"W tym przeklętym miejscu, wszystko zyskuje inny wymiar".
Jestem przekonana o tym, że jeśli nigdy nie słyszeliście o więzieniu Bastøy to z pewnością po przeczytaniu nowej książki Krzysztofa Spadło, z zaintrygowaniem zgłębicie temat rajskiego zakładu karnego, któremu bliżej do hotelu niż do jednostki penitencjarnej. Takie miejsce to idealna sceneria do przedstawienia nietuzinkowej historii, a słowo "więzień" w tytule to wabik dla czytelników znających wcześniejszą twórczość autora.
Krzysztof Spadło to "łowca wrażeń i kolekcjoner miłych wspomnień, któremu pisanie sprawia frajdę". Jest scenarzystą, reżyserem i producentem materiałów filmowych. Zadebiutował zbiorem opowiadań zatytułowanym "Marzyciele i pokutnicy", a wierne grono czytelników przyniosła mu więzienna epopeja pt. "Skazaniec". Jest jednym z prekursorów polskiego self-publishingu.
Artur Gaszyński pod koniec czerwca 2021 r. dokonał napadu na bank w centrum Oslo. Polak nie składa żadnych wyjaśnień dotyczących swojego czynu, a wyrok sądu skazuje go na osiem lat pozbawienia wolności. Jolanta Ossakowska jest niezależną producentką programów paradokumentalnych, która postanawia wyjechać do Norwegii, aby nagrać topowy reportaż o tajemniczym napadzie. Ich wspólne spotkanie staje się początkiem niezwykłej relacji.
My, czytelnicy książek Krzysztofa Spadło lubimy więźniów wykreowanych w wyobraźni autora, a już na pewno fascynują nas owe postacie, pełne tajemnic i ludzkich przywar. Nie inaczej jest z Arturem Gaszyńskim, głównym bohaterem tej powieści, który niemal do samego końca przedstawionej historii jest jedną, wielką tajemnicą. Autor bowiem bardzo długo nie odkrywa kart jego życia, trzymając niecierpliwego czytelnika w niepewności, który wielokrotnie zadaje sobie pytania: Dlaczego?, Po co? W jakim celu? Odpowiedzi jak zawsze okażą się zaskakujące.
"Więzień z Bastøy" doskonale wpisuje się w nurt delikatnej prozy psychologicznej, doprawionej szczyptą romansu. Prym w tej książce wiodą bowiem intelektualne rozmowy pomiędzy protagonistami. Rozmowy o życiu, sztuce, filmach i literaturze, ale także o pewnej interesującej teorii, jaka pojawia się na łamach książki. Teorii nawiązującej do przyczyn i skutków podjętych decyzji, a nawet postawy asekuracyjnej. To kolejna z wielu nietuzinkowych myśli, jakimi autor od wielu już lat potrafi mnie zaskoczyć i skłonić do refleksji na łamach swoich powieści.
Myślę, że historia spotkania dwóch samotnych dusz, jakimi są postacie Artura i Jolanty nie byłaby tak zajmująca i jednocześnie nieco egzotyczna, gdyby nie sceneria miejsca akcji, jaką jest tytułowa wyspa Bastøy z ulokowanym na niej więzieniem o tej samej nazwie. Krzysztof Spadło odkrywa bowiem przed polskim czytelnikiem specyfikę tego miejsca, serwując sporo szczegółów dotyczących życia w takim zakładzie karnym. Ten zupełnie inny punkt widzenia na takowe odbywanie zasądzonego wyroku to chyba najciekawszy aspekt tej warstwy, gdyż po skończonej lekturze tej książki zupełnie inaczej patrzy się na sielskie zdjęcia dostępne w internecie, a artykuły prasowe na temat wyspy zyskują zupełnie inny wymiar.
Krzysztof Spadło jak nikt inny na naszej rodzimej scenie literackiej potrafi ze zwykłej opowieści o spotkaniu dwóch osób, zaserwować czytelnikowi historię z przyciągającą tajemnicą osadzoną w egzotycznej scenerii z uniwersalnym przesłaniem dla każdego z nas. I pomimo tego, że życzyłabym sobie innego finału to wiem, że właśnie ten, wymyślony przez autora, zapadnie w mojej pamięci na dłużej.