Wielka księga Marsa recenzja

Z Marsem za pan brat

Autor: @melkart002 ·3 minuty
2022-12-21
Skomentuj
3 Polubienia
Od małego jestem zagorzałym pasjonatem, niemal fanatykiem, odkryć związanych z budową Wszechświata, z ludzkimi zmaganiami z podbojem naszego Układu Słonecznego. Stąd też znam nazwy księżyców poszczególnych planet, imiona większych planetoid Pasa Kuipera czy nazwy większych kraterów na Marsie oraz innych planetach naszej najbliższej okolicy. Jednak nigdy nie miałem okazji dowiedzieć się, jak wyglądały początki naszej wiedzy dotyczącej poszczególnych planet (no może poza Uranem i Neptunem i Plutonem). Jak mi się wydawało, miałem dosyć duże pojęcie o naszych próbach poznania Marsa. Jak się słusznie domyślacie, byłem w grubym błędzie. Na szczęście z pomocą przyszedł mi/nam niejaki Marc Hartzman z książką „Wielka księga Marsa. Wszystkie obsesje na punkcie Czerwonej Planety”. I nagle okazało się, że niewiele wiem. Bardzo niewiele…

Pamiętacie pewnie z lekcji języka polskiego, być może z zajęć historii dotyczących średniowiecza, jak ówcześni „uczeni” zastanawiali się, ile aniołów może zmieścić się na główce od szpilki? Ja tak. Ale nigdy bym nie pomyślał, że równie niedorzeczne pomysły mogą mieć miejsce w nie tak odległej przeszłości. Powiedzmy, w połowie albo nawet w końcówce XIX wieku. A jednak. I było ich całkiem sporo.

W 1838 roku szkocki pastor i astronom amator, Thomas Dick (nie śmiejcie się, nazwisko wcale nie świadczy o intelekcie)\ albo dokonaniach) wyliczył, iż na Marsie przebywa kilkadziesiąt miliardów tubylców. A należy zauważyć, że Mars jest znacznie mniejszy od Ziemi, więc uważajcie, bo w przyszłe wakacje, możecie nie znaleźć miejsca na tamtejszej plaży. Jeszcze inni wymyślali przeróżne sposoby, jak skomunikować się z „wyższą” cywilizacją Marsa. Jedni proponowali budowę ogromnych kanałów na Saharze, wypełnionych płonącą ropą, które miały pełnić funkcję ogromnych listów (Austriak Joseph Johann von Littrow). Pal licho, że wiadomości te, nie były zbyt sugestywne. Inni jeszcze postulowali budowę lustrzanego „laseru”, który pozwoliłby wypalić na Marsie wiadomość z Ziemi (Francuz Charles Cros). Niestety nie wpadł już na pomysł, że taki „laser” mógłby znacznie przetrzebić „zatłoczoną” Czerwoną Planetę.

Gdy jedni rozważali mankamenty fizjonomii Marsjan, drudzy zastanawiali się, kiedy w dziejach mogło dojść do pierwszych kontaktów ludzi z przedstawicielami cywilizacji marsjańskiej. Trzeba przyznać, że niektórzy mieli dosyć nietuzinkowe pomysły. Nie zmienia to faktu, że właśnie takie debaty, nam wydające się bezsensownymi, stały się asumptem do tego, aby rozpocząć systematyczne, już w pełni naukowe obserwacje naszego najbliższego planetarnego sąsiada. Swoją drogą to dosyć zaskakujące, że właśnie ta planeta stała się powodem takiej obsesji naszego społeczeństwa. Cóż w niej się kryje, że aż tak rozpalała i rozpala nadal nasze ludzkie umysły?

Jeśli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie, musicie sięgnąć właśnie po tę książkę. Ja wprawdzie skupiłem się tylko na pierwszym rozdziale, mówiącym o początkach „podboju” Marsa, ale dalej jest jeszcze ciekawiej, i coraz bardziej rozsądniej. Przy końcu dowiecie się nawet, jakie perspektywy czekają naszego sąsiada w najbliższym czasie. A trzeba przyznać, że są bardzo ambitne, i jak nigdy w naszych dziejach, możliwe do osiągnięcia. I tylko jest mi żal, że to właśnie ja nie będę miał możliwości, aby zostać pierwszym człowiekiem na Czerwonej Planecie. A szkoda, bo wziąłbym tę książkę jako pierwsze dzieło historyczne dotyczące i Marsa, i naszej, czasem zwariowanej, cywilizacji.

Książkę czyta się niezwykle szybko i łatwo. Napisana jest w bardzo przyjemny, czasem nieco cyniczny, ale zazwyczaj, w zabawny sposób. Swoją drogą, to takie rozliczenie z naszą, nie tak odległą przeszłością. Znajdziecie w niej wiele ciekawych cytatów. Co ciekawe, są tak doskonale dobrane, że nie męczą swym ogromem. A to rzadko się zdarza, i to w literaturze dotyczącej szeroko pojętej astronomii. To książka, która zadowoli nie tylko dorosłego, ambitnego czytelnika, ale również dziecko, które dopiero rozpoczyna swoją przygodę z wiedzą. Wszystko to okraszają niesamowite zdjęcia, reprodukcje i karykatury, które dodatkowo wzbogacają nasze doznania intelektualne. Używając młodzieżowego slangu – zajefajna. Śmiało nadaje się na prezent. Gwarantuję – nie będzie reklamacji.


Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-12-21
× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wielka księga Marsa
Wielka księga Marsa
Marc Hartzman
8.7/10
Seria: #nauka

Dlaczego Mars tak przyciąga i fascynuje? Bogato ilustrowana, zajmująca i bardzo zabawna Wielka księga Marsa ukazuje fenomen naszej fascynacji Czerwoną Planetą i jej miejsce w popkulturze. Znajdzie...

Komentarze
Wielka księga Marsa
Wielka księga Marsa
Marc Hartzman
8.7/10
Seria: #nauka
Dlaczego Mars tak przyciąga i fascynuje? Bogato ilustrowana, zajmująca i bardzo zabawna Wielka księga Marsa ukazuje fenomen naszej fascynacji Czerwoną Planetą i jej miejsce w popkulturze. Znajdzie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Dla mnie seria „#nauka” wydawana przez Uniwersytet Jagielloński, a ostatnio przez utworzone przez nich wydawnictwo „bo.wiem” jest w tej chwili najlepszą serią książek popularnonaukowych w Polsce. Po ...

@jatymyoni @jatymyoni

Pozostałe recenzje @melkart002

Kapitanowie. Czerwony odwet
KOP - Kapitan odwet i pożoga

Czy kiedyś istniał James Bond? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale można, z dużą dozą prawdopodobieństwa, przypuścić, że kimś takim jest każdy szpieg, którego nie złapa...

Recenzja książki Kapitanowie. Czerwony odwet
Karcer
Menelsi to nie wszystko

Książka Grzegorza Juszczaka pod tytułem „Karcer” jest jedną z wielu historii opowiadających o świecie po zagładzie. Sięgając po nią miałem pewne obawy, a już sama nazwa ...

Recenzja książki Karcer

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl