„Zabawa w miłość” to zarówno debiut powieściowy, jak i autobiografia Margaux Fragoso, trzydziestoletniej Amerykanki. Poprzez słowo pisane dzieli się ona swoją historią. Historią wstrząsającą i szokującą do granic możliwości.
Margaux poznajemy, kiedy dziewczynka ma zaledwie siedem lat. Jest wychowywana przez psychicznie chorą matkę oraz ojca, który nie stroni od alkoholu, a nawet ucieka się do przemocy, próbując okiełznać dość trudny charakter córki. Pewnego dnia, bawiąc się na basenie, Margaux poznaje dorosłego mężczyznę – pięćdziesięcioletniego Petera. Początkowa przyjaźń z czasem przeradza się w niebezpieczny „związek”, który będzie trwał aż przez kolejne piętnaście lat. I choć dziewczynka, następnie nastolatka, a w końcu młoda kobieta doskonale zdaje sobie sprawę, iż stała się ofiarą pedofila, to wciąż odczuwa, że z oprawcą łączy ją nadzwyczajna więź, której nie potrafi zniszczyć.
Podczas lektury niejednokrotnie nasuwało mi się pytanie: dlaczego ona tak po prostu się na to wszystko godziła? Bo niezrozumiały jest dla mnie fakt, iż siedmioletnia dziewczynka, stopniowo dojrzewając, może świadomie i dobrowolnie pozwalać dorosłemu mężczyźnie na wielokrotne wykorzystywanie seksualne. I, w moim mniemaniu, nie tłumaczy tego żadna więź emocjonalna, choć można było wyczuć w słowach autorki, iż Peter był dla niej kimś więcej niż tylko „znajomym”. Margaux doskonale zdawała sobie sprawę, iż ich relacje są mocno nieodpowiednie, wiedziała, że kilkunastoletnia dziewczyna nie powinna spędzać czasu z mężczyzną, który mógłby być zarówno jej ojcem, jak i dziadkiem. Obserwowała swoje koleżanki, które spotykały się z rówieśnikami i miała świadomość tego, że jest w jakiś sposób „inna”. Jednakże brak zainteresowania ze strony rodziców doprowadził w konsekwencji do tego, że Margaux, pomimo wszelkich wątpliwości nasuwanych przez otoczenie, zaczęła traktować Petera jak kochanka, przyjaciela, towarzysza zabaw, a w ostateczności – jak ojca. Dlatego też w jej umyśle narodziło się silne uczucie, które nie pozwalało jej zerwać kontaktów z mężczyzną.
Biorąc tę książkę do ręki, spodziewałam się trudnej, przytłaczającej historii. Jednakże w rzeczywistości opowieść Margaux Fragoso okazała się być łatwa w odbiorze, momentami nawet zabawna, a co więcej - pokusiłabym się wręcz o stwierdzenie, że „Zabawa w miłość” jest książką przyjemną. Być może wynika to z faktu, iż nie jest to bezpośredni pamiętnik autorki, a sprawnie napisana powieść. Ponadto, jeśli się dobrze przyjrzymy, to z łatwością zauważymy, iż pomimo szokującego tematu lektura ta fascynuje i daje czytelnikowi nadzieję. Nadzieję na to, że każda ofiara ma szansę na wyjście z koszmaru i rozpoczęcie nowego życia. Fragoso pokazuje, iż nawet z pozornie beznadziejnej sytuacji da się wyjść zwycięsko. Trzeba jednak znaleźć w sobie odpowiednią siłę, rozliczyć się z przeszłością i podjąć próbę odbudowania swojego świata na nowo.
Podsumowując, pozwolę sobie przytoczyć słowa innej pisarki – Alice Sebold na temat autobiografii Margaux Fragoso: „(...) Obraz tej relacji jest szokujący i odkrywczy. Jako opowieść ofiary jest poruszający, jako dzieło literackie – genialny”. A od siebie dodam jeszcze tylko dwa słowa: naprawdę warto.
***
Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuję.