„(…)ludzie po prostu przychodzą i odchodzą. I to zwykle ci, na których nam najbardziej zależy. Czasami niektórzy z nich powracają, ale w najmniej oczekiwanych momentach. Powiedziałabym nawet, że przychodzą niczym bardzo niechciany gość”.*
Nikt nie spodziewa się, że jego przeszłość może nagle zapukać do drzwi przywracając tym samym wspomnienia, które były zepchnięte w najdalszy zakątek umysłu. Rozdrapując rany, wywołując ból straty i zdrady, ale również dając szansę na to by odbudować utracone relacje i zacząć żyć na nowo.
Ina, dziennikarka, w zaciszu domowym pisze właśnie kolejny artykuł, w którym ujawni grzeszki kogoś ważnego. Nie przejmuje się tym, że może tym zniszczyć mu karierę lub rozbić rodzinę, sam sobie naważył piwa – ona tylko to odkryła. Kiedy pracuje nad tekstem musi mieć spokój i cisze, wyłącza się, dlatego gdy w drzwiach swojego mieszkania widzi zmokniętą dziewczynę mówiącą, że jest pierwsza na liście najpierw ją odsyła, ale informacja o tej liście nie daje jej spokoju. Karola okazuje się być córką Patrycji, przyjaciółką Iny z okresu, o którym wolałaby nie pamiętać. Czy po kilkunastu latach da się wybaczyć, pozwolić zagoić ranom i odzyskać, to co najcenniejsze?
Zawsze z chęcią sięgałam po kolejne powieści pani Witkiewicz, te lekkie, jak i poważniejsze. Jedne bawią, drugie poruszają tematy trudne, skłaniające do przemyśleń, ale zawsze kończą się dobrze. Chyba to mnie zawsze do nich przyciągało. No i fakt, że pisze o zwykłych kobietach, jakich wiele. Na „Pierwszą na liście” czekałam niecierpliwie, jakie są jednak moje wrażenia po jej przeczytaniu?
„Nie bójcie się życia. Każda doba ma dwadzieścia cztery godziny. Policzcie, ile to jest sekund, tak cennych”.**
Magdalena Witkiewicz słynie z tego, że jej książki są pełne emocji, poruszające tematy trudne lub będące wesołymi pełnymi śmiechu powieściami. „Pierwsza na liście” zdecydowanie należy do tych poważniejszych historii, chociaż i przy niej można się uśmiechnąć. Autorka pisze o zwykłych ludziach, takich jak ja czy ty, nie koloryzuje i nie upiększa, tylko opisuje wszystko takim jakim jest. Tym razem poruszyła temat choroby i przyjaźni. Ukazuje jej siłę, moc przebaczenia i fakt, że czasem można uratować komuś życie nawet go nie znając. Całość jest niezwykle emocjonalna i trafiająca do serca. Polska powieściopisarka po raz kolejny stworzyła powieść przemyślaną, dopracowaną i składną. Wydarzenia układają się w logiczną i spójną całość, a akcja toczy się szybko i interesująco.
Ze wszystkich bohaterów najbardziej polubiłam Karolę, za jej wytrwałość, hart ducha, upór, siłę i pewność, że będzie dobrze. Nie bała się jechać w nieznane i szukać, chociaż dostała popalić od życia, to się nie poddała i była pozytywnie nastawiona, miała chwile zwątpienia i załamania, ale dzięki temu tym bardziej była realna. Niemniej zarówno Ina, jak i Patrycja zdobyły moją sympatię, obie dużo przeszły, popełniały błędy, upadały, podejmowały złe decyzje, ale i potrafiły wyciągnąć z tego wnioski. Podobała mi się postawa Iny, bo doskonale wiem, jak trudno wybaczyć przyjacielowi, gdy ten zdradzi. Ale gdy dwie osoby starają naprawić się zepsute relacje czasem warto dać drugą szansę.
„Pierwsza na liście” bardzo mi się podobała, przeczytałam ją szybko i z prawdziwym zainteresowaniem. Niestety ma dla mnie małe niedociągnięcia, na początku trochę trudno było mi się wgryźć w historię, a zakończenie było takie nagłe, patrząc na to jak cała powieść była fajnie rozpisana za szybko wszystko się kończy. Jednak pomimo tych dwóch mankamentów nie mam się do czego przyczepić. Zżyłam się z bohaterami, wraz z nimi przeżywałam kolejne wydarzenia i trzymałam kciuki, by wszystko dobrze się skończyło. Nawet sobie popłakałam i się powzruszałam nad ich losem. Życie pisze różne scenariusze, wystawia nas na próby i doświadcza, ale zawsze trzeba mieć nadzieję i iść do przodu, dawać drugą szansę i wybaczać gdy czujesz, że ktoś na to zasługuje.
Najnowszą powieść Magdaleny Witkiewicz polecam jej fanom, z pewnością się nie zawiodą, jak i osobom lubiącym czytać powieści pełne wrażeń, wzruszające i refleksyjne, kończące się dobrze. Witkiewicz jest właśnie specjalistką od takich zakończeń. Moim zdaniem warto przeczytać, bo mówi o niezwykłej sile przyjaźni i wybaczania.
„- Czasem życie powoduje, że szybko zaczynasz rozumieć”.***
*Magdalena Witkiewicz, „Pierwsza na liście”, s. 12
**Tamże., s. 44
***Tamże., s. 75
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2015/02/zawsze-jest-nadzieja.html