O "Wybaczam ci" chciałam Wam już opowiedzieć w zeszłym tygodniu, jak tylko zabrałam się za czytanie i byłam przekonana, że szybciutko ją skończę. Okazało się inaczej i mniej więcej od połowy zaczęły się schody i zeszło mi z lekturą nieco dłużej. Czy to znaczy, że Remigiusz Mróz mi się... przejadł, znudził?
Tę książkę reklamowano jako inną i w zasadzie jeśli o tego autora chodzi, to z reguły właśnie te "inne" są dla mnie strzałem w dziesiątkę. Tak było, chociażby z "Chórem zapomnianych głosów", która jako rasowe sci-fi pochłonęła mnie bez reszty lub z "Nieodnalezioną". Mój problem pojawia się z kontynuacjami tych obu powieści, bo mi się zwyczajnie nie podobały, mimo że przeczytałam dosłownie zaraz po premierze. Żeby nie było, serie, ale tylko niektóre, uwielbiam i, mimo że już na przykład Chyłka mnie nieźle wkurza, to i tak każdy kolejny tom z ciekawości czytam. Zatem, czy Mróz przy "Wybaczam ci" zapewnił powiew świeżości w swojej twórczości? A może jednak przyjdzie z utęsknieniem czekać na kolejny tom z Chyłką w roli głównej, a ta pójdzie w zapomnienie?
Zacznijmy więc od tego, o czym ta książka jest. Poznajemy parę głównych bohaterów. Są małżeństwem, mają idealne życie, starają się o dziecko i czego chcieć więcej? Jednak Ina postanawia pewnego wieczoru, gdy jej mąż zorganizował sobie wyjście na miasto, sprawdzić jego facebook'owe konto, z którego przypadkiem (lub nie) się nie wylogował. Znajduje tam krótką wiadomość od młodej dziewczyny, ale nie bierze jej na poważnie. Cóż, następnego dnia rano okazuje się, że nadawczyni nie żyje, a jej odejście z tego świata nie jest typowe. Dziewczyna popełnia samobójstwo w samym centrum miasta i co ciekawe, jej mąż był w tym czasie niedaleko. Ina postanawia znaleźć wiadomość od denatki do jej męża, ale ta dziwnym trafem znika. No i jej mąż również. Jakie tajemnice przed nią ukrywa? Jest odpowiedzialny za śmierć kobiety? Tego Wam nie powiem :)
Myślę, że to miał być thriller. Życie głównej bohaterki się rozsypuje i odkrywa kolejne tajemnice, jakie skrywał przed nią mąż, a we wszystkim pomaga jej partner jej siostry, z którym do tej pory miała raczej chłodne stosunki. Tylko czy nie jest tak, że kto się czubi, ten się lubi? Zaczynają więc odkrywać kolejne elementy układanki, szukają, kopią, ale czy to wyjdzie im na dobre? Wiele niewiadomych, wiele pytań, mało odpowiedzi, ale ostatecznie można się zdziwić zakończeniem.
Jeśli chodzi o tempo, akcję, to osoby, które znają Mroza wiedzą, że potrafi budować napięcie, przestraszyć wręcz czasami, a także nie pozwolić odetchnąć do ostatniej strony i tym razem również tak jest. Porusza przy tym wiele problemów, bardzo aktualnych łącząc je z social mediami. Choć już nieco nudzi mnie powielanie pewnych wątków, to i tak czytało mi się świetnie i szybko, a ciekawość co będzie dalej nie pozwoliła mi odłożyć książki... no właśnie. Gdzieś do połowy. Później zaczęłam się zastanawiać czy aby przypadkiem wątki nie są za specjalnie rozciągane niepotrzebnie i na dłuższy moment odłożyłam "Wybaczam ci", by po kilku dniach do niej wrócić i już do końca przeczytać na raz.
Zatem, czy polecam? Tak! Remigiusz Mróz potrafi manewrować między gatunkami i tym razem również pokazał, że czuje się dobrze w niemal każdym. Kawał świetnej rozrywki i mamy teraz dla niej czas idealny - wakacje. Aby siąść sobie w hamaku czy na kocyku w parku i pozwolić autorowi przenieść nas dosłownie kawałek dalej, bo akcja toczy się w Warszawie.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona!