Marzena Hryniszak zaskakuje nas swoją najnowszą powieścią „Jak cień”. Na pierwszy rzut oka jest to typowy kryminał - jeden z wielu, o niemalże identycznej okładce i pomyśle. Jednak gdy akcja się rozwija, znów dałem się zaskoczyć. W „Jak cień” Hryniszak wykorzystuje swoje doświadczenie literackie z poprzednich kilku książek, aby stworzyć opowieść, która wciąga i nie pozwala oderwać się od lektury, choć muszę jednocześnie przyznać, że troszkę zajęło mi "wkręcenie się" w fabułę.
TAJEMNICZA AURA I NIEUSTANNE NAPIĘCIE
Jednym z najważniejszych atutów tej książki jest umiejętność budowania napięcia pomiędzy pojawiającymi się postaciami. Hryniszak świetnie kreuje atmosferę, w której każda scena nabiera dodatkowego ciężaru emocjonalnego – momentami książka trzyma czytelnika w tak wielkim napięciu, że kolejne strony pochłaniają nas niemal bezwiednie, nie dając czasu na złapanie oddechu. Szczególnie zapadł mi w pamięć fragment niewypowiedzianego napięcia między jedną z ofiar a potencjalnym oprawcom, gdy obydwoje wiedzą, że coś się między nimi zmieniło, ale odgrywają nadal swoje role. Tu chylę czoła - jeden z lepszych fragmentów jaki spotkałem w ostatnim czasie w kryminałach.
LITERACKA MISTRZOSTWO W OPRAWIE KRYMINAŁU
Akcja rozpoczyna się od makabrycznego odkrycia – ciało Radosława Kamarota, syna szanowanego chirurga, zostaje znalezione w opuszczonej willi. Jego śmierć wstrząsa nie tylko rodziną, ale i całą lokalną społecznością. Do śledztwa zostaje przydzielona komisarz Wanda Feliks wraz z nowym partnerem, podkomisarzem Wincentym Klinczerą. Razem muszą zmierzyć się z zagadką, która z każdym krokiem staje się coraz bardziej skomplikowana.
„Jak cień” to powieść, która umiejętnie balansuje pomiędzy klasycznym kryminałem a psychologicznym thrillerem. Autorka wprowadza czytelnika w świat, gdzie nic nie jest jednoznaczne, a każdy szczegół zdaje się kryć głębsze przesłanie. Styl Hryniszak charakteryzuje się precyzją języka, a jednocześnie pewną lekkością, która sprawia, że nawet najbardziej mroczne tematy stają się przystępne.
Wielki plus należy się autorce za zabranie nas w miejsce, gdzie normalnie nie mamy wstępu. Jedna z głównych postaci, Ada Niszyńska, jest tanatopraktorką. Przygotowuje ciała zmarłych do pogrzebu, a Hryniszak opisuje dość szczegółowo ten proces, zapraszając nas w tę makabryczną przestrzeń między śmiercią a pogrzebem. Troszkę przypomniało mi to lekturę "Wybornego trupa", ale o ile książka Augustiny Bazzterici momentami mnie mdliła, tu autorka opisuje pracę nad ludzkim ciałem w sposób znacznie subtelniejszy i elegancki. Dotyczy to całego kryminału, który nie jest nazbyt wulgarny, co niezwykle mnie cieszy. Wielu współcześnie wydanych książek nie mam ochoty kończyć z powodu rynsztokowego języka.
ZA KAŻDYM CIĄGNIE SIĘ JAKIŚ CIEŃ
Pod powierzchnią kryminalnych zwrotów akcji kryje się głęboka refleksja nad kondycją współczesnego człowieka. Jej powieść to nie tylko opowieść o morderstwach, ale przede wszystkim studium ludzkiej psychiki. Nie chcę zdradzać niczego z fabuły, bo pozbawiłoby to Was radości z lektury. Choć może nie jest to najodpowiedniejsze stwierdzenie w przypadku książki o takim ciężarze. To smutny kryminał, który zostanie pod moją skórą. Szczęśliwie nie kończy się tragicznie - ale nic więcej nie napiszę. Po prostu zachęcam do lektury.
„Jak cień” Marzeny Hryniszak to książka, która wciąga i budzi nieufność wobec internetowych znajomości. Na pewno nie zaszkodzi nam więcej ostrożności w dzisiejszych czasach. Polecam tym, którzy chcą czegoś lżejszego, ale nie ogłupiającego czy też ociekającego bezmyślną agresją i wulgarnością. To dobry "nietypowy typowy kryminał".
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl