"A teraz mam tylko marzenie, abym mógł założyć kawiarnię, która byłaby miejscem przechowywania tradycji branży kawowo-herbacianej. By dzięki tej tradycji rozprzestrzeniał się zapach świeżej kawy. Dobrze upalonej..." [1]
Wspominałam już kiedyś, że uwielbiam czytać o ciekawych, ale jednocześnie niedostatecznie znanych osobach, które w jakiś sposób zapisały się na kartach naszej historii. Do takich postaci należy Tadeusz Tarasiewicz, który w 1882 r. założył pierwszą w Polsce profesjonalną palarnię kawy "Pluton", a także jego potomkowie.
Autorem publikacji jest wnuk założyciela "Plutona", przedsiębiorca Kordian Tarasiewicz (ur. 1910 r. w Warszawie). Kierował on firmą swojego dziadka i ojca przez szesnaście lat, od 1934 r. aż do jej likwidacji, która nastąpiła w 1950 r. Zapach świeżej kawy nie jest debiutem pana Kordiana, na swoim koncie ma on m.in. publikacje takie jak: "Kawa po warszawsku. Dzieje firmy Pluton" (1971), "Opowieści tenisowe z myszką" (1992), "Przygody z kawą i herbatą (2001)", "Cały wiek w Warszawie" (wyd. I 2005, wyd. II 2010).
Recenzowana przeze mnie książka składa się z pięciu rozdziałów, które podzielone są jeszcze na kilka podrozdziałów. Poza nimi mamy jeszcze Wstęp i Posłowie autorstwa Tomasza Ochinowskiego.
Na początku autor przybliża nam okoliczności, w których Tadeusz Tarasiewicz (1830-1910) założył warszawską palarnię kawy. Było to naprawdę nowatorskie przedsięwzięcie. W sklepach sprzedawana była wówczas przeważnie surowa kawa, którą ludzie musieli parzyć samodzielnie. Jak można się łatwo domyślić, efekty takiego parzenia mogły być różne. Następnie pan Kordian pisze o tym, jak w prowadzeniu firmy zaczął pomagać syn Tadeusza, Jan Tarasiewicz (1864-1906). Sporo miejsca poświęca opisowi trudnej sytuacji w rodzinie i firmie, która nastąpiła po nagłej śmierci Jana. Wówczas to firmą zajęli się bracia zmarłego: Tadeusz junior i Michał (1871-1923) - ojciec autora niniejszej publikacji.
Na kolejnych stronach książki zapoznamy się z losami firmy, a przede wszystkim ludzi z nią związanych, w czasie I wojny światowej i tuż po niej. Ze szczególnym zainteresowaniem przeczytałam rozdział opowiadający o działalności Plutona w okresie II RP. Zapoznamy się też z sytuacją, w której rządy w rodzinnej firmie objął dwudziestoczteroletni Kordian Tarasiewicz. Stało się to, jak już pisałam na początku recenzji, w roku 1934. Dzięki świeżemu spojrzeniu na wiele spraw i głowie pełnej pomysłów nowego dyrektora, firma odnosiła wiele sukcesów. Wszystko zmieniło się z chwilą wybuchu II wojny światowej. Podczas okupacji właściciele firmy pomagali pracownikom przetrwać ten trudny czas. Przedsiębiorstwu, które przetrwało obie wojny, kryzys ekonomiczny oraz wiele mniejszych i większych trudności, kres położyła... powojenna polityka władz komunistycznych.
Przy pisaniu książki autor nie korzystał tylko ze swoich wspomnień. W publikacji natrafimy na fragmenty zapisków pracowników "Plutona". Co ważne i warte podkreślenia, wszyscy są zgodni w jednym: w firmie tej naprawdę o nich dbano. Czy to zwykły fizyczny pracownik, czy księgowa - wszyscy byli traktowani z szacunkiem. Działo się tak zarówno przed I wojną światową (kiedy to właściciele swoje przedsiębiorstwo przekształcili w spółkę i zdecydowali się na rozdanie akcji pracownikom) czy w okresie międzywojennym, jak i w czasie II wojny światowej.
W publikacji natrafimy na wojenne wspomnienia, ale także i na kilka ciekawych anegdot, jak np. "Historia wagonu z kawą". Po raz kolejny przekonamy się też, że rozwiązania, które wydają się być wymysłem naszych czasów, z powodzeniem były stosowane już dawniej. Przedstawiciele handlowi odwiedzający sklepy i kawiarnie, w kawiarniach filiżanki i karty menu z logo firmy, reklamy w prasie i na firmowych samochodach, i tak dalej, i tak dalej, jak to ma w zwyczaju pisać pan Tarasiewicz. Tym sposobem przeszłam zupełnie przypadkowo do omówienia kolejnej sprawy, a mianowicie stylu pisania autora. Publikacja napisana jest żywym, nienużącym językiem. Styl gawędziarski sprawił, że dałam się ponieść opowieści pana Kordiana i bardzo szybko zorientowałam się, że przeczytałam prawie całą książkę.
Wartość dzieła podnosi ogromna ilość ilustracji. Czegóż na nich nie ma: członkowie rodziny, budynki i ich wnętrza, plakaty, druki reklamowe, opakowania kawy i herbaty, skany dokumentów. Pewnie i tak nie wymieniłam wszystkiego. Publikację wzbogacają również obszerne przypisy, zamieszczone po każdym z rozdziałów. Zapomniałabym jeszcze napisać o umieszczeniu w książce kilku ciekawych przepisów. Na pewno przygotuję kiedyś "Cappuccino z sercem", ponieważ bardzo lubię cynamon.
Estetyka wydania, jak to zresztą zwykle bywa w przypadku książek sygnowanych przez Wydawnictwo Naukowe PWN, jest na bardzo wysokim poziomie. Nie natrafiłam na błędy czy literówki, a czytelny krój pisma sprawił, że wzrok nie męczył się przy lekturze. Warto wspomnieć też o dobrej jakości papieru użytego do druku.
To wspaniale, że pan Kordian Tarasiewicz zdecydował się napisać tę książkę i że została ona wydana. Polecam ją osobom zainteresowanym życiem codziennym w przeszłości, ludziom, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś na temat prowadzenia swojej firmy, a także wszystkim miłośnikom wspomnień.
Przypisy:
1. K. Tarasiewicz, Zapach świeżej kawy, s. 192