Trudno mi pisać o powieści Jacka Dukaja, bo jeszcze włada moją wyobraźnią, a w tej panuje chaos i galopada myśli. Lektura Innych pieśni przypominała delektowanie się bardzo słodkim deserem. Z jednej strony smakuje, z drugiej zbyt wiele naraz się nie da. Ta metafora chyba najlepiej określa moje przejścia z prozą Dukaja.
W centrum tej alternatywnej historii znajduje się kultura i filozofia grecka i właśnie z greki autor zaczerpnął gros nazw, które kreatywnie rozwijał na potrzeby kreowanego świata. Rozmach wyobraźni i inwencji twórczej Autora powala. Dla czytelnika mojego pokroju, a musicie wiedzieć, że jestem z tych, co lubią wiedzieć i śledzić konteksty - ta lektura to prawdziwe wyzwanie. Zapisałam prawie cały zeszyt – nawiązania, kontynuacje i odnośniki. Z przyjemnością powróciłam do filozofii - ona zawsze jest i będzie w orbicie moich zainteresowań. Gorzej z greką. Im bardziej wgryzałam się w fabułę, tym boleśniej odczuwałam sokratejskie „Wiem, że nic nie wiem”. Na szczęście są słowniki, a i wielu rzeczy można domyśleć się z kontekstu. I finalnie nie taka greka straszna...
Świat podzielony jest między kratistosów – ludzi o tak nieprawdopodobnie silnej morfie, że potrafią zmieniać zarówno innych ludzi, jak i sam teren. Główny bohater Hieronim Berbelek, niegdyś potężny strategos, miał z jednym z nich do czynienia. Po przegranej bitwie z Maksymem Rogiem zostaje skażony przez jego formę i traci wszelką chęć do życia. Z pomocą przychodzi mu Kristoff Njute, partner Hieronima w domu kupieckim Njute, Ikita te Berbelek, który wciąga byłego strategosa w handel, przez co powoli zwiększa jego chęć do życia i zmienia jego formę. Dzięki tej działalności nasz bohater poznaje tajemniczą Szulimę Amitace. To i przyjazd dzieci sprawia, że akcja przyspiesza…
Na okładce napisano, że Inne pieśni można czytać na wiele sposobów, bo to w jakiejś części książka przygodowa, fantasy, SF oraz traktat filozoficzny. I z całą pewnością tak jest, co dostrzeże każdy czytający. To po trosze historia o każdym z nas. Naszych ograniczeniach i możliwościach. Prowokuje do zadawania pytań fundamentalnych: Na czym polega bycie sobą? A może coś takiego nie istnieje, a jesteśmy jedynie sumą wpływów ludzi, z którymi codziennie się stykamy? Jak zrozumieć coś, co nie mieści się w ludzkim wyobrażeniu? – fenomenalna koncepcja Skrzywienia. I wiele, wiele innych.
Nie jest to lektura łatwa. Autor wymaga od swoich czytelników zaangażowania i otwartości umysłu. Warto podążyć za nim i zagłębić się w niezwykłość wykreowanego świata. Żałuję, że trafiłam na tę lekturę tak późno. Choć z drugiej strony może i lepiej. Może w innym momencie nie potrafiłabym jej docenić. Dziękuję za wyzwanie i mobilizację, było warto!