„Wyrwa” to opowieść o tym jak mało wiemy o naszych najbliższych, o żałobie, stracie, rozpaczy, zdradzie i szukającym ujścia gniewie. Jest to historia dwóch mężczyzn, którzy kochali pozornie tę samą a jednocześnie dwie różne kobiety. Jej początkiem jest słuchowisko „Wyrwa. Historia Ułana”.
Tytuł dzieła kojarzy nam się z brakiem czegoś, luką w czymś, dziurą. Powiedziałabym, że w odniesieniu do braku tak cennych dla głównego bohatera informacji na temat żony czy okoliczności jej wypadku jest on niezwykle trafny. Tak samo jak okładka powieści, która pokryta jest kształtami przypominającymi odłamki szkła pochodzące na przykład z rozbitej szyby. Jest to przykładna analogia z wypadkiem samochodowym, który zmienia życie całej rodziny kierującej pojazdem kobiety i rozpoczyna „Wyrwę”. Niewielkie czerwone punkciki przypominające krew dodają dramaturgii, która sprawia że chcielibyśmy dowiedzieć się co strasznego spowodowało ten stan rzeczy. Dlatego właśnie sięgamy po tę książkę.
Kiedy w końcu wykonamy już ten pierwszy krok nie ma odwrotu. Jesteśmy coraz bardziej wchłaniani w spiralę tajemnic, nieścisłości i niepewności. Nieustannie na jaw wychodzą nowe fakty, które zaskakują tak głównego bohatera jak i czytelnika. To wszystko sprawia, że wciągamy się w historię i chcemy poznać prawdę. Dodatkowym smaczkiem jest połączenie mężczyzn z dwóch różnych światów, które nieco rozluźnia ciężką atmosferę przez swój komizm. Jednak mimo zaciekawienia, z którym śledziłam tę historię to jej zakończenie nie wywołało we mnie tak wielkich emocji jak można by się spodziewać, ponieważ chwilę wcześniej opadło ze mnie napięcie-zapewne z racji, że uważałam sprawę za zakończoną😊.
Warto wspomnieć, że książkę czyta się bardzo przyjemnie przez to, że jest podzielona na tematyczne części, których tytuły zdradzają co będzie opisane na najbliższych stronach lub przykładowo miejsce akcji na najbliższy czas. Części te również podzielone są na krótsze, numerowane fragmenty. Taki układ książki jest bardzo czytelny i przyjazny dla czytelnika ułatwiając tym samym czytanie.
Opowiadając o tej historii nie sposób nie wspomnieć o mistrzowskim przedstawieniu dwóch głównych bohaterów jako całkowitych przeciwieństw. Jeden z nich jest bogaty, znany, przystojny, pewny siebie, wysportowany, odważny, nieustraszony, a jakby tego było mało jest posiadaczem wielkiego domu i słodkiego psa. Drugi zaś jest całkiem przeciętny, ma nudną pracę, zwyczajną rodzinę z problemami finansowymi i jest lekko nieporadny. Mężczyźni muszą jednak znaleźć wspólny język kiedy okazuje się, że tylko w ten sposób są w stanie odkryć prawdę o tajemnicy, którą Janina(zwana też Niną) zabrała do grobu. Jest to wspaniała opowieść o tym do czego popychają ludzi silne emocje i jak daleko jesteśmy się w stanie posunąć, aby tylko zrzucić z siebie ciężar winy i odpowiedzialności. W powieści możemy znaleźć różne oblicza żałoby, miłości i przyjaźni. Bohaterowie są bardzo złożeni, ale też dokładnie opisywani przez autora. Dzięki temu poznajemy ich na tyle, że bardzo szybko możemy się z nimi zżyć, wczuć w ich historię i razem podążać do przodu realnie współczując im ich sytuacji, ale też mając ochotę postawić ich do pionu kiedy: drążą zamiast zwyczajnie odpuścić gdy nie ma do tego przesłanek, zbytnio się nad sobą użalają, nie panują nad własnymi dziećmi i nie dają im zrozumienia potrzebnego w tak trudnej sytuacji. Bo łatwo nam oceniać z boku nawet książkowych bohaterów.
Ogólnie przy książce stawiam wielkiego plusa. Według mnie jest świetną pozycją dla wszystkich ludzi i o ludziach.