Elizabeth jest uczennicą liceum w Carson City. Wiedzie przeciętne życie do czasu kiedy w jej niezmącone ścieżki losu wkracza tajemniczy nieznajomy. Na domiar złego nocą dręczą ją trudne do wytłumaczenia koszmary, a także dziwne sytuacje, których jest głównym uczestnikiem.
Jestem głęboko odprężona, ponieważ pierwsza część serii "Wykluczeni" jest już za mną. Jeśli kiedykolwiek kolejne pojawią się na półkach, nie jestem pewna czy znów zdecyduję się czytać o losach Elizabeth Reynolds. Postaram się swoją recenzję napisać jak najbardziej obiektywnie, aczkolwiek muszę na wstępie zaznaczyć, że powieść do gustu mi nie przypadła.
Fabuła/ akcja/ sceneria
Fabuła koncentruję się wokół Elizabeth Reynolds, licealistki i na pierwszy rzut oka zwykłej dziewczyny. Już opis zdradza, że główna bohaterka taka znów zwyczajna nie jest. Męczące koszmary, ciągła nieobecność ojca, problemy z chłopakiem... Jest tego jeszcze trochę, ale po kolei.
Sądzę, że autorka swoją książkę chciała zbudować od początku, dlatego opis życia codziennego Elizabeth jest dokładnie zrelacjonowany do mniej więcej 130 strony. Akcji nie ma nawet krztyny, jest za to opis jedzenia w szkolnej stołówce, mini relacja z ojcem, związek z Willem i przyjaźń z Alex. Jest nawet jedna impreza, a także lekcje, nie mogłoby być inaczej wszak to liceum.
W chwili, kiedy Elizabeth w końcu nabiera pewności, że dysponuje mocą (choć nie wie jeszcze jaką), że jest kimś więcej niż tylko człowiekiem, akcja nabiera tempa i faktycznie prze do przodu. Jest wyważona, opisana całkiem sprawnie i rzeczowo. Kowalska prowadzi czytelnika przez kolejne etapy wtajemniczenia głównej bohaterki w jej nowy świat. Udaje jej się nawet wywołać zaskoczenie.
Generalnie pomysł na fabułę byłby niezły, przynajmniej ja wietrzę potencjał. Nie mogę natomiast oprzeć się wrażeniu, że poprzez odkrywane karty historii, przez autorkę, kiedy wprowadza na scenę nowe postacie lub już obecne obdziera z tajemnic, "Zamknięta na klucz" robi się coraz bardziej płytka. Brakuję mi tu bardzo takiego luzu pisarskiego, lekkości w wypowiedzi. Podejście Kowalskiej do tematu jest bardzo suche, pragmatyczne. Nie można zarzucić jej co prawda braku talentu, ale na pewno brakuje tu ekspresji. Choć są opisy uczuć czy przeżyć, poruszane nawet zbyt wiele razy przy jednej okazji, to nie ma już zarysu choćby tortur jakie się tam pojawiają. I nie chodzi o to, aby były one szczegółowe i krwiste ale o to by było wiadomo co dokładnie się stało, że dany bohater cierpi z bólu. Miast tego, są kolejne rozważania.
Bohaterowie
Główna bohaterka "Zamkniętej na klucz", wspomniana już Elizabeth Reynolds jest kreowana na spokojną dziewczynę, która nikomu nie wadzi i nie przeszkadza. W chwilach buntu, gniewu czy sprzeciwu próbuje pokazać charakter, nie dać sobie w kasze dmuchać, aczkolwiek właśnie w tych przejawach opozycji zachowuje się jak małe dziecko, któremu odmówiono zabawki. Zamiast pazura i charakterności- będącego zapewne celem zamierzonym przez autorkę, jest satyryczny obraz rozkapryszonej nastolatki. W momencie, kiedy życie Elizabeth wywraca się do góry nogami a ona ma świadomość, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie nie przyjmuje pomocy, ponieważ oferuje ją ktoś, kto wiele lat wcześniej niesamowicie ją zawiódł. Kiedy wrogowie pragnący jej śmierci depczą jej po piętach, ona zastanawia się czy powinna coś zjeść, bo czuje głód ale nie jest pewna czy jest on na tyle silny, że już teraz powinna go zaspokoić. Po kilku godzinach treningu jest tak potwornie zmęczona, że wchodząc do swojego lokum ledwo dochodzi do łóżka, niemal mdlejąc po drodze. Jej zachowanie jest nierozsądne, dziecinne i często bezsensowne.
Clark, czyli nowy uczeń, swoim pojawieniem wywołuje zamieszanie w życiu Elizabeth. Wbrew pozorom jest to postać, która wzbudza sympatię czytelnika. Aura tajemniczości, która go otacza, powolne odkrywanie jego sekretów przez Kowalską sprawia, że powieść wiele zyskuje. Poza tym, Clark mimo, że jest fenomenalnie obdarzony przez naturę boskim ciałem oraz "perfekcyjnie wyrzeźbionymi mięśniami brzucha" (a jakże!), jest też postacią inteligentną i bystrą. Nie pojawia się zbyt często, nie jest nachalny w stosunku do Elizabeth - choć ona tak twierdzi. Swoje motywy uzasadnia dość późno w stosunku do całości książki i są one przewidywalne niemal od początku.
Czary mary, hokus pokus
Elementy fantastyczne pojawiają się dość późno, nie licząc drobnych epizodów z czasu, kiedy główna bohaterka jeszcze nie znała prawdy o swoim pochodzeniu. Tak naprawdę magia, czary, moc, nienaturalne zdolności- jakkolwiek by ich nie nazwać są potraktowane bardzo sucho. Są, bo są. Bo w zamierzeniu miało być fantasy, więc najlepiej by była również jakaś nadnaturalna siła. Jest więc coś na wzór fajerwerków, które strzelają z palca bądź całej dłoni. Nie ma zbyt wiele informacji w jaki sposób można taką sztuczkę zrobić, oprócz tego, że trzeba mieć ten dar i poszukać w sobie wewnętrznej energii oraz siły. Nie wiemy już zupełnie jakie skutki ma skierowanie tego źródła mocy w człowieka czy istotę podobną do Elizabeth, czy jest to śmiertelne czy mocno rani, a może pozbawia przytomności?
Są to niedopracowania, pominięcia, przez które "Zamknięta na klucz" traci na wartości merytorycznej. Za dużo tu zdecydowanie analizowania sytuacji Elizabeth, przez nią samą oczywiście a za mało charakterystyki innych postaci, opisów miejsc, uzasadnienia niektórych sytuacji. Kowalska całą powieść oparła na perspektywie głównej bohaterki ale nie oznacza to, że powinna pomijać tak istotne elementy.
Małe podsumowanie
Gdybym miała polecać, powiedziałbym: jeśli w dalszym ciągu czujesz zainteresowanie, czemu nie? Sama po kolejne części prawdopodobnie nie sięgnę. Mam mieszane uczucia, nie jest to książka w moim odczuciu zła ale na pewno słaba. Wiele jej brakuje, ma dużo niejasności i nieścisłości. Wiele niedopracowań.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl