„Szkoła aniołów” autorstwa hiszpańskiego pisarza Toniego Hilla to wyborna powieść gotycka, w której znalazłam wszystko to, co w tym gatunku uwielbiam – subtelną, narastającą z rozdziału na rozdział atmosferę grozy i mroczną tajemnicę.
Powieść jest doskonale skonstruowana . Pisarz oddał głos wielu bohaterom, w opowieściach których skrywa się klucz do rozwiązania tragicznych wydarzeń, do których doszło w tytułowej szkole aniołów - wydarzeń, których echo nadal rozbrzmiewa w teraźniejszości, choć nikt nie zdaje sobie z tego sprawy.
Rok 1916, dwudziestosiedmioletni Frederic Mayol, były żołnierz, lekarz psychiatrii podejmuje pracę w sanatorium doktora Freixasa, w którym kiedyś mieściła się szkoła dla dziewcząt, w której doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Wkrótce bohater poznaje Blankę Raventos, piękną i fascynującą kobietę, która była absolwentką owej szkoły i traci dla niej głowę.
Rok 1908, panna Agueda, dyrektorka tytułowej Szkoły Aniołów prowadzi pamiętnik, w którym opisuje przybycie do placówki nowej uczennicy – Griseldy. Wraz z pojawieniem dziewczyny do szkoły wkrada się niepostrzeżenie mrok…
„Szkoła aniołów” to opowieść-układanka, w której Frederic Mayol próbuje odkryć prawdę dotyczącą wypadku, do którego doszło w przeszłości w budynku obecnego sanatorium. Nowe miejsce pracy bohatera zdaje się być przesiąknięte duchem dawnej tragedii, co ma wpływ na część pacjentów i samego bohatera oraz - jak się wkrótce okaże – na absolwentki szkoły aniołów.
Toni Hill skonstruował wyśmienicie skomplikowaną, wymagającą zagadkę kryminalną o diablo zaskakującym rozwiązaniu. Pisarz z maestrią zbudował fabułę swojej powieści, dbając o najmniejsze szczegóły – tło historyczne, wątek psychologiczny, subtelne stopniowanie napięcia. Podobał mi się sposób narracji, to że Hill posłużył się różnymi sposobami opowiadania historii – mamy w tej powieści wprowadzonego narratora-psychiatrę, który zostaje powiernikiem Frederica i swoistym Bogiem opowieści, który ujawnia się we fragmentach tekstu i relacjonuje oraz komentuje wydarzenia, których świadkiem nie mógł być Frederic; autor zastosował narrację trzecioosobową do opisywania poczynań głównego bohatera; w tekście pojawia się również narracja pierwszoosobowa, gdyż pisarz wplótł w fabułę listy Anny Freud do głównego bohatera, pojawią się też zapisy z dziennika panny Aguedy. „Szkoła Aniołów” zachwyciła mnie zarówno treścią jak i formą.
Kiedy myślę o powieści Toniego Hilla, mam przed oczami puzzle. Oddzielne fragmenty układanki są często nieczytelne, ale złożone razem tworzą spójny, oczywisty obraz – podobnie jest ze „Szkołą aniołów”. Pisarz rozwija różne, zdawałoby się niezwiązane z sobą wątki oraz wprowadza wiele postaci, by z fragmentów ich opowieści ułożyć niepokojącą, nasyconą mrokiem historię upadku i zbrodni skażonej duszy.
Kolejnym elementem, który mnie zachwycił w tym tytule było nawiązanie do „Jane Eyre” Charlotte Bronte. Uwielbiam, kiedy w powieściach występuje intertekstualność, która jest niewątpliwym smaczkiem dla każdego miłośnika literatury. Zawsze z ciekawością śledzę literackie wątki, by przekonać się, jak dany pisarz wykorzystał je w swojej powieści i w jaki sposób obecność takiego nawiązania wpływa na fabułę i bohaterów, czy nadaje książce głębi, otwierając nowe ścieżki interpretacyjne danego tytułu.
„Szkoła Aniołów” okazała się niezwykle ciekawą pod względem fabuły i wartościową literacko lekturą.