Seria 1632 kończy się niestety po trzech tomach, trzymających czytelnika w napięciu. Wielka szkoda, muszę przyznać, że ostatnio podróże w czasie są moją ulubioną tematyką, a zupełnie przypadkowe zetknięcie z książkami Pana Flinta jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
Kto nie czytał pierwszego tomu 1634 Wojna Bałtycka, koniecznie musi to nadrobić. Serii zarzuca się to, że ukazuje Amerykanów jako wspaniałych światłych ludzi a Europejczyków jako ciemną zacofaną masę i jest w tym racja, jednak muszę przyznać, że mimo to historia wciągnęła mnie bez reszty. Dla przypomnienia, w tomie pierwszym 1632, poznajemy grupę ludzi, która dziwnym załamaniem czasoprzestrzeni podczas wesela przenosi się do czasów niemieckiej wojny trzydziestoletniej. Współcześni ludzie rzuceni w wir wydarzeń sprzed wieków próbują odnaleźć się w tej niecodziennej rzeczywistości. 1634 Wojna Bałtycka to kontynuacja przygód współczesnych Amerykanów ze stanu Wirginia, tym razem na tle konfliktu pomiędzy utworzonymi Stanami Zjednoczonymi Europy a Ligą Ostendzką.
W tej części także nie brakuje zwrotów akcji, niejednoznacznych bohaterów oraz niezwykle ciekawych opisów. O ile tom pierwszy skupia się raczej na zapoznaniu z nowym terenem, na który przybywają Amerykanie, o tyle już kolejne rozkręcają się całą mocą wydarzeń historycznych i nie tylko. W ostatniej części mamy już mocno rozbudowaną technologię oraz nową wojskowość, która oświeca Europejczyków i pomaga w osiągnięciu celu, jakim jest wygranie wojny trzydziestoletniej.
Panów Flinta i Webera porównałabym do Toma Clancy’ego, z tym że obaj moim zdaniem są lepsi jeśli chodzi o opisy. 1634 jest powieścią bardziej rozbudowaną niż dwie poprzednie, jeśli ktoś nie lubi długich wejść w fabułę, to faktycznie może się męczyć. Ja ze względu na to, że kocham rozbudowane książki, jestem zachwycona nie tylko objętością, ale i wątkami pobocznymi, które mogą wydawać się luźno związane z fabułą. Najciekawsze w całej powieści z mojego punktu widzenia są intrygi polityczne, które czytało mi się najlepiej. Oczywiście tutaj również nie zabrakło tajemnicy, miłości, zdrady i krwi.
Kończąc czytać serię Pisarzy, już zastanawiam się nad tym, czy znajdę coś w podobnym tonie. Współcześni, którzy przenoszą się w czasie i przeżywają w nowym świecie wiele przygód. Koniecznie muszę się rozejrzeć za podobną pozycją. Z wielkim zainteresowaniem zobaczyłabym serial lub filmy na podstawie tej serii, mogłyby być niemal tak dobre jak mój ukochany Outlander.
Z całą pewnością wszystkie części 1632 polecam. Ta seria jest jedną z tych, które spodobają się zarówno Panom jak i Panią.