Do lektury książki przekonał mnie bohater, jakiego Bochiński obrał za główną postać swoich opowiadań. Elizabediath Monck – mistrz fachu... grabarskiego (sic!). Doprawdy nie spodziewałem się, że grabarstwo może być tak pasjonującym, ciekawym i co niezwykle istotne – wymagającym zawodem!
Cięty humor, estyma, erudycja, magia, zainteresowanie pięknych kobiet, biesiady, efektowne przygody – czy z tym właśnie kojarzy się Wam profesja grabarza?
Domyślam się, że nie. Podobnie i ja zupełnie inaczej myślałem o tym ponurym zawodzie. Przynajmniej do czasu, kiedy poznałem Elizabediatha – głównego bohatera „Wyjątkowo wrednej ceremonii”, mistrza grabarskiej profesji, zarządcę miejskich cmentarzysk. Dowiedziałem się, że do wykonywania tego fachu nie wystarczą silne ramiona i łopata. Przydaje się, a wręcz konieczna jest znajomość skomplikowanych rytuałów, podstaw magii, rozległa wiedza ogólna. Przynajmniej w księstwie Gadrin…
W sześciu odsłonach poznajemy sześć różnych historii, z których niestety tylko cztery łączy osoba wyjątkowego grabarza. Wydarzenia ostatnich dwu opowiadań rozgrywają się co prawda w tej samej rzeczywistości, co poprzednie, jednak odstają wyraźnie tematyką i, co tu dużo mówić – sprawiają wrażenie dodanych do zbioru „na siłę”. Nie pojawia się w nich Monck, ani chociażby zapijaczony Dalambert… Żeby oddać sprawiedliwość powiem, że jako samodzielne opowieści są równie dobre, co perypetie grabarza, ale do całości najzwyczajniej w świecie nie pasują i dodane na końcu zbioru - wprawiają czytelnika w osłupienie i zastanowienie. Po co pojawiły się po przygodach Moncka? Jak wiążą się z jego osobą? No cóż – być może kiedyś się tego dowiemy.
Tymczasem wróćmy do meritum – czyli do perypetii Moncka - grabarza nad grabarzami. Co takiego może się wydarzyć na cichym, spokojnym cmentarzu? Z pozoru nic. Wszyscy jego lokatorzy leżą spokojnie pod potocznymi „sześcioma stopami ziemi”. Podobnie spokojnie było do niedawna w księstwie Gadrin, w którym Elizabediath sprawuje funkcję jednego z niewielu grabarzy miejskich. Lecz spokój ma najwyraźniej to do siebie, że nie lubi tak zwyczajnie trwać. Na zarządzanej przez Moncka nekropolii zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pojawiają się szabrownicy grobów – hieny cmentarne, z mogił znikają ciała zmarłych, a niektórzy nieboszczykowie powracają pod postacią straszydeł i upiorów. Zanosi się na pandemonium, a ratunek może przynieść jedynie interwencja bohaterskiego grabarza. Wraz z towarzyszami (bo raczej ciężko póki co nazwać ich „przyjaciółmi”) Elizabediath odkrywa tą i kolejne tajemnice, zagłębia się w podziemiach miasta, wędruje po labiryntach mrocznej groty, w której ktoś skrywa przed światem zagadkę nieśmiertelności, próbuje wyswobodzić się z pułapki, z której z pozoru nie ma wyjścia. Wszędzie przydaje mu się wiedza grabarskiego cechu, znajomość rytuałów, obrzędów pochówku oraz intuicja, która często zdaje się być bardziej przydatna od silnych ramion.
U boku Moncka pojawiają się różni kompani, dzięki którym łatwiej jest mu znosić trudy kolejnych przygód, a nierzadko bez nich nie dałby rady wyjść cało z opresji. Częstym towarzyszem grabarza jest Mattheus Dalambert – hiena cmentarna, alchemik, mag, niesamowity warchoł i opoj. Pojawia się także wierny przyjaciel Vito Finito, wraz ze swoją uroczą i zmysłową żoną - Anniką, oraz Mirro Radeck - kolega po fachu.
Przez ramiona Elizabediatha przewijają się piękne kobiety, które bohater uwodzi swoim urokiem i które pociąga najwidoczniej jego cmentarny wdzięk.
Opowieści o gadrińskim grabarzu przesycone są tajemniczością. Wszędzie czają się zagadki, nigdy do końca nie wiadomo co wydarzy się za chwilę. Poczynaniom bohaterów towarzyszy mrok i niesamowitość. Autor nie pozwala czytelnikowi uspokoić myśli i po chwili oddechu rzuca go z powrotem w wir kolejnych wydarzeń. Wszystko opowiedziane jest ciekawym, bogatym językiem i zakropione specyficznym humorem, często dosadnym i wyrażonym przez bohaterów niewybrednymi kwestiami.
Cóż, dostajemy kilka przygód Elizabediatha Moncka, ale chciałoby się o wiele więcej, bo opowieści o grabarzu wciągają jak gęste bagno. Na szczęście autor zapowiedział dalszy ciąg perypetii bohatera, więc pozostaje tylko cierpliwie czekać na jego kolejną książkę.