Młoda Polka mieszka w Niemczech. Właśnie rozstała się ze swoim partnerem, ale o dziwo, nie przeżywa tego nadmiernie, nie popada w rozpacz, tylko na chłodno kalkuluje i analizuje, dlaczego tak się stało. Facet ją zostawia, informuje ją o tym przez telefon, a ona nic, tylko myśli. Już ta sytuacja mnie zaciekawiła, bo trzeba przyznać, że raczej spodziewałam się "oceanu rozpaczy", jakby to powiedziała Ania z Zielonego Wzgórza.
Dlaczego przywołałam tu właśnie tę bohaterkę? Otóż styl narracji nieco mi przypominał sposób obrazowania tej panny. Nie jest to wadą, ponieważ opisy przyrody, jeśli ładne, to dobrze się czyta. A pani Górska właśnie opisując piękne (domyślam się, że bawarskie) widoczki, tak to robi. Nie jest to zbyt częste na szczęście, autorka nie epatuje nas tym stylem.
Atutem powieści jest fabuła, nie jest może zbyt zaskakująca, jednak ciekawie się rozwija i nie do końca jest przewidywalna, jakby się zdawało. Owszem, od początku przeczuwałam pewien schemat, ale muszę przyznać, że czytałam z wielką przyjemnością. A przyjemności tej dostarczały dogłębne analizy postępowania bohaterów, ich motywy różnych uczynków. I znowu - najpierw myślałam: "No tak, kolejna idealna bohaterka, ładna mądra, rozsądna itd." Potem jednak przekonałam się, że autorka uniknęła sztampowości i obdarzyła Martę kilkoma wadami. Nie jest więc to subtelna panna i jej książę, oboje mają różne dziwne rzeczy na sumieniu. Psychika obojga, ich rodzin i znajomych jest naprawdę po mistrzowsku zanalizowana, a ja lubię, jak dokładnie poznajemy bohaterów.
Może troszkę czarny charakter był zbyt czarny, ale przecież wierzę, że i takie kobiety, jak Sabina, chodzą po świecie - zimne, wyrachowane, bez skrupułów wykorzystujące ludzi do własnych celów.
Kolejnym plusem jest ukazanie zjawiska dla mnie obcego - jak to się dzieje, że neonaziści dochodzą do głosu w Niemczech. Czyżby ludzie za naszą zachodnią granicą mieli tak krótką pamięć? Nie znają historii? W swojej książce pani Górska uchyliła rąbka tajemnicy i pokazała, jakimi chwytami posługują się nacjonaliści, żeby dojść do celu. Szantaż, plotka, manipulacja - tego się nie spodziewałam.
Ogólnie książkę czytałoby się rewelacyjnie, niestety, nie mogłam dać 6 za wciągnięcie, ponieważ szwankuje strona formalna. Nie mogę pominąć tego milczeniem, chociaż bardzo bym chciała - zawiodła redakcja. Błędów jest bardzo dużo. I tutaj ukłon w stronę autorki - po 25 latach życia na obczyźnie i dorastaniu w gwarze, to i tak polszczyzna pani Renaty jest na niezłym poziomie. Do wydawnictwa należała rola taka, żeby doszlifować język. Wiedzieli, czyją książkę drukują.
Reasumując - książka jest naprawdę dobra na letnie dni, a nawet na te jesienne też, ponieważ akcja rozgrywa się głównie latem, więc jesienią można sobie przypomnieć letnią porę. Mam zamiar poszukać i przeczytać pierwszą powieść autorki, czyli "Cztery pory lata", no i może jeszcze coś się ukaże?