Marek Stelar w komediowej odsłonie? Oczywiście, że tak! Za sprawą Miśka i Szwagra, których perypetiom towarzyszyłam podczas świąt w Świeradowie („Góra kłopotów”) i wyjazdu na narty we włoskie Dolomity („Włoska robota”) przekonałam się, że autor jest po prostu do tego stworzony. W moje poczucie humoru trafia idealnie i dlatego z radością powitałam Miśka i Szwagra po raz kolejny, udając się z nimi do sanatorium w klimatycznym Kamieniu Pomorskim.
W finałowym tomie autor uderza naprawdę mocno i niespodziewanie. Świat stanął na głowie! Szwagier się żeni! Ci z Was, którzy już go poznali, z pewnością wiedzą, dlaczego to tak szokujące. Ale zanim do tego dojdzie, przedstawia swoją wybrankę rodzinie Wilkońskich i udaje się z nią do sanatorium w ramach przedślubnego prezentu. Miśkowi w głowie się nie mieści, że sympatyczna, niegłupia i niebrzydka Grażyna mogła zakochać się w Szwagrze, który na drugie ma przecież „Pomyłka” i od lat zaraża "katastrofozą". To po prostu niemożliwe i… podejrzane, ale będzie mógł się bliżej przyjrzeć zarówno jej osobie, jak i motywacjom, jadąc z przyszłą młodą parą do sanatorium.
Jednak jeszcze zanim wyruszą, Szwagier pokaże, na co go stać. Pierwsza połowa, podobnie jak w poprzednich częściach, to pasmo wywołujących śmiech sytuacji, bo ze Szwagrem nawet zwykłe zakupy w supermarkecie nabierają cech walki o przetrwanie. Dialogi między nim a Miśkiem to po prostu mistrzostwo świata. Niektóre czytałam mężowi i wspólnie śmialiśmy się w głos. Również specyfika sanatorium, gdzie Misiek musi się nieźle nagimnastykować, by uchronić się przed zakusami ze strony obydwu płci, sama w sobie budzi uśmiech na twarzy.
W drugiej połowie autor kieruje naszą uwagę na wątek kryminalny związany z uprowadzeniem Grażyny, który również obfituje w ryzykowne decyzje i szalone pomysły. W obliczu tych wydarzeń tym bardziej nasuwa się pytanie, kim tak naprawdę jest Grażynka. Przy próbie odnalezienia kobiety, Misiek zyskuje niespodziewanych sojuszników w osobie swojego sanatoryjnego współlokatora, który okazuje się kimś więcej niż zwyczajnym dziarskim dziadkiem po osiemdziesiątce, oraz technologicznego cudu – egzoszkieletu.
Zakończenie, zwieńczone świąteczną atmosferą, budzi ciepłe uczucia i daje nadzieję, bo jeśli miłość może odmienić Szwagra, to cuda na tym świecie naprawdę się zdarzają. Ja liczę na jeszcze jeden, bo nie może być, że tym tomem żegnamy Miśka i Szwagra. Ale to już pozostaje w gestii Autora, a ja Was gorąco zachęcam do poznania perypetii tego nieprzewidywalnego i sympatycznego duetu.