„Hotel na uboczu” autorstwa Doroty Glicy to już trzecia książka tej pisarki, którą mieliście okazję poznać w trakcie lektury takich thrillerów jak: „Znajdę cię córeczko” oraz „Nie idź tam”. W moim przypadku dzisiejszy tytuł był pierwszą stycznością z twórczością tej autorki - nie wiem czemu, nasze drogi cały czas się mijały, dlatego też tym razem nie mogłam odpuścić i postanowiłam zrecenzować dla Was jej najnowsze dzieło. Czy było warto? Oj tak, „Hotel na uboczu” to klimatyczny thriller psychologiczny, którego fabuła, jak i gęsta atmosfera w zupełności mnie kupiła.
Rankiem, w jeziorze, przy luksusowym hotelu na Mazurach, znalezione zostaje ciało młodej dziewczyny.
Okazuje się, że to popularna youtuberka, którą zaproszono, by nagrała film promujący obiekt w internecie.
Co wydarzyło się ubiegłej nocy? Jakie mroczne tajemnice ukrywają goście, zamieszkujący poszczególne pokoje? A może za brutalnym zabójstwem stoi ktoś z obsługi obiektu?
Ktoś wyciął jej napis na plecach… Co takiego? Jakieś słowo czy całe zdanie? I kto to był?
Miejscowy czy ktoś przyjezdny? Zabił pod wpływem emocji czy z wyrachowania?
Bardzo spodobał mi się sposób przedstawienia całej historii. Całą fabułę poznajemy z wizji wielu bohaterów - śledczych, gości oraz pracowników hotelu. Nie ukrywam, było to dla mnie sporym wyzwaniem, jednak po czasie (kiedy wiedziałam, kto jest kim) byłam w stanie pełni oddać się lekturze i delektować się tą mroczną historią. Musicie wiedzieć, że każdy z tych bohaterów ma swoje za uszami - nikt nie jest bez skazy, dlatego przygotujcie się na historię, w której czuć przez cały czas, że coś wisi w powietrzu. Mówiąc „coś”, mam na myśli zakończenie, które wbije Was w fotel.
Dużym atutem tej książki jest długość rozdziałów oraz odpowiednia wielkość czcionki, która przyspiesza nasze czytanie. Pani Dorota doskonale wie, w jakim momencie kończyć każdy rozdział swojej powieści - nie ukrywam, kiedy kończyłam czytać poszczególny rozdział, w mojej głowie pojawiało się więcej pytań niż odpowiedzi, dlatego też nie mogłam oderwać się od czytania.
W mojej recenzji nie mogło zabraknąć kilku słów na temat naszego mordercy, który dopuścił się tak bestialskiego czynu... Cóż mogę powiedzieć w tej kwestii... W połowie książki autorka pozwala nam dowiedzieć się, kto jest zabójcą, jednak spokojnie, nie zepsuje to Wam dalszej przygody z lekturą. Dlaczego? Po pierwsze, zaskakujący finał, który pomimo tego, że znałam mordercę totalnie mnie zaskoczył - nie sądziłam, że pewien bohater posunie się do pewnego czynu... Po drugie, rozdziały z wizji domniemanego zabójcy, które nie tylko pozwolą Wam zrozumieć, co kierowało tym człowiekiem, ale również spowodują u Was ciarki w trakcie czytania!
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak! Może i „Hotel na uboczu” nie należy do tych pozycji, w których akcja pędzi na łeb na szyję, to pani Dorota stworzyła historię z genialną atmosferą oraz pełną „dziwnych” bohaterów, którzy mają coś na sumieniu i zrobią wszystko, by prawda o nich nie ujrzała światła dziennego... Po tej lekturze chyba już nigdy nie pojadę sama na wakacje!