Odkryty w zamku, w rodzimym mieście Ani i Bartka, pergamin pochodzący z czasów średniowiecznych wywraca życie Ostrowskich do góry nogami. Jeszcze niedawno odkryli sekrety, czekające na nich w Grecji a teraz znów zostają wplątani w ciąg tajemnic. Aby pomóc rodzeństwu w poszukiwaniu relikwiarza, a potem skarbu Zakonu Krzyżackiego, do Polski przylatują Jim, Martin i Mary Jane - ich przyjaciele z Anglii. Razem są na tropie ukrytego przez Wielkiego Mistrza skarbu, który czeka na odnalezienie ponad tysiąc lat.
Tym czasem w mieście odbywają się zawody rycerskie, w których udział biorą nasi główni bohaterowie. Barek, po przegranej w początkowej fazie rozgrywek, w finale pokonuje Niemca Thomasa. Ten zaś, zauroczony Mary Jane, wtrąca się to poszukiwań a Mary, zakochana w chłopaku, zdradza mu sekrety związane z poszukiwaniami.
Kim jest Thomas? Z kim współpracuje? Skąd panna Ofelia, opiekunka dzieci, posiada średniowieczną mapę i dlaczego Brazylijczyk nawiedza ją w domu w Polsce mówiąc o tym, iż dokonała kradzieży? Co robiła z Tropikach, skoro mówiła, iż jedzie w Bieszczady? Kto i dlaczego na każdym kroku próbuje zabić dzieci?
"Kroniki Archeo. Sekret Wielkiego Mistrza" to trzecia część przygodowej serii dla dzieci i młodzieży, napisanej przez polską autorkę Agnieszkę Stelmaszyk, znaną głównie właśnie dzięki tej sadze.
Słyszałem bardzo wiele opinii, iż książka jest zdecydowanie tylko dla dzieci. Potwierdza to fakt, iż bohaterowie książki są dość mali... Najstarszy z nich - Bartek - ma czternaście lat. Muszę przyznać, że nie zgadzam się z opinią, iż seria zadowoli tylko dziewięciolatków. Z czystym sumieniem muszę powiedzieć, że czytając Kroniki Archeo zapominałem o tym, że Ania, Mary Jane oraz jej bracia są dopiero uczniami podstawówki. Ich zachowania, umiejętności i charakter były podobne do tych, które posiadają o wiele starsze osoby więc gdyby tylko autorka podmieniła słowo "dziewięć lat" na "trzynaście lat" reszta i tak by się zgadzała.
Język jakim posługuje autorka jest bardzo lekki, naturalny i młodzieżowy. Spodobało mi się to, gdyż czułem się, jakbym stał obok postaci i słyszał to, co mówią. Była to zwyczajna rozmowa grupki przyjaciół, często zabawna; humorystyczna. Poza tym, strasznie spodobał mi się sposób w jaki autorka opisywała świat przedstawiony. Jej opisy były krótkie, więc nie zanudzały zbędnymi określeniami rozciągniętymi na kilka stron, ale były wystarczające aby móc sobie idealnie wyobrazić miejsce akcji. Ponadto, dopełnieniem do książki była piękna szata graficzna, ze starannymi rysunkami miejsc oraz głównych bohaterów, dzięki czemu o wiele łatwiej można było sobie wyobrazić to, o czym pisze pani Stelmaszyk.
A propos szaty graficznej. Na początku było to dość uciążliwe, że co chwilę - praktycznie na każdej stronie - zobaczyć można było przypis zajmujący pół kartki, z wyjaśnieniem prostego słowa, lub biografią dobrze znanej mi postaci. Ta część książki (tak jak obrazki) świadczy o tym, że książka rzeczywiście kierowana jest głównie do młodszego odbiorcy. Po jakimś jednak czasie zacząłem przyglądać się obrazkom, które ujawniały miejsca i przedmioty spotykane przez Barta, Anię i ich przyjaciół oraz zacząłem ochoczo czytać opisy, które napisane były prosto i zawierały najważniejsze, ciekawe informacje. Poza tym dość dużo przy tym zapamiętałem.
Historia, którą przedstawiła pisarka bardzo mnie wciągnęła. Spodobała mi się bardzo mnogość tajemnic, wątek detektywistyczny i tyle ciekawych zwrotów akcji. Książka nie miała zbyt wielu wątków, a jeśli jakieś powstawały to i tak w końcu sprowadzały się do głównego toru akcji, czyli poszukiwania skarbu. Nie przeszkadzało mi to jednak ale trochę szkoda, że pani Stelmaszyk nie wplotła czegoś "między historię". Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że kosztowało to dużo pracy, aby wszystkie miejscowości, zamki, postacie i legendy oraz miejsca akcji zgadzały się ze sobą. W końcu w "Kronikach Archeo" wszystkie miejsca, historie oraz postacie historyczne są prawdziwe; ich rodzice są archeologami więc jak mogłyby nie być? Wpływa to na wyobraźnie i pokazuje, że w bardzo ciekawy sposób można poznać historię, nie wkuwając z podręcznika, ale czytając książki przygodowe.
"Sekret Wielkiego Mistrza" to trzeci tom serii więc zdążyłem już poznać i zaprzyjaźnić się z bohaterami. Polubiłem ich gdyż są jak ja i... spełniają moje ukryte marzenia z dzieciństwa. W końcu kto nie chciał kiedyś zostać archeologiem? Każdy również na pewno zgłębiał sekrety swojego podwórka. Oni zaś robią to naprawdę i czasem zamiast nich widzę siebie wraz z przyjaciółmi "z boiska".
Bartek to czternastolatek, należący do bractwa rycerskiego. Jest odważny, wyrozumiały i inteligenty. Podczas ich przygód i rozwiązywania zagadek to właśnie on jest głównym dowodzącym i on sprawuje opiekę nad dziećmi (najbardziej nad swoją siostrą Anią).
Z postacią tą zaprzyjaźniłem się najbardziej, gdyż przypomina mi mnie. Poza tym bardzo spodobało mi się to, jak dobrze potrafi zaradzić w każdej sytuacji. Okazał się też łatwowierny a to już raczej negatywna cecha, chociaż z początku potrafił być podejrzliwy i czuły ale potrafił zaufać obcej osobie co wpędziło go w tarapaty. Lubię go też, dlatego że jest w moim wieku. Poza tym to on sprawuje opiekę nad siostrą i przyjaciółmi więc musi być wyjątkowo troskliwy. Sam nie wiem, czy potrafiłbym tak jak on, wytrzymać ze swoją siostrą.
Ania to dziewięciolatka z dużym zapałem i ambicjami. Już od dawna zna biegle angielski, gdyż bez problemu porozumiewa się z przyjaciółmi z Anglii, Mary Jane i bliźniakami. To ona jest główną autorką Kronik Archeo - sporządza w nich notatki oraz rysuje najprzeróżniejsze obrazki; ma bardzo duży talent plastyczny. Gdyby nie jej zaradność, dzieci z pewnością nie rozwiązałyby zagadki. Gdy skradziono pergamin znaleziony w zamku i skrywający wskazówki wydawało się, że nie ma już nadziei ale... Ania przepisała jego treść do kronik, ratując tym samym tajemnice i treść listu ze średniowiecznego znaleziska.
No właśnie... a propos tej zaradności oraz przypadkowym zdarzeniom, które miały diametralny wpływ na historię. Było ich moim zdaniem za wiele, następowały po sobie dość sztucznie. Wyglądało to tak, jakby wszystko było zaplanowane a plany te tuszowane. To moje jedyne negatywne odczucie związane z książką ale chyba prawdziwe. Ginie pergamin - Ania ma kopię. W stole ukryty jest drugi dokument - Martin łamie stół. Świeczki otwierają tajne drzwi - Bartek ma zapałki, oraz wiele innych tym podobnych spraw. Jest to jednak książka skierowana do młodszych odbiorców więc historia nie mogła być skomplikowana - wszystko musiało się "magicznie" rozwiązać samo.
Ania była również jedną z moich ulubionych postaci i zachowywała się co najmniej jak równa bratu. Gdybym sam nie przeczytał, że ma dziewięć lat a ktoś by mi to powiedział, nie uwierzyłbym. Jej doświadczenie, znajomość języka obcego, dojrzały charakter to po prostu cechy nie podobne do dziecka. A może się mylę.
Mary Jane to bratnia dusza Ani. Mają bardzo podobne cechy ale odniosłem wrażenie, jest to osoba starsza od siostry Bartka. Sam nie wiem czemu. Może dlatego, że zauroczyła młodego Ostrowskiego? Lubię ją ale nie odczuwam jakiejś ogromnej sympatii. Zaradna, miła i przyjacielska czyli osoba, którą mógłbym poznać.
Jej bracia zaś momentami bardzo mnie irytowali. Jim i Martin Gardnerowie to bliźniacy, którzy nie różnią się prawie niczym oprócz... odstających uszu jednego z nich. Są to dzieci, które - tak jak rówieśnicy - bawią się, biegają i korzystają beztrosko z wakacji. Są to jedyne postaci, po których poznać można, ile naprawdę mają lat. Są dziecinni, niezbyt wychowani ale mimo to bardzo towarzyscy i ciekawi świata. Są dla mnie neutralni, momentami denerwujący ale cóż. Takie są dzieci.
Ostatnią stronę przeczytałem z szerokim uśmiechem na twarzy i jestem bardzo zadowolony, że sięgnąłem po kolejną część tej przygodowej serii Kroniki Archeo. Mimo pozorów, jest to seria, która może spodobać się wszystkim. Skoro mi przypadła do gustu, to wam na pewno również. Polecam ją wszystkim fanom przygód, sekretów detektywistycznych oraz poznawania historii Zakonu Krzyżackiego. Nie zawiedziecie się! Lekturę czyta się lekko, szybko i przyjemnie a mnogość tajemnic i ciągłe, narastające momentami napięcie sprawia, iż nie można się oderwać. Książkę oceniam na 9/10 a przy okazji zachęcam do przeczytania poprzednich dwóch części aby z uśmiechem i ogromną chęcią sięgnąć po ten tom.