Każdego dnia popełniane są niezliczone akty przemocy, a ludźmi, którzy się ich dopuszczają, kierują jednoznaczne, oczywiste motywy: frustracja, desperacja, zazdrość, chciwość czy gniew. Owe akty mają różne natężenia emocjonalne oraz „zakres” działania, mają różne skutki, ale i różnych wykonawców i to na nich skupia autor Dean A. Haycock „W umyśle mordercy. Tajemnice mózgów psychopatów”. Ludzie o anomaliach w budowie mózgów, których wczesne wykrycie i zbadanie pozwoliłoby zatrzymać ilość mordów na świecie, ilość nieprzeciętnego cierpienia zadanego innym, czy też cierpienia osób mającymi z nimi jakikolwiek kontakt – jak choćby w rodzinach, czy sąsiedztwie. Pojawia się jednak zasadnicze pytanie – czy aby na pewno? Czy te anomalie – lub zwyrodnienia – oraz dysfunkcje związane z chorobami, środowiskiem czy choćby osobowością wcześnie wykryte można byłoby leczyć? Zatrzymać farmakologicznie? Kontrolować?
Odwieczne pytania, które wiszą nad nami, i na które próbujemy nieudolnie odpowiadać i to w sposób gdybający.
Temat niezgłębiony.
Haycock „wchodzi” w głowy psychopatów. Bierze na warsztat każdą komórkę ich mózgów, ba – każdą cząstkę ich samych, by poprzez analizę spróbować choćby wyłapać zależność. Jakąś prawidłowość, która umyka. Staje obok nich jak fachowiec, ale i jak amator tematyki. Ocenia specjalistycznie, acz wnioski wyciąga z poziomu kogoś, kto próbuje dociec. „Rozszczepia” się dając czytelnikom możliwość samodzielnej oceny takich ludzi. Psychopaci to ludzie, których cechy – ze zbioru tych skrajnych i często nieludzkich – często wyłapujemy, aczkolwiek... omijamy, przechodzimy obok nich. A psychopaci to wbrew mniemaniu osoby bardzo inteligentne i poniekąd świadome swej siły i potencjału. Manipulują innymi, zniekształcają obraz samego siebie w oczach rozmówcy kreując się na kogoś innego. Kogoś lepszego i bardzo wiarygodnego, kogoś wręcz zaufanego. Intrygują swoją osobą. Według mnie to ludzie kameleony, gdyż dopiero „po czynie” zostają należycie zdiagnozowani. Dlaczego dopiero „po”? Bo złapana osoba, odizolowana od kontaktów, może zostać poddana testom i badaniu i skrupulatnej analizie. Tych na wolności trudno wyłapać, czy skatalogować jakoś medycznie, nie mówiąc już o badaniach potwierdzających takie, a nie inne odchylenia. Dlatego diagnoza ma miejsce zbyt późno.
Psychopata to ktoś bez oznak wahania, skrupułów, wyrzutów sumienia. To nie jest empatyczny człowiek, to manipulant, aktor. Ktoś, kto wprawdzie zyskuje sympatię innych, ale tylko wtedy, gdy przynosi mu ona korzyści. Zakładają maskę skruchy i ludzkiej przyzwoitości, gdy jest im to na rękę. Mogłabym pokusić się o własną ocenę takich zwyrodnialców – jako osoby narcystyczne, które zwodzą środowisko oraz ludzi w nim żyjących, kreują się na wzór tego, który jest akurat pożądany. To „artyści” o zaburzonych i mózgach i myślach. Strzelanina w szkole, masakra przed sklepem wielkopowierzchniowym, czy choćby morderstwo w domu rodzinnym.
Psychopaci nie żyją tylko z dala od nas. To często ktoś, kogo znamy, kto dzieli z nami dach nad głową, czy choćby ktoś zza ściany. Przecież nie znamy się tak do końca i na wskroś. Prawdę o sobie często przeinaczamy na własną korzyść co nie znaczy od razu, że jesteśmy a-normalni. Jednak nie będą świadomym kogoś zaliczanego do grona „zdiagnozowanych” psychopatów możemy mieć tuż obok.
I to jest wielce prawdopodobne...
„W umyśle mordercy” Deana Haycocka stanowi niebywałe wydanie czegoś na kształt powieści-thrillera niemalże. To kompendium wiedzy dla amatorów, ale i znawców tematu, dla pasjonatów ale i tych, którzy nigdy nie mieli do czynienia z tego typu anomaliami osobowościowymi. Czytasz i nie dowierzasz, próbujesz samodzielnie interpretować sczytywane zachłannie fakty i upchać je w swojej głowie. Dowiadujesz się o patologiach, o umysłach chorych, o anomaliach tworzących się tuż nad oczami - za czołem dosłownie.
Porównujesz – nieuchronnie – z sobą i szukasz. I to szukanie właśnie i obserwacja siebie i otoczenia stanowi sedno owej książki.
Polecam.
@wydawnicwtomuza