"Czuję narastające zdenerwowanie i gorączkowo próbuję sobie wmówić, że przeszłość jest mi zupełnie obojętna. Ale sama w to nie wierzę. I jedynie świadomość, że jestem teraz w legalnym związku małżeńskim, sprawia, że idę z podniesioną głową. Ale zdenerwowanie nie ustępuje."
Verena wyjechała do Anglii na studia i tam poznała Chalida, obywatela Emiratów Arabskich. Początkowo nic ją do niego nie ciągnęło, ale z biegiem czasu uczucie między nimi zaczęło narastać. Później aby utrzymać swój związek z Chalidem krążyła między Szwajcarią, a Dubajem.
Po przeczytaniu tej książki mam bardzo mieszane uczucia. Przed wszystkim uważam, że autorka nie skupiła się na tym co najbardziej interesuje czytelnika, czyli jak wyglądało jej małżeństwo z Chalidem, a bardzo szczegółowo opisuje to jak się poznali i jak wyglądał ich związek na studiach i po nich.
Zakazana żona to oczywiście książka autobiograficzna i wiem, że nie powinno się osądzać czyjegoś życia, ale przy historii Vereny po prostu się nie da. Co najważniejsze uważam, że ona w ogóle nie była przygotowana do tego związku. Niewiele wiedziała o jego kulturze i przede wszystkim nie znała jego języka. Co utrudniało jej życie, gdy była u niego i wszyscy wokół rozmawiali po arabsku. Nie wiem, może uważała, że skoro on mówi po angielsku to z nikim więcej nie musi tam rozmawiać. I najdziwniejsze było dla mnie, że ciągle powtarzała, iż uwielbia tę kulturę i kraj, a praktycznie nic o nim nie wiedziała.
Jednak z drugiej strony można powiedzieć, że podziwiam ją, że tak długo wytrzymała z Chalidem. Facet po prostu bawił się z nią w kotka i myszkę. Z jednej strony był o nią okropnie zazdrosny, a drugiej strony planował małżeństwo z inną i nie mógł jej przedstawić swojej rodzinie. Powiem szczerze, że było mi jej trochę szkoda, ale w sumie mogła się domyśleć, że nigdy nie będzie im dane być razem tak jak ona chce.
Ta książka pokazuje jak wiele zakochana po uszy kobieta jest w stanie znieść i poświęcić. Zakazana żona to historia miłości, którą zniszczyła przepaść międzykulturowa. Gdyby tych dwoje urodziło się w tym samym kraju pewnie zupełnie inaczej skończyłaby się ich historia.
"Onieśmielona spuściłam oczy i rozpaczliwie próbowałam zapanować nad emocjami. Ale gdy Chalid stanął przede mną, podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się na powitanie. Jego oczy promieniały, a z całej postaci była radość. Na parę sekund nam obojgu odebrało mowę - ani on, ani ja nie mogliśmy wydobyć z siebie głosu."