Postanowiłam nadrobić braki w obyczajowej literaturze młodzieżowej z ostatnich lat, w mojej bibliotece jest jej sporo, więc jest w czym wybierać. Na początek zabrałam się za serię Joanny Jagiełło, której główną bohaterką jest Halinka Barska, używająca imienia Linka. Ponieważ nie da się dodać recenzji całej serii, dodaję ją przy ostatnim tomie.
Linkę poznajemy w pierwszym tomie ("Kawa z kardamonem"), gdy jest w ostatniej klasie gimnazjum. Każdy z tomów opisuje kolejny rok z jej życia, więc jak łatwo policzyć w ostatnim tomie Linka zdaje maturę.
Linka to ciekawa postać, którą naprawdę polubiłam. Niby całkiem zwyczajna dziewczyna, która ma problemy z matematyką, za to robi piękne zdjęcia, jest też uparta, lubi wszystko wiedzieć i zawsze dąży do poznania wszystkich tajemnic. Czasem mówi za dużo. I wcale nie ma lekko. Jej rodzina jest niestandardowa, ojciec zmarł, gdy była malutka, zmagająca się z depresją mama po latach wyszła ponownie za mąż i Linka ma młodszego brata, którego bardzo kocha i którym często musi się opiekować. Tą relacją z Kazikiem, którego nazywa Kajem, taką zwyczajną, ale pełną czułości, od razu zaskarbiła sobie moją sympatię. W tych skomplikowanych rodzinnych zależnościach łatwo ukryć tajemnicę, o której Linka dowiaduje się przypadkiem, gdy znajduje zdjęcie, na którym jej mama jest w ciąży z jeszcze jednym dzieckiem. Co się z nim stało? O tym opowiada pierwszy tom. A poza tym mamy tam też zupełnie fajny wątek romantyczny - Linki z pewnym Adrianem.
Kolejny tom ("Czekolada z chili") opowiada o perypetiach Linki, która musi znaleźć pracę, żeby zarobić na opłaty w swojej wymarzonej szkole. Adrian tymczasem jedzie do ciotki do Londynu, gdzie ma się uczyć malarstwa. Ich związek się komplikuje, nie wiadomo, czy przetrwa, bo Adrian robi coś naprawdę trudnego do wybaczenia. W trzecim tomie ("Tiramisu z truskawkami") równorzędną bohaterką staje się Natalia, przyjaciółka Linki, która wpada w anoreksję. A w ostatnim ("Mleko z miodem") znów sprawy mocno się komplikują, bo Linka... jest w ciąży i, jak się można domyślić, fakt ten wpływa nie tylko na życie jej i Adriana (szuja!), ale i całej rodziny. Nie na darmo jednak Linka jest dzielna i uparta, do tego otoczona dobrymi ludźmi (rodziną i przyjaciółmi, może liczyć zwłaszcza na Oskara), czyli będzie dobrze! I znów mamy wątek romantyczny - naprawdę uroczy🙂
Tytuły kolejnych tomów nie są przypadkowe, bo wymienione napoje i potrawy w każdym tomie są wątkiem spajającym - to był bardzo dobry pomysł!
Pomimo że cała seria mi się podobała, to co jakiś czas nasuwała mi się myśl: jaki jeszcze współczesny problem może się tu pojawić, bo chyba mamy pełen katalog: nieplanowana ciąża, anoreksja, śmierć bliskiej osoby, zdrada (oj, zdrad to tu było tyle, że pogubiłam się w rachubie, właściwie większość związków musiała się z nią zmagać lub się przez nią rozpadała), depresja, porzucenie dziecka, trudności małych i dużych dzieci po rozpadzie rodziny, alkoholizm, narkotyki, toksyczny partner, molestowanie seksualne... I wtedy człowiek tęskni za Musierowicz. Ale nie - nie ma tu wątku LGBT, więc jednak nie wszystko jest.
Czy to dobrze, że jest tego tak dużo? Wydaje mi się, że to jednak była przesada. Na szczęście wiara w dobro tutaj wygrywa. Problemy jakoś się rozwiązują, no i jest kilku świetnych bohaterów, takich jak Adam, ojczym Linki, naprawdę fantastyczny człowiek, którzy od początku do końca są po prostu dobrzy i na których zawsze można polegać. To głównie dzięki nim nawet ci, którzy byli uwikłani w różne trudne historie, jakoś z nich wychodzą.
Atutem serii jest też bardzo dobry styl autorki - czyta się ją jednym tchem, pomimo objętości, chociaż brakuje mi tu trochę dystansu i poczucia humoru. Jedna, przezabawna scena z zabijaniem karpia to za mało. I znów człowiek tęskni za Musierowicz.
Poza tym autorka luźno traktuje chronologię. Drugi tom kończy się podczas Euro2012, a czwarty zaczyna w 2017 roku, mamy więc czteroletni przeskok w czasie. Okazuje się, że był w tym cel, bo poruszona została kwestia polityki. Bardzo zresztą delikatnie i pokazująca różne punkty widzenia. Zwykle nie lubię takich niekonsekwencji, ale przyjmuję, że było to uzasadnione. Choć znów człowiek tęskni za konsekwencją Musierowicz.
"Kawa z kardamonem" została wydana w serii "Plus minus 16" i myślę, że te 16 lat to jest dobry wiek na jej przeczytanie, bo chociaż ilość poruszanych problemów powala, to uważam, że warto.