Dla jednych powoli, dla innych bardzo szybko, zbliżają się Bożonarodzeniowe Święta. Na rynku wydawniczym jest to bardzo zauważalne. W tym czasie do naszych rąk trafiają powieści, w których grudniowe świętowanie jest wplecione w temat książki. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią pani Anny Stryjewskiej.
Łódź jest miejscem, do którego autorka ma ogromny sentyment. Związana jest z włókienniczym miastem od wielu lat. Prowadzi tutaj agencję nieruchomości. Jej pasją są podróże. Lubi trafiać w nowe miejsca, gdzie poznaje tradycję, kulturę jak również smaki. Jej pasją jest również malarstwo, historia i literatura. Pisze powieści, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem czytelników i stają się bestsellerami na rynku książki.
Noc cudów na pewno będzie zaliczać się do powyższych. Wzrok przyciąga świąteczna okładka w czerwonych kolorach. Na wigilijnym stole przyszykowano nakrycie misternie ozdobione świątecznymi akcentami. Widzimy też ręce, które trzymają zapewne herbatkę z cytryną.
Anna Stryjewska zabiera na w magiczną podróż do Łodzi, tej współczesnej i za sprawą magii świąt, do tej międzywojennej. Jest 24 grudnia 1993 roku. Małgorzata Skupińska ma już wszystko przygotowane do wigilijnej wieczerzy. Nic tylko wypatrywać pierwszej gwiazdki i... swojej córki, która zawsze spędza ten świąteczny dzień razem z nią. Stół jest już przygotowany, jednak w tym momencie, gdy Małgorzata zaczyna się denerwować, że jej Joasia się spóźnia, dzwoni telefon. To nie będzie dobra informacja. Nie będzie też to tragedia, ale Skupińska tego magicznego dnia nie zobaczy się ze swoją córką, którą czekają bliżej niewyjaśnione sprawy. Kobiecie robi się przykro, ma swoje przemyślenia na ten temat. Z chwili zadumy wyrywa ja dźwięk dzwonka. W drzwiach zastaje obcą kobietę, która na pierwszy rzut oka wydaje się być dziwnie ubrana. Zwyczaj świąteczny nakazuje przyjąć zbłąkanego gościa w wigilijny wieczór. Przecież stawiamy dodatkowy talerzyk w razie takiej niespodziewanej sytuacji. Małgorzata wpuszcza nieznajomą i zaprasza ją do stołu. Ta zaczyna snuć swoją opowieść...
I wtedy przeniesiemy się do czasów międzywojnia. Poznamy Reginę Majer, żonę pułkownika Gustawa, jej teściowę. Poznamy też biedę, jak panowała w tym czasie (zapewne nie tylko w Łodzi). Pani Majer jest kobietą, której los biednych nie jest obcy. Udziela się charytatywnie, co nie jest mile widziane przez męża i jego matkę. Dodatkowo między kobietą a mężczyzną brak jest zrozumienia, miłości i oddania. Ten związek jest nieudany. Małżeństwo stara się o dziecko, jednak po kilku latach nadal nie mogą cieszyć się potomkiem.
Jaki związek będzie miała pani Skupińska z Reginą Majer? Co wydarzy się w Łodzi w latach 30.? Jak pewien obraz, jak i jego twórca będą mieć wpływ na życie Majerów?
Noc cudów to powieść o niespełnionej miłości. O chęci pomocy niesienia innym wbrew woli najbliższych. To książka o kontrastach, jakie można było spotkać wokół siebie: bogactwo i bieda, wypasione kamienice i sierocińce, dobro i zło, dostatek i głód. Wzruszająca, piękna, niezwykła, dająca wiele do myślenia właśnie w tych jakże ważnych świątecznych dniach.
Recenzja książki powstała dzięki Skarpie Warszawskiej. Serdecznie dziękuję za egzemplarz.