Blisko 550 stron komiksowej opowieści, to rzadkość..., ale też i duże prawdopodobieństwo tego, że autor miał do przekazania barwną, pomysłową i przede wszystkim intrygującą historię. I dokładnie tak właśnie ma się rzecz z epickim dziełem Tillie Walden pt. „Załoga Promienia”, które mamy przyjemność poznać w naszym kraju dzięki Wydawnictwu Kultura Gniewu. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Główną bohaterką opowieści jest Mia - młoda dziewczyna, która rozpoczyna właśnie pracę na kosmicznym okręcie, który przemierza odległe gwiezdne przestrzenie w poszukiwaniu prastarych śladów istnienia dawnych cywilizacji - najczęściej budynków, które są następnie odbudowywane i restaurowane przez załogę. Jednocześnie poznajemy tu również przeszłość głównej bohaterki, która kilka lat wcześnie zakochała się po raz pierwszy w szkolnej koleżance - Grace, z którą jednak przyszło jej nagle utracić kontakt. Oto jednak pojawia się szansa na to, by móc zmienić ten stan rzeczy...
Amerykańska autorka stworzyła tu niezwykle interesującą opowieść, która z jednej strony wpisuje się w klasyczne ramy komiksowego science fiction - podróż w kosmos, docieranie do nieznanych światów i poznawanie ich przeszłości..., ale z drugiej wyraźnie się wyróżnia na tle tego nurtu, fundując nam poruszające spojrzenie na miłość, tęsknotę i samotność. I choć na pozór mogłoby się wydawać, iż trudno o bardziej skrajne motywy - kosmos i miłość, to jednak właśnie ich odważne połączenie daje sobą mądrą, poruszającą i niezwykle fascynującą całość, której przewodnim motywem jest czas, upływający i tym samym utracony czas.
Opowieść ta zaskakuje, ale nie w postaci nagłego zwrotu zdarzeń, a raczej spokojnej, niespiesznej i układanej z kolejnych małych scen, narracji. A zaskakuje głębią swojej wymowy, misternym łączeniem dwóch torów relacji - współczesnego i zarazem kosmicznego, z dawnym i miłosnym, jak i wreszcie wynikiem tego zabiegu, który rysuje się nam na kilkudziesięciu ostatnich, finalnych stronach. To właśnie wtedy poznajemy przyczyny rozstania dziewcząt, losy każdej z nich oraz marzenie Mai, która robi wszystko, by naprawić popełnione błędy. I na obu polach tej relacji jest niezwykle udanie, interesująco i emocjonująco - od pierwszej, do ostatniej chwili lektury.
Tym, co zwraca tu nasze szczególne wrażenie, jest także specyficzne, kobiece spojrzenie na gatunek science fiction. Spojrzenie, które objawia się m.in. bardzo ciekawym obrazem konstrukcji kosmicznego okrętu i sposobu jego podróżowania (to coś z baśni i sennego, metafizycznego marzenia), składem i celem misji załogi okrętu (ratowanie przeszłości o odkrywanie jej piękna), jak i wreszcie jakże ważną rolą tęsknoty i samotności w codzienności życia członków okrętu. Oczywiście to również szkolny, retrospektywny wątek tej narracji, który siłą rzeczy przybiera bardzo obyczajowy i co tu dużo mówić - piękny charakter. Myślę, że ten fakt może być sporym zaskoczeniem dla męskiego odbiorcy tego komiksu.
Pozycja ta wydaje się być również opowieścią o ludziach - owszem, w kosmosie i podczas niezwykle skomplikowanej misji, ale jednak to właśnie bohaterowie wydają się być tu najważniejsi. Mia, Grace, Eliot, czy Jules... - wszyscy oni są niezwykle ciekawi, intrygujący i ważny dla tej historii - czy to w teraźniejszym, czy przeszłościowym kontekście. Wszyscy też reprezentują niezwykle uczuciowe charaktery, co znów daje jakże odmienne, kobiece spojrzenie na tę historię. I czytając o tych postaciach możemy poczuć się tak, jakbyśmy poznawali nie superbohaterów, ale zwykłych ludzi gdzieś spośród nas i do nas bardzo podobnych. To plus i wielka siła tego komiksu.
Siłą, a kto wie, być wręcz kluczowym walorem tego tytułu, jest jego ilustracyjne oblicze. Tillie Walden stworzyła tu bowiem niezwykle malownicze, pociągnięte lekką i zarazem nieco surową kreską oraz w jakiejś mierze kojarzące się z mangą, rysunki. Ich największą wartością jest bez wątpienia bardzo odważne i zróżnicowane kadrowanie, które daje nam wiele ciekawych perspektyw podziwiania tego świata, jak i również nie mniej bogata oferta na polu kolorów, która jest przeogromną. Najlepszym oddaniem zachwytu nad tą szatą niechaj będzie fakt, iż chwilami nie potrzebujemy żadnych dialogów i tekstów, byśmy mogli rozumieć za sprawą samych obrazów to, co chce nam przekazać ta autorka.
Tego komiksu nie można czytać szybko i pobieżnie, gdyż zasługuje on sobą na kontemplowanie każdego szczegółu, cieszenie się każdym kadrem i obdarzanie naszą refleksją tego, co właśnie poznajemy. W ten sposób również będziemy mogli tu więcej zrozumieć, przeżyć i docenić wielkość dzieła Tillie Walden, która jest niezaprzeczalną. Niezaprzeczalną jest też nasza czytelnicza przyjemność, która budzi w nas ekscytację, radość, ale też i wielkie wzruszenia, co wobec przewodniego tematu tej historii jest rzeczą oczywistą. Najważniejsze wydaje się to, że każda kolejna strona tylko i wyłącznie wzmaga nasze zaintrygowane tym tytułem…
Jeśli poszukujecie czego zaskakującego, odkrywczego i innego od klasycznego spojrzenia na komiksowe science fiction, to „Załoga Promienia” będzie idealnym wyborem. To niezwykle pomysłowa, pięknie poprowadzona, zaskakująca i wielce emocjonalna historia o kosmicznej miłości i ludzkim przeznaczeniu, która ma sobą do zaoferowania znacznie więcej, aniżeli mogłoby się to wydawać po poznaniu okładkowego opisu. To dzieło, komiksowe dzieło, którego poznania nie można sobie odmówić. Polecam – naprawdę warto!