Wśród książek współcześnie piszących polskich pisarek proza autorki "Złotych nietoperzy" wyróżnia się w sposób szczególny. Jest niezwykle tajemnicza, można nawet rzec oniryczna. Pani Grażyna akcję swoich dwóch ostatnich powieści, które miałam okazję przeczytać osadza na prowincji. Jest to prowincja jednak zdecydowanie inna niż ta u Małgorzaty Kalicińskiej czy Katarzyny Enerlich. To zdecydowanie nie miejsce słodkie i piękne, gdzie można żyć pełną piersią, ułożyć sobie na nowo przyszłość czy pozbyć się bolesnych wspomnień z przeszłości.
Inne oblicze prowincji bywa brutalne, mroczne, pełne złych zdarzeń.
Główny bohater Maksym Bromski jest menedżerem w branży samochodowej. Pewnego dnia zostaje wplątany w niezłe bagno. Staje się głównym podejrzanym o morderstwo kobiety, którą ktoś pozbawił życia w jego pokoju hotelowym. Maksym budząc się rano nie ma pojęcia co zaszło, ale jest pewny, że to nie on jest zabójcą. Stróżom prawa trudno jest mu wytłumaczyć co się stało. Po drinku, który wypił w hotelowym barze stracił pamięć...............
Jak się okazuje makabryczna zbrodnia ma pewien związek z wydarzeniami z przeszłości.............
Maksym będąc dorosłym mężczyzną wciąż wraca wspomnieniami do wakacji z młodości. Każdego roku spędzał je u babci na wsi. Zapracowani rodzice porzucali go do babcinej zagrody. Maksym bardzo lubił te wiejskie kanikuły. Pod skrzydłami babcinymi czuł się bezpiecznie. Nie brakło przygód i wakacyjnych znajomości. Szczególnie nawiązał kontakty z rodziną przyszłej żony swego kuzyna Andrzeja. Kuzyna, który okazał się jednodniowym mężem...............
Powieść to mieszanka sensacji i obyczaju. Od razu dodam, że nie jest to książka, którą łatwo ocenić. By to zrobić trzeba się nieco natrudzić i przeczytać do końca. Czemu natrudzić? Dlatego, że jej treść bywa bardzo trudna w odbiorze. Najtrafniej porównać mi ją jest do wody, która bywa przejrzysta, ale i potrafi być bardzo mętna, gdy wzburzy ją fala czy wiatr. Przez lekturę przewija się szereg postaci, które są wykreowane w sposób do bólu realny. Niektóre z nich mają pokrętne charaktery. Nie brak im wad, przywar. Czasami zbyt łatwo dają się ponieść emocjom. Ale przez to są bardzo ludzkie i bliskie temu co możemy obserwować w realnym świecie. Gdy doczyta się do ostatniej strony to cała otoczka sensacyjna wydaje się nieco banalna, tylko autorce udało się ją perfekcyjnie zakamuflować i do głowy nie przychodzi, że rozwiązanie jest tak proste.
Nie jest to książka która mnie oczarowała, ale i nie znudziła. Chwilami odkładałam czytnik znużona, ale po chwili znów wracałam do książkowego świata ciekawa jak potoczą się losy zwyczajnego człowieka, który znalazł się w oku cyklonu.
"Gdybyś mnie kochała" to książka zmuszająca do maksymalnego skupienia na treścią, niepozwalająca w trakcie czytania na relaks i bujanie w obłokach. Z pewnością spodoba się miłośnikom mrocznych kryminałów.