Książka z dedykacją cieszy oko i raduje serducho. To taki unikat dla czytelnika i piękny gest ze strony autora (-ki). 4 kwietnia swoją premierę miała "Zagubiona" Doroty Rodzim. Dorotka miło mnie zaskoczyła i podarowała mi swoją najnowszą książkę z piękną dedykacją. Trzy lata temu czytałam jej debiut "Powiedziała M". Pamiętam jak dziś, że bardzo mi się podobała, a koleżanki, które tę książkę ode mnie pożyczają, również się nią zachwycają.
Gdy szesnastoletnia Magda zaszła w ciążę marzyła tylko o jednym, aby wyrwać się z piekła, jakim był jej dom rodzinny. Niekochana, zbrukana, sponiewierana, bita i poniżana przez własnych rodziców pragnęła miłości i normalności. Czy to naprawdę tak dużo? Zamieszkując pod jednym dachem z rodziną swojego chłopaka, była pewna, że teraz będzie już tylko lepiej. Jak bardzo się pomyliła...
Czy jej życie już zawsze będzie tak wyglądało, a ona będzie skazana na wieczną tułaczkę? Czy może znajdzie się jakaś dobra dusza, która ją przygarnie i pokieruje jej życiem?
"Całe moje życie było totalnym kosmosem i sama wielokrotnie miałam wrażenie, że albo lewituję, albo ląduję z hukiem na ziemi".
Z naprędce pakowaną walizką, kilkoma groszami w portfelu i małym dzieckiem wyrusza w podróż, która na zawsze odmieni jej życie. Każdy nowy dzień będzie dla niej wyzwaniem. Gdyby jeszcze istniała szansa, żeby przeszłość zostawić za sobą. Niestety ta nie daje o sobie zapomnieć. Dochodzą również problemy egzystencjalne i Magda nie bardzo wie, jak sobie poradzić z tym czego się dowiedziała.
"Każda decyzja, którą podejmę, będzie dla kogoś bardzo bolesna i w tym momencie to ja musiałam być katem i ofiarą jednocześnie".
Niestety jej dzieciństwo zostało boleśnie przerwane. Teraz jest dorosła i odpowiedzialna nie tylko za siebie. Czy ma szansę stworzyć udany związek z kimś równie mocno poturbowanym psychicznie jak ona? Los nigdy nie był dla niej łaskawy i już szykuje dla niej kolejne niespodzianki. Jej limit nieszczęść jeszcze się nie wyczerpał...
Jeżeli szukacie książki, która wzbudzi w Was cały wachlarz emocji od złości przez wzruszenie, aż do bezsilności to szczerze polecam "Zagubioną". Już od pierwszych stron wiadomo, że to nie będzie książka lekka, łatwa i przyjemna. Nie da się jej przeczytać w kilka godzin, ponieważ ze względu na emocje, jakich dostarcza, trzeba ją sobie dawkować. I niech nikogo nie zmylą jej gabaryty, bo owszem 261 stron można szybko przeczytać, ale nie w tym przypadku. Autorka porusza ciekawe kwestie. Nie od dziś wiadomo, że młodość musi się wyszumieć. Jeżeli ktoś nie zazna ciepła i miłości w domu rodzinnym, będzie szukał tego gdzie indziej. Czasami jedna nieprzemyślana decyzja, impuls wystarczy, żeby zmarnować sobie życie. Konsekwencje bywają różne. W głowie się nie mieści, do czego jest zdolny człowiek, który stracił swoje dziecko. Niektórych zachowań nie da się usprawiedliwić i wytłumaczyć. I tak to już jest na tym świecie, że jedni są w czepku urodzeni, a inni cały czas mają pod górkę. W naszym kraju brakuje tolerancji i to raczej się nie zmieni. Jeżeli ktoś jest inny lub chociaż trochę się wyróżnia to niestety, ale nie ma łatwego życia. Wykluczany ze społeczności, na każdym kroku wyszydzany i wytykany palcami. A przecież ani koloru skóry, ani narodowości czy rodziny, w jakiej przyszliśmy na świat, nie zmienimy. Nie mamy takiej mocy. Sprawiedliwość to takie wielkie słowo. Kim my jesteśmy, żeby ją wymierzać? To dopiero druga książka w dorobku autorki i bardzo wysoko postawiona poprzeczka i aż jestem ciekawa, co Dorota zaserwuje nam w kolejnej swojej powieści. Jest to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku.