„Zagubiony heros” otwiera nową serię Ricka Riordana o Olimpijskich Herosach, osadzoną w tym samym świecie, co swoja poprzedniczka – Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Na miesiąc po wielkiej wojnie z Kronosem, Olimp zamilkł. Bogowie nie dają żadnych znaków życia, a w Obozie Herosów zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Tym razem poznajemy historię trójki nowych bohaterów – Jasona, Piper i Leona, którzy całkiem nieświadomi swojego prawdziwego pochodzenia, udają się na niefortunną wycieczkę ze Szkołą Dziczy – specjalnym ośrodkiem dla trudnej młodzieży. To tam przypadkiem odnajduje ich Annabeth, która wyruszyła na misję… odnalezienia Percy’ego. Po powrocie do obozu okazuje się, że wojna z tytanami mogła nie być najgorszą rzeczą, jaka ich spotkała. Przyszedł czas na jej jeszcze straszliwsze następstwa – powstał nowy wróg, być może jeszcze potężniejszy od poprzedniego – a młodzi herosi będą tymi, którym przyjdzie się ze wszystkim zmierzyć.
Muszę przyznać, że cudownie było powrócić do tak dobrze znanego mi świata i znów spotkać się z genialnymi bohaterami. Trochę się obawiałam jak to będzie – czy autor całkowicie poświęci się nowym postaciom? Czy znajdzie się miejsce dla starej ekipy, którą tak pokochałam? Na szczęście, okazuje się, że Percy i spółka odegrali tak znaczącą rolę w poprzedniej serii, że nie sposób ich pominąć i w tej :) Chociaż wiadomo, że przy systemie wysyłania herosów na misje nie mieli za wiele do powiedzenia, ale i tak nie narzekam ;P
Tym razem na misję wyruszają Jason, Piper i Leon i to oni na przemian z opowiadają nam swoją historię. Ten sam zabieg autor zaprezentował nam już w „Czerwonej Piamidzie” i uważam go za jak najbardziej udany, ponieważ i tu, i tam, bohaterowie są od siebie diametralnie różni, a jednocześnie się nawzajem uzupełniają, więc taka narracja tylko urozmaica całą historię. Poza tym, dzięki tej „zmianie warty” w „Zagubionym herosie” mamy okazję zapoznać się bliżej z innymi grupami obozowiczów, którym nie zostało poświęcone wiele miejsca w serii o Percym. Podobało mi się także, że tym razem mamy do czynienia z dojrzalszymi bohaterami – nie tak jak na początku „Złodzieja pioruna dwunastolatkami, ale w wieku podobnym do tego, jaki mieli na koniec serii.
Oczywiście, pan Riordan nie zdecydowałby się na napisanie sequelu, gdyby nie miał w zanadrzu jakiegoś naprawdę dobrego pomysłu. Co jeszcze ciekawego można wyciągnąć od greckich bogów? W sumie prawie wszystko zostało już powiedziane wcześniej. Więc dlaczego by nie wspomnieć o ich rzymskich odpowiednikach? I tym sposobem dowiedzieliśmy się o śmiałej, ale bardzo chwytliwej teorii o powiązaniach greckich i rzymskich bogów, które może mieć większy wpływ na całą historię niż nam się wydaje z początku. Stanowi również niespodziewane uzupełnienie poprzedniej serii, odkrywając przed nami rzeczy, na które nigdy byśmy nie wpadli (przynajmniej ja ;P).
Rick Riordan „Zagubionym herosem” z rozmachem rozpoczął swoją nową serię o bogach i herosach. Ci, którzy czytali już inne serie autora mogą być pewni, że i tym razem nie zabraknie szybkiej akcji, całej masy zapierających dech w piersiach przygód i humoru, a także świetnie skonstruowanych postaci. Nie zabraknie także tajemnic i zagadek do rozwiązania, a muszę powiedzieć, że zanik pamięci Jasona jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej ;) Jak zwykle występują nawiązania do kolejnych mitów – nic się nie dzieje bez przyczyny, wszystko poparte jest odpowiednią opowieścią, dlatego tym bardziej podziwiam pracę autora. Jedyne do czego muszę się przyzwyczaić, to oczywiście, nowe postacie, bo nie zdążyłam się do nich jeszcze tak przywiązać, jak do poprzednich, ale wiadomo – kwestia czasu ;) „Zagubionego herosa” pochłania się z prędkością światła i naprawdę żałuję, że nie mam już pod ręką drugiej części, zwłaszcza, że z opisu wnioskuję, że znajdę tam to, na co tak bardzo czekam ;)