Kiedy w wypadku ginie ktoś bardzo bliski pierwszą reakcją jest szok i niedowierzanie. Potem pojawiają się inne uczucia: ból, poczucie straty, czasem lęk o przyszłość, a czasem gniew i złość. A kiedy okazuje się, że to było samobójstwo zaczyna się poszukiwanie przyczyny. Za każdym razem śmierć tworzy w uporządkowanym do tej pory życiu „wyrwę”, którą trzeba jakoś załatać, zakleić, zasypać, żeby móc żyć dalej. Tylko co jeśli okaże się, że ta wyrwa powstała dużo wcześniej?
W swojej książce „Wywra” Wojciech Chmielarz opowiada nam historię pewnego małżeństwa. Maciej Tomski analityk finansowy w warszawskiej korporacji czuje, że życie przecieka mu między palcami. Od 12 lat jest w związku z Janiną, ale od pewnego czasu oddali się od siebie. W pracy jest sfrustrowany, bo awanse od kilku lat go omijają. Do tego dobija go niestabilny kurs franka, bo to w tej walucie spłaca kredyt na mieszkanie. Czuje się zmęczony i wypalony. Janina jest dziennikarką, która marzy o pisarskiej karierze. Praca służy zarabianiu pieniędzy, ale nie daje jej satysfakcji. W związku czuje się samotna i niekochana.
Pewnego dnia Maciej odbiera telefon o śmiertelnym wypadku, w którym ginie jego żona. Ale dlaczego zginęła pod Mrągowem skoro miała być pod Krakowem? Kiedy policjant mówi mu, że to było samobójstwo, a Joanna była w ciąży Maciej jest zupełnie zdezorientowany. Żeby nie zwariować zaczyna prywatne śledztwo. Powoli poznaje drugie życie swojej żony.
„Wyrwa” to opowieść o tym jak łatwo zgubić się w życiu, zacząć żyć obok siebie a nie ze sobą. Skupiając się na codziennym życiu przestać o siebie zabiegać, stracić ten blask w oku na widok drugiej osoby. Bardziej skupić się na jej wadach jak zaletach. Jak pierwsze kłamstwo pociąga za sobą kolejne.
Trudno mi jednoznacznie zaklasyfikować i ocenić książkę. Zagadkowa śmierć i dramatyczne momenty pasują do kryminału i sensacji, z kolei pogmatwane sytuacje życiowe i opisy przeżyć głównego bohatera wskazywałyby na powieść obyczajową.
Pisarz stworzył historię kontrowersyjną. Żaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, są nieodpowiedzialni i niedojrzali emocjonalnie. Postępują egoistycznie, nie potrafią lub nie chcą zobaczyć konsekwencji swoich zachowań. Ale w dobrej powieści o to przecież chodzi, by postacie i ich zachowania wywołały w czytelniku jakieś emocje. A tu świetnie się to udało autorowi. We mnie wiele decyzji bohaterów wzbudzało gniew i złość. Ale też niedowierzanie, zastanawiałam się na ile takie sytuacje są możliwe w realnym świecie. I nie chodzi tu nawet o jakoś ocenę moralną postaci, ale o szacunek do siebie nawzajem.
Na uwagę zasługuje wątek Ułana jako przykład do czego prowadzi nadmierne pobłażanie i źle rozumiane ochranianie. Ułan wychowywał się bez ojca, ale przy wsparciu jego braci, którzy starali się rekompensować chłopcu ten brak. Tylko że ich postępowanie doprowadziło do tego, że wyrósł z niego młody człowiek przekonany o swojej bezkarności, miejscowy postrach, nie liczący się z nikim i niczym, sadysta bez zasad i sumienia.
Pozostawienie przez autora pewnych wątków niedomkniętych może sugerować zamiar kontynuacji powieści, albo celowy zabieg pozwolenia czytelnikowi na własne zakończenie.
Książka zachęca do zastanawiania się nad sobą i swoim życiem, pokazuje konsekwencje pewnych wyborów. Warto pomyśleć, w kontekście postaw bohaterów, nad swoimi zachowaniami. Czy tak jak bohaterowie oszukujemy samych siebie i siebie nawzajem? Bo za wszystko kiedyś przyjdzie nam zapłacić, tylko nie wiadomo jaką cenę. Powieść jeszcze długo została w mojej głowie zmuszając do wielu przemyśleń.
Na podstawie książki powstał film, jeśli ktoś chciałby skonfrontować swoje wyobrażenia postaci z wyobrażeniami scenarzysty i reżysera.