“Poświąteczne morderstwo” to dzieło autora ukrywającego się pod pseudonimem Rupert Latimer. Czas literackiej aktywności Latimera, przedwcześnie zmarłego, przypadał na lata 30. i 40. XX wieku. To w tym okresie napisał on trzy powieści. Jedną z nich jest jest właśnie “Poświąteczne morderstwo” opublikowane po raz pierwszy w 1944 roku, które przywołuje ducha angielskich klasycznych detektywistycznych kryminałów, łącząc go z nieprzewidywalnym humorem i nietypowymi wydarzeniami.
Anglia, zima 1940 roku, trwa II wojna światowa, powodując wiele ograniczeń i braków w zaopatrzeniu, co stwarza trudności w organizacji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Rhoda i Frank Redpath mają zamiar zaprosić na święta jej niemal 90-letniego ojczyma, bogatego wujka Willoughby'ego. Wujek zwykle spędzał święta we Włoszech, ale wojenna rzeczywistość sprawia, że podróżowanie staje się utrudnione, stąd konieczność zaproszenia zamożnego krewnego do rezydencji Redpathów i zapewnienia mu cudownych świąt.
Wujek Willie to przecież ekscentryk, bogacz i miłośnik luksusowego stylu życia. Jego nagły przyjazd wzbudza nie tylko zaciekawienie sąsiadów, ale przede wszystkim rodziny, która zaczyna rozważać różne scenariusze związane z testamentem bogatego krewnego, mając nadzieję na korzystne dla nich zapisy w tym dokumencie. Gdy w drugi dzień świąt zostają znalezione zwłoki wujka, w dodatku w przebraniu świętego Mikołaja, zaczyna się pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń rozgrywka detektywistyczna, a w kręgu podejrzanych znajdują się wszyscy, którzy mogli zyskać na śmierci wujka Willoughby'ego.
Mimo że od samego początku można się domyślać, kto może paść ofiarą morderstwa, fabuła rozwija się w nieprzewidywalny sposób, a liczne wątki śledztwa dodają dynamiki opowieści. Autor zadbał także o świąteczny nastrój, mimo że wspomina niedogodności związane z trwającą wciąż II wojną światową
Latimer, choć operuje konwencją cozy crime, dodaje do niej specyficzny smak, wplatając w fabułę elementy humoru, co nadaje historii lekkości pomimo tematyki kryminalnej. Barwna plejada bohaterów, każdy z własnymi motywacjami i tajemnicami, sprawia, że czytelnik może podejrzewać każdego z nich. Autor nie zdecydował się jednak na tworzenie sympatycznych postaci, co nadaje powieści autentyczność, pokazując prawdziwe oblicze członków rodziny Redpathów. W końcu pod fasadą uprzejmości i dobroduszności może ukrywać się potencjalny morderca. Czy jest nim Frank Redpath, czy jego żona, a może to Angelina Freer albo Margery Doren, a nawet zacna ciotka Paulina? No właśnie, śledztwo mocno się komplikuje, kiedy na jaw wychodzą skrywane tajemnice i skomplikowane relacje rodzinne zgromadzonych pod jednym dachem bohaterów. Autor serwuje tym samym całą serię nieoczekiwanych zwrotów akcji, wprowadzając też zaskakujące elementy, takie jak zaszyte w fotelu babeczki bakaliowe, które dodają oryginalności narracji. Muszę przyznać, że zakończenie książki było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem, co potwierdza umiejętność autora utrzymania intrygi do samego końca.
Książka Ruperta Latimera przenosi czytelnika do świata znanego nam z twórczości Agathy Christie, w którym istotą są zagadki kryminalne, inteligentni śledczy i realistycznie przedstawieni bohaterowie. “Poświąteczne morderstwo” to także podróż w czasie, ukazująca zmieniający się styl pisania kryminałów i przesunięcie punktu ciężkości w narracji. Pomimo pewnych trudności w odbiorze, spowodowanych czasem chaotyczną fabułą i mnogością bohaterów, Latimer na pewno wykreował nietuzinkową opowieść, pełną nieprzewidywalnych zwrotów akcji. “Poświąteczne morderstwo” to wyjątkowa podróż w świat retro kryminałów, skłaniająca do refleksji nad zmianami w literackim krajobrazie gatunku.
Polecam miłośnikom detektywistycznych klimatów i klasycznych kryminałów!