zasady, że czytam książki w kolejności wydania, więc mimo że ta książka opowiada o wydarzeniach, które działy się wcześniej, przeczytałam ją na końcu (wiem, powinnam pomiędzy Głodną Puszczą a Skrzynią pełną dusz).
Czy mi się podobała? Bardzo! Wciągnęłam się do tego stopnia, że choć zaplanowałam ją sobie na dwa dni, przeczytałam w jeden. Nie umiałam się od niej oderwać, ale jak już wspomniałam, dwa ostatnie opowiadania były według mnie zdecydowanie lepsze od dwóch pierwszych, więc kiedy już do nich dobrnęłam, popłynęłam z nurtem do brzegu. Uwielbiam Marcina Mortkę i zaraz zabieram się za kolejną książeczkę z przygodami Kociołka i jego ekipy – tym razem Koszyczek dla Doli.