Literatura skandynawska ma się dobrze. Coraz chętniej sięgam po książki, które powstały na dalekiej północy, ponieważ zdecydowanie odpowiada mi tamtejsze poczucie humoru. Jeśli szukacie czegoś zabawnego i lekkiego, koniecznie sięgnijcie po „Rok zająca” Arrto Paasilinna lub powieść Jonasa Jonassona „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”.
Powieść Annette Bjergfeldt pod pewnymi względami przypomina powyższe tytuły. Jest zabawna i pełna absolutnie niespodziewanych zwrotów akcji. Można powiedzieć, że momentami wręcz absurdalna, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Akcja rozwija się wartko, a pióro autorki jest na tyle lekkie, że co jakiś czas nas łaskocze… Myliłby się jednak ten, kto pomyślałbym, że „Gdy życie zsyła hipopotama” jest lekturą łatwą i przyjemną.
TRUDNY MIX
Bo literatura skandynawska ma też swoje drugie oblicze. Często porusza tematy ciężkie, o których wolimy milczeć. Dobry humor występuje tu obok choroby, śmierci i samotności. Annette Bjergfeldt łączy w swojej powieści to co zabawne, z tym co niebywale smutne.
Jeśli miałbym wymienić te książki, które najbardziej rozbiły mnie emocjonalnie w ostatnim czasie, to królują wśród nich właśnie skandynawskie powieści. To co zrobiła ze mną Ulla-Lena Lundberg w „Lodzie” ciężko opisać (choć próbowałem to zrobić w recenzji). Również „Oprzyj swoją samotność o moją” Klary Hveberg długo będzie we mnie siedzieć. Annette Bjegfeldt łączy te najsmutniejsze historie, z tymi najbardziej zabawnymi i zwariowanymi. To trudny mix…
Ale może to jest właśnie sekretem tego, że ta debiutancka powieść szturmem zdobyła szczyty list bestsellerów. Ponieważ choć bawi, to nie unika tego co boli…
SPECYFICZNA SAGA
„Gdy życie zsyła hipopotama” można zaklasyfikować jako sagę. Nieczęsto powstają one w obecnych czasach, bo kto miałby czas poznawać dzieje kolejnych pokoleń danej rodziny?! Ale to właśnie proponuje nam autorka. Choć główną bohaterką jest Esther oraz jej siostra Olga, to opowiadana historia zaczyna się znacznie, znacznie wcześniej.
Podoba mi się dynamika pierwszych rozdziałów. Ten background, który opowiedziany jest w przezabawny i ciepły sposób, pozwala nam odpowiednio uchwycić motywacje i charakter bohaterów w dalszej części powieści.
Annette Bjergfeldt proponuje nam naprawdę rozbudowaną historię. W dobie gdy na siłę nadmuchuje się książki niewiele znaczącą treścią albo pustą przestrzenią na szerokich marginesach, tu sięgamy po naprawdę monumentalną powieść. Towarzyszymy Esther w jej życiu, pełnym wzlotów, ale i bolesnych upadków.
GDY ŻYCIE DAJE W KOŚĆ
„Zawsze, gdy ktoś umiera, pieczołowicie rzeźbimy w nagrobku daty urodzenia i śmierci. Lecz jedyną rzeczą, jaka się naprawdę liczy, jest ta mała kreska pomiędzy nimi”.
Ta powieść pieczołowicie opisuje te małe kreski. To historie, które pozwalają wierzyć, że trwa sezon cudów. To historie o poszukiwaniu Miłości Stulecia. Ale to również historie, które poddają w wątpliwość pewnego rodzaju sprawiedliwość dziejową i rodzinną.
Bo czemu jednym wszystko się układa i posiadają wszelkie talenty z urodzenia, podczas gdy drudzy mają nieproporcjonalne ciała i wszystko przychodzi im z trudem? Czemu jednych wszyscy kochają, a drugich spotyka zranienie za zranieniem? Jak to jest, że czasem życie zsyła nam nawet nie cytryny, ale hipopotama? Co z tym zrobić?
Jeśli spodziewacie się znaleźć konkretne odpowiedzi na powyższe pytania, to możecie się rozczarować. Obawiam się, że ani główna bohaterka, ani autorka powieści, nie mają dla nas lepszej rady niż akceptacja naszego losu. Nie mówię, że to błąd. Jednak wierzę, że jest w życiu coś więcej. Więcej niż odkryła Esther. Coś co mogłoby oszczędzić jej wiele bólu i frustracji…
WERDYKT
I to w zasadzie mój jedyny zarzut wobec tej niecodziennej sagi.
Książkę czyta się świetnie. Doceniam kunszt autorki, to jak genialnie pisze o muzyce i malarstwie, przenosząc na karty powieści swoje własne doświadczenia z różnymi dziedzinami sztuki.
Ale pomimo tego dynamika narracji w drugiej części spada. Losy Esther i jej reakcja na życie momentami przytłaczają. I choć można uznać to za bezkompromisową szczerość autorki, która nie stara się nas przekonać, że „wszystko zawsze się dobrze ułoży”.
Jednak czytanie o tym jak wszystko się doszczętnie chrzani – to inna para kaloszy. Choć Annette Bjergfeldt pisze w sposób zabawny i ciepły, to jednak opisuje katastrofę za katastrofą. Książka staje się niebywale wręcz smutna. Choć po pierwszych rozdziałach chciałem ją polecać wszystkim, to jednak dalsza część historii zmusiła mnie do zrewidowania tych planów.
To dobrze napisana książka, ale żałuję, że nie tchnie większym sensem. Ciężko było mi czytać o tym jak życie daje w kość głównej bohaterce. Możecie pomyśleć, że takie jest życie. Rzecz w tym, że niezależnie od tego czy zsyła nam ono cytryny, czy nawet hipopotama – nie musi takie być. Może być znacznie lepsze, bogatsze i celowe, jeśli odnajdziemy sens poza nami samymi.
Polecam, bo to kawał dobrej literatury, ale z zastrzeżeniem, że nie jest to powieść „równa”. Ma świetne fragmenty, ale również te słabsze, skąpane w przytłaczającym smutku.
Niezwykła saga, inspirowana szaloną historią rodziny autorki, do której prawa natychmiast sprzedano do osiemnastu krajów, błyskawicznie podbiła serca czytelników i światowe listy bestsellerów oraz zd...
Niezwykła saga, inspirowana szaloną historią rodziny autorki, do której prawa natychmiast sprzedano do osiemnastu krajów, błyskawicznie podbiła serca czytelników i światowe listy bestsellerów oraz zd...
Po sagi rodzinne sięgam z przyjemnością. Historie o wielu pokoleniach ludzi połączonych więzami krwi przyciągają moją uwagę niezmiennie i mam już w swojej czytelniczej historii kilka zachwycających l...
„Gdy życie zsyła hipopotama” to barwna i pełna emocji saga rodzinna o trzech pokoleniach (inspirowana historią szalonej rodziny duńskiej pisarki Annette Bjergfeldt). Nie jest to typowa opowieść, któr...
@justyna_
Pozostałe recenzje @atypowy
Nie ma niczego nowego pod słońcem…
"Niewidzialni mordercy" autorstwa Anny Trojanowskiej to zgrabnie napisana podróż przez różne okresy i rodzaje epidemii, które ukształtowały historię ludzkości. Autorka p...
Jak syberyjskie striptizerki mogą pomóc nam w przemawianiu?
Bardzo zależało mi na tej książce, ponieważ zdarza mi się przemawiać publicznie. Spędziłem z nią sporo czasu i wiem, że poświęcę jej jeszcze wiele godzin w przyszłości. ...