Q: Czy w ostatnim czasie czytaliście jakąś książkę, która was rozczarowała?
U mnie niestety „Wilcza Pieśń” autorstwa Anny Piwnickiej, ale od początku...
Ayana przeszła w życiu naprawdę wiele. Najpierw w młodym wieku straciła mamę, która została porwana przez tajemniczych ludzi. Od tamtego momentu musiała sobie radzić sama, mieszkając w najbiedniejszej dzielnicy Nowego Jorku. Była wilkołakiem i to bez stada, więc tym bardziej jej życie nie było łatwe. I gdyby tego było mało, została uprowadzona do lokalnego podziemia, gdzie została zmuszona do walki z innymi wilczycami.
Dziewczyna zostaje uratowana przez Donovana, samca Alfa wywodzącego się ze starego, bogatego rodu wraz ze swoimi towarzyszami. Teraz Ayana ma dług wdzięczności u Donavana i zrobić co w jej mocy, aby się odwdzięczyć. Jednak czy dziewczyna odnajdzie się wśród obcych wilkołaków, kiedy ukrywa mroczny sekret? Czym są tajemnicze znaki na jej rękach? Jak zareaguje Donovan oraz jego wataha, gdy odkryją prawdę?
Jedno jest pewne, każdy wilk potrzebuje swojego stada.
Ta książka naprawdę miała potencjał, ale po drodze coś nie za bardzo wyszło. Może gdyby poświęcić więcej uwagi nad niektórymi wątkami, to wtedy byłoby naprawdę super.
Autorka miała ciekawy pomysł na książkę. Są tajemnice i sekrety, jest wataha, do której trafia nasza bohaterka. Alfa pochodzi ze starego i wpływowego rodu, jednak dostajemy tylko zarys wszystkiego, nie ma zbytnio dużo zasad, reguł, na jakich działa wataha, dostajemy raptem kilka przepisów, które są kluczowe dla fabuły.
Jeśli chodzi o bohaterów, to Ayana z jednej strony była twardo stąpającą silną kobietą, która nie jedno w życiu przeszła, a mimo to dalej dzielnie szła przed siebie i nie poddawała się, jednak z drugiej strony jakoś czegoś mi brakowało. Wydawała się jakaś blada i bezbarwna, a pod koniec zaczęła nawet trochę irytować swoim zachowaniem.
Główny bohater, a raczej jeden z głównych bohaterów, bo chyba każdy myślał, że będzie nim Alfa watahy, a nie Cedric, jeden z ochroniarzy Donovana. To było bardzo miłe zaskoczenie, ponieważ zazwyczaj bohaterka w takich książkach łączy się z wilkami, które są najwyżej w hierarchii stada. Tutaj daję dużego plusa. Co do Cedrica, jego postać, jak i reszty mężczyzn nie wyróżniały się niczym specjalnym, wręcz zdawały mi się nijakie. Niby Cedric jest skryty, podejrzliwy i nieufny, jednak w jego osobie brakowało mi czegoś, czymś zwróciłby moją uwagę, a niestety nie poznajemy całej jego historii, a po tym, czego się dowiadujemy, w głowie zostaje mnóstwo pytań.
Nie wiem jakie stanowisko wybrać w związku z narracją trzecioosobową. Z jednej strony człowiek przyzwyczaił się już do narracji jednoosobowej i na początku ciężko było mi się przestawić, to jednak dzięki temu mogliśmy poznać wiele sytuacji z perspektywy innych bohaterów, jednak czasem takie przeskakiwanie sprawiało, że to właśnie Donovan był głównym bohaterem, a nie Cedric.
Jak wspominałam wcześniej, trochę się rozczarowałam książką, a szkoda, bo może gdyby autorka poświęciła więcej czasu na dopracowanie i dopieszczenie jej, byłoby zupełnie inaczej.