"Poczuł gniew – niemal tak duży, jak jeszcze kilka minut wcześniej wobec samego siebie. Oto miał przed sobą dziecko skrzywdzone przez tego, kto powinien je chronić, kto zawsze powinien przedkładać jego dobro ponad wszystko inne. Dziecko, którego dom rozsypał się jak domek z kart".
"Sepia" to moje drugie spotkanie z twórczością pani Klaudii – po "Kantacie", która emocjonalnie mnie "rozwaliła", miałem ogromne oczekiwania względem tej książki. Uf, nie zawiodłem się i "Sepia" również "poszarpała" mnie emocjonalnie. Ale po kolei.
Historia osadzona została w Sepii – malowniczym miasteczku, które pod wpływem niespodziewanej burzy zostaje odcięte od reszty świata. Przez powódź i z nią związane trudności Sepia wraz z jej mieszkańcami i mieszkańcami staje "twarzą w twarz" z tajemniczymi śmiertelnymi wypadkami, których skutkiem staje się coraz większa panika wśród mieszkanek_ńców.
"Nad miastem zawisła tak gęsta mgła, że dni stały się przykre i ponure, wypełnione nieustającym oczekiwaniem na słońce, które jednak nie miało dość siły, by przebić opar spowiadający budynki".
"Ciemne chmury przygniatały miasteczko do ziemi, odcinając je od promieni słońca, barwiąc świat na dziesiątki ponurych, brudnobrunatnych kolorów, odbierając mu życie".
To co tutaj było piękne to mnogość emocji jakie we mnie wzbudziła. Zaczynają odokładki autorstwa @blodekleukocyt , która przyciągała moje spojrzenie, niczym błyskotka zachęcająca srokę do kradzieży, zahipnotyzowała mnie. Dalej sama opowieść – od pierwszych stron dałem się jej porwać. Bardzo szybko poczułem się jednym z mieszkańców Sepii – w krótkich momentach zadumy zamykałem oczy i wędrowałem ulicami miasteczka zaglądając w okna mijanych domów, odwiedzając Papierową Sowę, czując ten ból i strach, spokój i obłęd... "Płynąłem po tej opowieści" – dryfowałem gdzieś daleko, gdzieś między bytami, byłem częścią i zarazem całością tego świata. W pewnym momencie ta historia zaczęła zmierzać w takim kierunku, że oczy zaczęły mi się rozszerzać, krew odpływać z twarzy, w uszach mi świszczało, a w ustach miałem dziwnie sucho. Mój umysł bronił się przed mrocznymi myślami...
"Sepia" to mieszanka gatunkowa– trochę thriller psychologiczny, ciut kryminał, z dużą dawką grozy. To mroczna opowieść o potędze przerażenia – lękach, które w nas kiełkują każdego dnia. To opowieść, którą zachłannie pochłaniałem nie bacząc na zakrztuszenie się. Po raz kolejny Autorka posadziła mnie w "emocjonalnej kolejce górskiej", gdzie moje emocje wznosiły się na wyżyny, by nagle stromym spadkiem runąć w dół i jeszcze to doprawić gwałtownymi zakrętami – doświadczyłem totalnego emocjonalnego rollercoastera. I wcale mi w tym nie przeszkadzał fakt posadowienia tej opowieści trochę jednak w świecie zjawisk paranormalnych.
Chcę jeszcze zwrócić uwagę na postaci jakie pojawiają się w tej książce. Trochę ich to jest, ale to co warto napisać, to fakt, iż każda z nich odgrywa ważną rolę. Nie są tutaj przypadkowymi bohaterami, a ich losy mogą stać się naszymi. Ja bardzo się z nimi zżyłem i na szczęście Autorka nie zrobiła mi tutaj tego co się wydarzyło w "Kantacie" za co serdecznie jej dziękuję 😉. Choć w ich historiach znajdujemy momenty trudne i bolesne.
Zapraszam Ciebie do Sepii. Zasiądź wygodnie w fotelu z książką w dłoni i zanurz się w tej mrocznej opowieści. Niech ona żyje w nas, "bo strach i obawy nie mogą umrzeć".
Za egzemplarz książki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Videograf. Czytanie takich książek to dla mnie ogromna przyjemność.
PS. Dziękuję Autorce za drobne, ale jednak nawiązanie do poprzedniej książki pod tytułem "Kantata"– to było urocze.