Jest wrzesień 1945 roku, w Lublinie wojna się skończyła, ale nastał następny terror tym razem komunistyczny. Nadal są wojska rosyjskie, do tego NKWD, SB i partia komunistyczna Rządzą teraz Lublinem według własnych zasad. Na Zamku Lubelskim, gdzie kiedyś było więzienie gestapo, teraz jest więzienie SB i tortury jeszcze gorsze. W więzieniu tym od roku przebywa Komisarz Maciejewski poddawany regularnym i okrutnym przesłuchaniom mającym na celu złamanie go i skłonienie do kolaboracji. Major Grabarz pragnie udowodnić, że Maciejewski w czasie wojny pomagał w zagładzie Żydów, ale żaden Żyd nie chce zeznawać przeciw Maciejewskiemu. Nieoczekiwanie major Grabarz składa mu ofertę nie do odrzucenia, wypuści go z więzienia, gdy ten podejmie się znaleźć morderców pewnego Żyda, Wasertregera, który miał zeznawać w sądzie. Maciejewski ma świadomość, że ta władza się nie zmieni, a więc trzeba nauczyć się z nią żyć. Przede wszystkim pragnie odzyskać swoją żonę Róże i synka, aby przeżyć Róża, związała się z sekretarzem partyjnym Wolakiem. Pragnie też wydostać z więzienia swojego przyjaciela Fałniewicza. Wychodząc z więzienia jest zupełnie sam, zrujnowany psychicznie i fizycznie. Musi odzyskać siły, a także własne mieszkanie, które już zdążyli zając dzicy lokatorzy. Pragnie odzyskać swój honor i pozbyć się łatki kolaboranta. Okazuje się, że bardzo ciężko mu odnaleźć się w Lublinie pod nową władzą. Pieniądze, które otrzymał, starczyły mu na jeden dzień, a więc szuka pracy. Szabrownicy, szmalcownicy i różnego rodzaj kolaboranci z okresu wojny, jako pierwsi pozapisywali się do partii, są na wysokich stanowiskach i uważają, że są bezkarni. Maciejewski ma jednak duszę policjanta i według niego każda zbrodnia powinna być ukarana, a więc mimo braku odznaki policyjnej rozpoczyna śledztwo. Nie wie, komu może zaufać, uczy się reguł panujących teraz w mieście. Wymaga to od niego dużej ostrożności, aby wskazując winnych na nowo nie znaleźć się w więzieniu. Pragnie odkryć, kto na śmierci Wasertregera najwięcej zyskał, kto chciał, aby on zniknął. Okazuje się, że ta zbrodnia to tylko wierzchołek góry lodowej, śledztwo coraz bardziej się komplikuje. Zyga trafia w sam środek walki o władzę, a ciemne interesy prowadzą ludzie wysoko postawie politycznie. Niestety w Lublinie szykuje się o wiele gorsza zbrodnia, właściwie pogrom. Czy uda się komisarzowi powstrzymać pogrom, a także czy uda mu się odzyskać żonę i synka?
Mnie bardziej od zagadki kryminalne, która jak zwykle u Wrońskiego jest ciekawa, zainteresował opis życia w powojennym Lublinie. Wroński doskonale odtwarza klimat i topografię dawnego Lublina. Niema w mieście radości po odzyskaniu niepodległości, gdyż jeden terror zamienił się na inny. Milicja, NKWD, UB, Armia Czerwona, Partia sieją postrach – nie tak ludzie sobie wyobrażali wolną Polskę. Panuje powszechne rozczarowanie, przygnębiająca atmosfera, gdzie ludzie boją się siebie nawzajem, nie wiadomo gdzie wróg, gdzie przyjaciel, każdy może być donosicielem. W tej atmosferze świetnie rozrastają się ciemne interesy najczęściej powiązane z władzą. Smutny obraz miasta i ludzi w nim żyjących, zagubionych i przestraszonych, niepewnych jutra. Dzięki temu książka „Pogrom w przyszły wtorek” jest nie tylko ciekawym retro kryminałem, ale ukazuje część naszej historii przez lata przemilczanej.