Kasia Bulicz - Kasprzak i jej debiutancka książka o zabawnym tytule "Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna" zasługują moim zdaniem na wszelkie pochwały! Zdarza mi się czytać powieści ciekawe, niebanalne, wesołe, zaskakujące, ale ta historia zachwyciła mnie szczególnie! Napisana bez przymusu, lekko, jedno wynika tutaj z drugiego, jest interesująco, czyta się za szybko i aż żal, że to już koniec.
"W przeszłości każdego z nas są rzeczy, o których chcielibyśmy zapomnieć. Czasem udaje nam się uciec przed błędami młodości. A czasem nas one dopadają. Moja przeszłość upomniała się o mnie w pewien czerwcowy ranek. Nie było rady - musiałam się z nią zmierzyć."*
Tak zaczyna się powieść zatytułowana "Nie licząc kota...". Już od pierwszych zdań jest ciekawie, prawda? Później jest coraz lepiej. Osobą, która wprowadza nas w swoje życie, opowiada nam o sobie, swoim dzieciństwie, swojej przeszłości i teraźniejszości, pozornie idealnej i poukładanej, jest Joanna. Obudzona nad ranem przez matkę, mieszkającą wraz z ojcem "za wielką wodą" i niestety nie potrafiącą policzyć, która w Polsce jest godzina, dowiaduje się o śmierci ciotki. Nie jest tym specjalnie zasmucona, ponieważ myśli jej zaprząta powrót w objęcia Orfeusza, ale matka nie daje za wygraną. Wzbudza w niej wyrzuty sumienia i próbuje przekonać, że powinna być na pogrzebie. Joanna ma do pokonania kilkaset kilometrów, więc nawet perswazje rodzicielki i jej pretensje nie zmuszą jej do pożegnania znienawidzonej krewnej. Nie ma zamiaru zmierzyć się z przeszłością, nie ma ochoty tam wracać, do miejsca, które nie kojarzy jej się najlepiej. Tyle lat uśpione wspomnienia powracają jednak, czy chce tego, czy nie. Musi pojechać do tego miasteczka, ponieważ ciotka to właśnie jej zapisała cały swój dobytek: mieszkanie, pieniądze, przedmioty i ... kota. Czy nasza bohaterka powinna tam jechać? Zostawić narzeczonego na pastwę anorektycznej asystentki, czy jej związek przetrwa rozłąkę? I notariusz... młody, przystojny, czy on nie zagrozi uczuciu, jakie łączy Aśkę z Łukaszem? Taki pomocny, miły, sympatyczny... A może dziewczyna spotka tu przyjaźń, taką prawdziwą, na długie lata, na wspólny śmiech i łzy?
W kamienicy wita ją sąsiadka, starsza pani, wścibska, strasząca ją policją, czy Asia dostrzeże w niej człowieka? Czy zrozumie, jaka naprawdę była jej ciotka? Czy wybaczy rodzicom, że wyjechali, zostawiając ją przed laty z tą zgorzkniałą, wiecznie niezadowoloną osobą? Tajemnice, sekrety rodzinne, wszystko dopracowane, świetnie opisane i składające się w całość w idealnym ku temu momencie. Nigdy nie jest za późno, by zrozumieć, by rozliczyć się z przeszłością, by wybaczyć...
Stworzone przez debiutantkę postaci są ciekawe, pełne uczuć, prawdziwe i prawdopodobne, mają nie tylko zalety, ale i wady, są ludźmi z krwi i kości. Bardzo szybko przeniosłam się w świat wykreowany przez pisarkę i przeżywałam każdy szczegół, wzruszałam się i martwiłam, zastanawiałam, co będzie dalej? Książka pełna emocji, miejscami bardzo zabawna, w innych momentach zmuszająca do refleksji i zastanowienia. Moim zdaniem debiut udany, z niecierpliwością oczekuję kolejnej powieści Kasi, której premiera 14 sierpnia.
* cytat pochodzi z książki
"Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna" Kasia Bulicz -Kasprzak,Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2012