Dziś przychodzę do was z książką Anny Bałenkowskiej "Zaginiona wiolonczelistka". Książka, która urzekła mnie już samą okładką i tytułem, jednak to, co kryje w środku przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania.
Akcja powieści w głównej mierze rozgrywa się w Walencji. Na jej kartach śledzimy losy Blanki od dzieciństwa aż do momentu jej tajemniczego zniknięcia w 1997 roku. Jesteśmy świadkami jej pierwszej fascynacji muzyką, nieustających ćwiczeń, koncertów. Razem z Blanką poczuć możemy słodycz zwycięstwa ale również dławiącą gorycz porażki. Z zaciśniętym z poruszenia gardłem obserwowałam jak radzić sobie musiała w związku, który miał być tym na całe życie, a okazał się na wskroś toksyczny. Mogłam być świadkiem pierwszej prawdziwej miłości, która została dziewczynie brutalnie odebrana. Blanka porzuca muzykę i wraca do ojca, próbuje żyć dalej pomimo krwawiącego serca, do momentu, aż ślad po niej ginie.
Od pewnego czasu Maję nawiedzają sny o pięknej Walencji. Uważa to za znak, dlatego też wybierając się na kurs językowy jedzie właśnie tam. Coraz częściej w snach odwiedza ją również młoda wiolonczelistka. Maja poznaje historię Blanki i obiecuje sobie, że nie spocznie póki nie odkryje prawdy związanej z jej zniknięciem. Życie na pograniczu jawy i snu wykańcza Maję ta jednak nie ma zamiaru się poddawać. Wie, że jeżeli ona nie wyjaśni tej zagadki prawda nigdy nie ujrzy światła dziennego.
"Zaginiona wiolonczelistka" pochłonęła mnie bezgranicznie. Dałam się całkowicie wciągnąć w świat wykreowany przez Annę. Zatraciłam się w pięknej muzyce i cudownej Walencji. Jest to książka inna niż wszystkie, które do tej pory czytałam. Powieść niezwykle klimatyczna. Piękna historia dwóch kobiet żyjących w innych miejscach i innym czasie, a jednak w jakiś sposób połączonych ze sobą. Historia okryta płaszczem tajemniczości. Czytanie zajęło mi trochę czasu, ale to tylko dlatego, że ja się tą historią po prostu delektowałam. Nie spieszyłam się.
Powieść doprawiona jest wątkiem kryminalnym, który dodatkowo podnosi poziom adrenaliny we krwi. Autorka porusza trudny temat jakim jest przemoc. Strach, niepewność, niemoc to uczucia, które nieustannie towarzyszyły Blance. Choć zdawała sobie sprawę jak bardzo toksyczny jest jej partner i jak destrukcyjny wpływ ma na jej ciało i psychikę to nie miała odwagi od niego odejść. Bała się go śmiertelnie. Wiedziała, że każdy sprzeciw, każda choćby najmniejsza próba obrony zakończy się jeszcze większym bólem.
"Zaginiona wiolonczelistka" to książka, którą z pewnością zapamiętam na długo. Powieść przepełniona emocjami, tymi chwytającymi za serce i tymi wzbudzającymi oburzenie i złość. To historia o miłości. Miłości do muzyki, miłości rodzicielskiej, przyjacielskiej i partnerskiej. Miłości bezgranicznej, niespełnionej i platonicznej. Jest to książka uświadamiająca, że warto walczyć o swoje marzenia i że życie potrafi zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach. Powieść ukazująca jak okrutny potrafi być człowiek zaślepiony zazdrością. Ile wtedy zawiści i złości w nim drzemie. Taka osoba jest nieobliczalna i zdolna do wszystkiego.
Serdecznie polecam wam tę książkę.