Czy miłość zawsze idzie w parze z zaufaniem? Chyba tak powinno być, prawda? A jeśli tak nie jest? Jeśli kochasz kogoś tak bardzo, ze aż boli, ale wiesz, ze nie możesz mu ufać? Czy takie uczucie jest wtedy prawdziwe?
To jest moja pierwsza książka tej autorki, choć jak teraz zauważyłam, poluje już od dawna na inną jej powieść ("Zderzenie", ale mam ją już obcykaną, po atrakcyjnej cenie :D). Widzę jednak, że pani Thompson rozgląda się jakim to sposobem wkraść się na listę moich ulubionych pisarek.
Claire ma trzydzieści lat i poukładane życie. Mieszkanie, męża policjanta, kochającego ojca. Spełnia się w końcu jej marzenie. Kupują z mężem ziemię na której powstać ma ośrodek z końmi do rehabilitacji niepełno sprawnych dzieci. Wszystko było by wspaniale gdyby nie ten cień padający na jej szczęście rodzinne. Spence, mąż Clarie, niedawno był świadkiem zabójstwa swojego partnera, przez dwunastoletniego dzieciaka, którego sam zastrzelił. Odrzuca on pomoc psychologów oraz swojej żony, próbuje sam sobie poradzić z całą sytuacją. W efekcie zamyka się w sobie i odgradza od swojej żony.
Pewnej nocy Clarie słyszy dzwonek do drzwi. Wraz z ich otwarciem zaczyna się dla niej początek koszmaru. Okazuje się, że Spence wpadł w szpony hazardu, narobił sobie ogromnych długów i w końcu zapłacił komuś by zabił jego żonę. Kobieta przenosi się do domu swojego ojca. Nienawiść i nie ufność w stosunku do męża, walczy w niej z ogromną miłością, której nie potrafi zwalczyć. A przecież wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu.
Powrót do miejsca w którym się wychowała sprawia, że Clarie zaczyna analizować całą swoja przeszłość. Jej małżeństwo, ale i tragiczny wypadek, który zabrał jej matkę oraz późniejszą śmierć siostry. Nie jest jednak sama (choć najlepiej posłała by wszystkich do diabła) opiekuje się nią ojciec, szeryf miejscowego miasteczka (jego watek bardzo mi się spodobał i szkoda, ze było tego tak mało), oraz jej liczni przyjaciele.
Narracja jest trzecioosobowa, pisana z różnych perspektyw. Poznajemy sytuację Clarie, Spenca, Joela, ale też i tajemniczego nieznajomego. Z początku są pewne niejasności, o których dowiadujemy się później. Książka napisana jest jeżykiem lekkim i prostym, dzięki czemu czyta się ją w miarę szybko. Opisy szczegółowe lecz nie męczące.
Książka raczej z grupy kryminałów, a może raczej sensacji, choć muszę powiedzieć, że jak dla mnie tych wątków było tu zbyt mało. Motyw miłości głównych bohaterów, bardzo wyraźnie zarysowany. Niestety sama osobiście popsułam sobie radość czytania tej książki. Spojrzałam na koniec i wiedziałam kto jest tych tajemniczym nieznajomym. Ale mimo wszystko książka dalej trzymała mnie w napięciu.
Co do okładki. To raczej nie mam zbyt dużo do powiedzenia. Prosta ciemna i nieatrakcyjna. Nie zgadza się tez z rzeczywistością opisana w powieści bo Clarie (domyślam się, ze to ona jest ta kobietą z bronią) miała brązowe włosy, a to ewidentnie jest blondynka.
z:
http://szeleststron.blogspot.com/